Burza wokół listu Kaczyńskiego. Prezes PiS zabrał głos
- Ja tego nie pamiętam, nie pamięta tego też minister Ziobro. Natomiast minister Romanowski twierdzi, że do niego taki list dotarł, więc zakładam, że mnie pamięć zawodzi - powiedział we wtorek Jarosław Kaczyński. Prezes PiS został spytany o list, jaki w 2019 roku miał wysłać do Zbigniewa Ziobry ws. nieprawidłowości przy wydawaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Odpowiadając na zarzut, że nie zgłosił swoich zastrzeżeń w sprawie Funduszu Sprawiedliwości do prokuratury, Kaczyński przypominał, że w 2019 roku Ziobro pełnił funkcję Prokuratora Generalnego.
- A gdzie ja wysłałem ten list? Kim był wtedy człowiek, do którego ten list wysłałem? Wiem o tym, że Tusk formułuje takiego rodzaju oskarżenia, ale tutaj nienawiść odbiera rozum w radykalny, oszalały sposób - stwierdził prezes PiS.
- Jeżeli ten list został rzeczywiście wysłany, ja za to stu procent nie daje, ale tak zakładam, to on był czymś, co się zdarza w każdej kampanii wyborczej. Mianowicie tego, że posłowie przeżywają pewien specyficzny stan psychiczny, który powoduje, że strasznie się denerwują tym, co robią inni posłowie, ich kampaniami wyborczymi; chodzi o tych, którzy konkurują w jednym okręgu - przekonywał Kaczyński.
Dodał, że "swego czasu" miało miejsce niepokojące wydarzenie. - Pewien młody, aspirujący poseł - ale dobrze mi znany, bo mój asystent przez jakiś czas - alarmował straszliwie o tym, jak poseł z zupełnie innego pokolenia bardzo ostro prowadzi kampanię, jak bardzo nad nim góruje i że to jest niesprawiedliwe - relacjonował prezes PiS.
Kaczyński zapewnił, że po tym sygnale skontaktował się telefonicznie z posłem, co do którego kampanii były zastrzeżenia. - Zapytałem go: co ty robisz z tym młodym? On mówi mi, że "nic, przecież jego jest więcej niż mnie" (posiada więcej plakatów wyborczych - red.). Pojechałem do stolicy tego okręgu wyborczego i relacja była jak 1 do 6, ale na korzyść młodego - mówił Kaczyński.
Według niego, "takich interwencji" musi podejmować "bardzo dużo". - Tego rodzaju skargi (...) doprowadziły do wysłania takiego listu. A wszelkiego rodzaju zarzuty natury prawnej czy prawno-karnej, które są tutaj formułowane to nienawiść, która po prostu zalewa oczy - oświadczył lider Zjednoczonej Prawicy.
Dopytywany o ryzyko utraty przez PiS subwencji partyjnej w związku z doniesieniami, że środki z Funduszu Sprawiedliwości były wykorzystywane na finansowanie kampanii wyborczej, Kaczyński podkreślił, że Prawo i Sprawiedliwość "nie naginało prawa", a dotacje, które otrzymała partia, "zostały rozliczone".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: list do Ziobry. "Politycy PiS-u donieśli Kaczyńskiemu"
"Tajny list Kaczyńskiego". GW: Prezes PiS pisał do Ziobry
"26 marca 2024 r. funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego weszli do mieszkania posła Suwerennej (dawniej Solidarnej) Polski Marcina Romanowskiego. ABW miała nakaz przeszukania i działała na polecenie prokuratury badającej nadużycia w Funduszu Sprawiedliwości. W latach 2019-23 Romanowski, jako wiceminister sprawiedliwości, był odpowiedzialny za dysponowanie pieniędzmi z tego funduszu" - podaje "Gazeta Wyborcza".
Dziennik pisze, że "wśród dokumentów znalezionych u Romanowskiego było pismo z 26 sierpnia 2019 r. Pod listem do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry (szefa koalicyjnej partii Solidarna Polska) podpisał się prezes PiS Jarosław Kaczyński".
"Zwracam się do Pana Ministra o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej i jednocześnie zakazanie osobie odpowiedzialnej za dysponowanie środkami Funduszu przekazywania jakichkolwiek sum w trakcie kampanii lub też formułowania zobowiązań dotyczących przekazywania takich sum w przyszłości" - cytuje korespondencję gazeta.
Przeczytaj też:
Źródło: WP Wiadomości