Będą zmiany w kontrolach żywności. Wszystkie partie są zgodne po tekście WP
Sanepid będzie informował szpitale i szkoły o negatywnych wynikach kontroli przeprowadzanych u dostawców żywności. Za takim rozwiązaniem — po artykule Wirtualnej Polski — są przedstawiciele wszystkich klubów parlamentarnych.
Autorzy: Paweł Figurski, Patryk Słowik
Od Lewicy, przez Trzecią Drogę, Koalicję Obywatelską, po Konfederację — wszyscy mówią jedno: do takich sytuacji, jak ta, opisana przez Wirtualną Polskę, nie może już dochodzić.
Prawo trzeba zmienić, by chroniło pacjentów i uczniów przed niebezpieczną żywnością, oraz by nie wiązało rąk inspektorom sanepidu.
500 zł mandatu, ale bez alarmu
Przypomnijmy: 19 czerwca 2024 r. legionowski sanepid wspólnie z Wojskowym Ośrodkiem Medycyny Prewencyjnej skontrolowały firmę kateringową dostarczającą posiłki do dwóch szpitali — onkologicznego w Wieliszewie oraz filii Wojskowego Instytutu Medycznego w Legionowie.
W tabeli kontrolnej złożonej z 40 pozycji dopatrzono się aż 28 uchybień. W tym 6 krytycznych, czyli bezpośrednio zagrażających ludziom. W skrócie: przeterminowane mięso, zepsute zamrażarki i pleśń w oknach. Poza tym ogólny brud, wszechobecne muchy, szczątki owadów na sprzęcie kuchennym i brak uprawnień do pracy przy żywności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Służby nie chcą współpracować z komisją? "Rozdźwięk między interpretacją przepisów"
Bardzo szybko wycofano żywność ze szpitala wojskowego. W szpitalu cywilnym, onkologicznym, była ona dalej podawana. Sanepid informował, że część uchybień zostało usuniętych już podczas kontroli, a pozostałe "w terminie bezzwłocznym". Zostało to potwierdzone podczas kontroli sprawdzającej.
Sanepid nie zaalarmował jednak szpitala o wynikach kontroli, bo — jak twierdzi — prawo mu na to nie pozwala. Szpital jest bowiem traktowany jak każdy inny kontrahent, a inspekcja nie ma uprawnień do informowania kontrahentów kontrolowanych podmiotów o wynikach sprawdzenia.
Na właścicielkę skontrolowanego zakładu nałożono mandat w wysokości 500 zł.
Powszechna zgoda w Sejmie
W sprawie jest już ponadpartyjne porozumienie. Przepisy są złe i trzeba je zmienić.
- Instytucje korzystające z żywienia zbiorowego, jak szpitale czy szkoły, powinny otrzymywać wyniki kontroli sanepidowskich, w których stwierdzono poważne uchybienia. Wtórne jest dla mnie, jak taki przepis miałby wyglądać i gdzie się znajdować, ale nie może być tak, że szpital onkologiczny o poważnych zastrzeżeniach do dostarczanej żywności dowiaduje się od dziennikarzy [szpital onkologiczny dowiedział się o wynikach kontroli dopiero od nas - przyp. red.] - mówi Anna-Maria Żukowska, przewodnicząca parlamentarnego klubu Lewicy.
I dodaje, że padliśmy ofiarą prywatyzacji w kolejnej kwestii. Zdaniem posłanki Żukowskiej w imię obcinania kosztów "wyprowadzono" przygotowywanie jedzenia w szpitalach i szkołach do prywatnych firm, które często nastawione są wyłącznie na zysk. W efekcie cierpi na tym bezpieczeństwo obywateli.
- Ta sprawa to absurd. Wyniki kontroli przeprowadzonej przez sanepid powinny być przekazywane tym, którzy mają w tym interes prawny lub faktyczny, czyli przede wszystkim odbiorcom żywności. Sytuacja, w której inspektorzy znajdują kilkadziesiąt uchybień, w tym kilka bardzo poważnych, a szpital odbierający żywność nawet nie wie, że była jakakolwiek kontrola, brzmi jak kiepskiej jakości żart — uważa poseł Przemysław Wipler z Konfederacji, członek sejmowej komisji zdrowia.
Podobna ocena jest w Polsce 2050.
- Zdecydowanie jestem zwolenniczką nowelizacji przepisów w taki sposób, by informacje o wynikach kontroli prowadzonych przez inspekcje państwowe były przekazywane korzystającym z usług kontrolowanych podmiotów — zaznacza posłanka Wioleta Tomczak z Polski 2050, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji zdrowia.
Tomczak dodaje, że przecież inspekcja państwowa, taka jak sanepid, wykonuje zadania związane ze zdrowiem publicznym, więc wyniki jej kontroli powinny być dostępne przynajmniej dla tych podmiotów publicznych, które korzystają z kontrolowanych usług w celu zaspokajania potrzeb pacjentów.
Wtóruje jej Miłosz Motyka z PSL: Zmiany w prawie są potrzebne. Bezpieczeństwo i zdrowie są priorytetem, dlatego, jeśli sanepid ma potwierdzone informacje na temat zagrożenia, to powinien móc o tym poinformować.
Janusz Cieszyński, były wiceminister zdrowia w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, a obecnie poseł i członek sejmowej komisji zdrowia, zaznacza, że jego zdaniem inspekcja sanitarna już teraz może informować o negatywnym wyniku kontroli, np. wywodząc to uprawnienie z ogólnych celów funkcjonowania inspekcji.
- Ale oczywiście poprę wszelkie zmiany prawa, które to doprecyzują. W sytuacjach, w których stwierdza się poważne uchybienia przy przygotowaniu żywności, odbiorcy tej żywności powinni się o tym dowiadywać jak najszybciej, bez względu na interpretacje prawników — mówi Cieszyński.
Najostrożniejsze stanowisko prezentuje Koalicja Obywatelska. Marta Golbik, posłanka KO i przewodnicząca sejmowej komisji zdrowia, wskazuje, że sytuacja opisana przez WP brzmi niepokojąco, zarówno jeśli chodzi o samo zdarzenie, jak i reakcję organów kontrolnych.
- Myślę, że powinniśmy pochylić się nad opcjami zmian, choć tutaj chciałabym w pierwszej kolejności poznać opinię minister zdrowia i jej resortu, jako organów nadzorujących. Sądzę, że ich spojrzenie na sprawę, jako tych na co dzień doglądających działań kontrolnych sanepidu powinno stanowić punkt wyjścia do dyskusji, której gospodarzami, co naturalne przy zmianach prawa, bylibyśmy my, parlamentarzyści — mówi WP przewodnicząca sejmowej komisji.
Paweł Figurski i Patryk Słowik są dziennikarzami Wirtualnej Polski