Kaczyński nawet nie chce słyszeć o słowach Dudy. Rozsierdził go
Władze PiS - na czele z Jarosławem Kaczyńskim - nie chcą, by prezydent Andrzej Duda szedł na jakiekolwiek kompromisy z rządem, także w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa - dowiaduje się Wirtualna Polska.
Prezes PiS miał być bardzo zdziwiony pojednawczymi gestami Andrzeja Dudy wobec obecnego obozu władzy. Kaczyński uważa, że prezydent burzy tym samym przekaz PiS o "reżimowym" rządzie Tuska, który trzeba "wszelkimi możliwymi metodami" zwalczać, a nie się z nim "układać".
Prezydent Duda przyjmuje argumenty ws. CPK
- Na ocenę prezydenta przyjdzie czas po zakończeniu kadencji - tak Jarosław Kaczyński odpowiedział na pytanie reportera Wirtualnej Polski o to, czy jest zawiedziony Andrzejem Dudą i jego pojednawczymi wypowiedziami wobec rządu Donalda Tuska.
Dzień wcześniej prezes PiS na konferencji prasowej w siedzibie partii nie krył zdziwienia dyplomatycznymi słowami głowy państwa na temat obecnej ekipy rządzącej.
O zmianie tonu w wypowiedziach prezydenta pisaliśmy w tym tygodniu w WP. Relacjonowaliśmy m.in. rozmowę Andrzeja Dudy z Donaldem Tuskiem w cztery oczy, która odbyła się tuż przed zaprzysiężeniem nowych ministrów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak pisaliśmy, wywodzący się z PiS prezydent powiedział premierowi, że "nie ma potrzeby toczyć z nim boju dla samego boju". Przyznał też, że po zakończeniu prezydentury nie zamierza brać udziału w partyjnej polityce i stawać na czele obozu politycznego w opozycji do Koalicji Obywatelskiej.
Słowa te - jak ustaliliśmy - padły przy okazji poruszonego przez głowę państwa tematu CPK.
Jak słyszymy nieoficjalnie, Donald Tusk powiedział Andrzejowi Dudzie, że projekt będzie kontynuowany, ale ze zmianami - m.in. w zakresie rozbudowy sieci kolejowej. Premier podkreślił też, że trzeba przenieść kompetencje pełnomocnika ds. CPK do Ministerstwa Infrastruktury (dziś podlega on resortowi rozwoju).
Prezydent Duda - jak słyszymy - przyjął te argumenty. Powiedział premierowi Tuskowi, że w pełni akceptuje zmiany rządu w tym zakresie i "nie wchodzi w szczegóły techniczne", bo najważniejsze jest dla niego, by inwestycja w ogóle powstała.
- Nie będę absolutnie państwa atakował, bo nie robię polityki dla polityki. Nie mam takiej potrzeby. Mi zależy na rozwoju Polski. Jeżeli będą państwo działali tak, by ten rozwój był realizowany, by nie "obcinać głowy" takim przedsięwzięciom jak CPK, to mogą państwo dokonywać korekt tak, żeby wszystko działało - mniej więcej takie słowa padły ze strony prezydenta do szefa rządu.
Jarosław Kaczyński zirytowany
Wywołało to zdziwienie u niektórych polityków PiS. Zwłaszcza że - jak ustaliliśmy - prezydent miał powiedzieć do szefa rządu: - Zaręczam panu, że nie będę prowadził obozu politycznego w kontrze do pańskiego, bo nie widzę takiej perspektywy.
Podkreślił też, że dla niego najważniejsze jest "bezpieczeństwo" i "rozwój", a także "strategiczne interesy państwa polskiego". A nie polityczna wojna. Andrzej Duda zadeklarował ponadto, że najważniejsze w tej kadencji (potrwa ona jeszcze około 15 miesięcy) jest dla niego budowanie bezpieczeństwa państwa. W tym zakresie, jak słyszymy, w stu procentach chce działać z rządem.
Władze PiS nie akceptują takiego podejścia. Ponoć w półoficjalnych rozmowach ze swoimi współpracownikami nie kryje tego sam Jarosław Kaczyński (szkopuł w tym, że w żaden sposób nie może wpływać na prezydenta). Prezes PiS ma być zirytowany, a czasem wręcz wściekły z powodu polityki prowadzonej przez Pałac Prezydencki.
Lider PiS nie widzi pola do negocjacji z rządem ws. nowej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i twierdzi, że Andrzej Duda nie powinien się "układać" z obozem Donalda Tuska w tej sprawie. Nie powinien również negocjować z ministrem Adamem Bodnarem. Kaczyński twierdzi, że prof. Bodnar może siedzieć w więzieniu za nielegalną, jego zdaniem, zmianę prokuratora krajowego.
Optymizmu w tej sprawie nie przejawia również jeden z głównych legislatorów w PiS, poseł Krzysztof Szczucki. - Prezydent jest samodzielny i ma prawo do swojego punktu widzenia, natomiast ja byłbym bardzo ostrożny i zachęcałbym do ostrożności w jakiejkolwiek próbie ufania w dobre intencje obecnego rządu - przyznaje polityk PiS.
Jak dodaje, "prezydent z pewnością pamięta, kto buszował po jego Pałacu wtedy, kiedy gościł u siebie Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, pamięta przejęcie mediów publicznych i bezprawne przejęcie Prokuratury Krajowej". - Mamy też sprawę lekceważenia prezydenta przez rząd w kwestii ambasadorów czy deklaracje o nierespektowaniu ustawy kompetencyjnej. Naprawdę trudno mi uznać, że jest pole do współpracy między dużym a małym Pałacem - nie kryje poseł Szczucki.
Kierownictwo PiS - jak słyszymy - ma być też zawiedzione faktem, że Andrzej Duda nie chce wesprzeć swojego środowiska politycznego w kampanii europarlamentarnej. Prezydent wspiera jedynie Wojciecha Kolarskiego, swojego przyjaciela i czołowego ministra w Kancelarii Prezydenta, który kandyduje do PE w Wielkopolsce.
Co na to Nowogrodzka? - Wspiera konkurenta Kolarskiego, czyli Ryśka Czarneckiego - śmieje się jeden z posłów PiS.
Napięte relacje między Nowogrodzką a Pałacem Prezydenckim będą utrzymywać się do końca kadencji Andrzeja Dudy. I nic już raczej tego nie zmieni.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Michal.Wroblewski@grupawp.pl