Kaczyński w końcu powiedział, co sądzi o pomyśle Dudy. Prezydent nie będzie zadowolony
Jarosław Kaczyński podzielił się opinią na temat forsowanej przez prezydenta koncepcji referendum w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Przyznał, że jego ugrupowanie nie jest do pomysłu nastawione entuzjastycznie.
30.01.2018 | aktual.: 30.01.2018 17:36
Prezydent chciałby, aby referendum konsultacyjne odbyło się 11 listopada 2018 r. albo trwało dwa dni - 10 i 11 listopada. Obywatele mieliby odpowiedzieć na ok. 10 pytań, sformułowanych na podstawie wcześniejszych konsultacji społecznych, które określą kierunki zmian ustrojowych, m.in. przyszłą rolę prezydenta, Sejmu i Senatu. 11 listopada to również wynikająca z Kodeksu wyborczego data wyborów samorządowych.
Pomysł Andrzeja Dudy nie podoba się prezesowi PiS. "Stulecie niepodległości powinno być czasem dumy z własnego państwa, nie ma sensu zakłócać go obowiązkiem uczestnictwa w referendum, nawoływaniem do pójścia do lokali wyborczych" - przekonuje w wywiadzie, który ma się ukazać w środowym wydaniu "Gazety Polskiej". Jego fragmenty przytacza pap.pl.
Kaczyński zwraca w nim uwagę, że "w Polsce tradycja udziału w referendach jest bardzo, bardzo słaba". "Chyba nikomu nie zależy na tym, by zarządzić referendum, a później skończyć jak Bronisław Komorowski z kilkoma procentami frekwencji" - podkreśla.
Dodaje jednak, że jest umówiony z prezydentem na "podjęcie próby wspólnego opracowania pytań". "Zobaczymy, jaki będzie efekt tych prac" - mówi Kaczyński.
Pytany o obecny stan relacji PiS z Andrzejem Dudą, wyraża nadzieję, że "będą one miały charakter merytorycznego dialogu". "Rozmawiamy o wielu sprawach" - zapewnia.
Mocne słowa o UE
W poniedziałek inne fragmenty najnowszego wywiadu z Kaczyńskim opublikował portal niezalezna.pl. Padają w nim mocne słowa o UE. Kaczyński deklaruje, że "musimy bronić naszej suwerenności, naszej godności, ale przede wszystkim naszych interesów" .
"Jeśli ktoś myśli, że jest jakiś ośrodek zewnętrzny, który będzie nas wspierał w wychodzeniu z ekonomicznych peryferii Europy, to się myli" - mówi prezes PiS.
"Proszę Państwa, jeśli ktoś wchodzi w nowe towarzystwo, w którym wszyscy są już ze sobą dogadani i podzieleni wpływami, to musi napotkać opór. Tak jest w zwyczajnym życiu, tak jest w polityce międzynarodowej. Albo sobie wywalczymy pozycję, albo jej nie będziemy mieli. Na piękne oczy czy po koleżeńsku nikt nam nic nie da" - podsumowuje.