Kaczyński grzmi. Mówi o "torturach"
Jarosław Kaczyński odniósł się do rzekomych tortur na księdzu Michale Olszewskim. - Władza próbuje uchylić się od tego, mówiąc o sprawdzeniu tego w Służbie Więziennej. To nie Służba jednak była za to odpowiedzialna, a ABW - stwierdził prezes PiS.
Jarosław Kaczyński odniósł się we wtorek do listu księdza Michała Olszewskiego, który poskarżył się w liście do mediów, że podczas zatrzymania przez ABW traktowany był okrutnie, został pozbawiony wody i dostępu do toalety. Skarżył się też, że był głodzony i poniżany. Ministerstwo Sprawiedliwości i służby zaprzeczają.
- Taka władza musi zastraszać i terroryzować społeczeństwo - stwierdził Kaczyński.
Prezes PiS jednocześnie zapowiedział, że sprawa księdza Olszewskiego będzie nagłaśniana międzynarodowo, a także będą odbywały się w tej sprawie protesty. Kaczyński mówił o "akcie bandytyzmu". - Przyjdzie czas, że będzie to ukarane - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Traktowanie księdza jako wyjątkowo groźnego przestępcy. Nie ma ku temu podstaw - podkreślił prezes PiS.
List księdza Olszewskiego. Ministerstwo wszystkiemu zaprzecza
Na skargi księdza na tortury i okrutne traktowanie zareagował Jacek Dobrzyński - rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych. Dobrzyński przestrzegł, że list zawiera niesprawiedliwe zarzuty.
"W związku z publikacją fragmentów listu Michała O. na temat jego zatrzymania informuję, że sugestie dotyczące niewłaściwego postępowania funkcjonariuszy ABW są nieprawdziwe i wprowadzają opinię publiczną w błąd" - napisał rzecznik.
Przytoczył też wpis adwokata Krzysztofa Wąsowskiego na platformie X. Pełnomocnik księdza napisał, że " jego "opiekunowie" z ABW zachowywali się bardzo 'po ludzku', za co jest im tak po ludzku wdzięczny. Poinformował mnie też, że cały wtorek i aż do naszego spotkania nie jadł, bo nie może ze względów zdrowotnych przyjmować pokarmów pszennych".
Prezes PiS odniósł się także do listu, który miał wysłać do Zbigniewa Ziobry ws. nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. - Jeżeli ten list został rzeczywiście wysłany. Nie daje na to stuprocentowej pewności, ale zakładam, że był to był wynikiem kampanii wyborczej - zaznaczył Kaczyński.