Kaczmarek: żadnej pielęgniarce nie spadł z głowy "czepek"
Negocjacje i środowa interwencja policyjna w czasie protestu pielęgniarek przed kancelarią premiera były rejestrowane - powiedział podczas posiedzenia sejmowej i senackiej komisji zdrowia szef MSWiA Janusz Kaczmarek i podkreślił, że bierze odpowiedzialność za całą akcję. Zaznaczył, że z relacji medialnych nie wynika, iż interwencja była brutalna, bo nikomu z głowy nie spadł pielęgniarski "czepek".
21.06.2007 | aktual.: 21.06.2007 16:17
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/lekarze-walcza-o-podwyzki-6038682820191361g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pikieta-pielegniarek-6038716305552513g )
Pikieta pielęgniarek
Posłowie opozycji nie kryli oburzenia, że wobec pielęgniarek użyto siły. W odpowiedzi minister przedstawił dokładną dokumentację policyjną i zapewniał kilkakrotnie, że policjanci przez całą noc namawiali pielęgniarki do odblokowania jezdni oraz przesuwali termin interwencji licząc na to, że kobiety się zgodzą.
Kaczmarek przypomniał, że na polecenie komendanta głównego funkcjonariusze trzymali ręce z tyłu: tak, aby nie zarzucono im później rękoczynów.
Jeżeli było tak brutalnie, to zwracam uwagę na pełne relacje medialne. Proszę zwrócić uwagę, czy ten symbol pielęgniarek "czepek" spadł komuś z głowy - pytał.
Kaczmarek stanowczo zaznaczył też, że manifestacja, która we wtorek przeszła ulicami stolicy, miała trwać do godziny 15 i następnie przestała ona być legalna. Jeśli ktoś domaga się prawa, to powinien dbać żeby prawo było przestrzegane - dodał.
Skończyły się czasy ręcznego sterowania policją. Jeśli macie inne doświadczenia polityczne w tym względzie, to, oczywiście, może tak w przeszłości było, ale ja nie jestem politykiem - podkreślił szef MSWiA. Policjanci - co polecił im komendant główny - przesuwali się jedynie w kierunku pielęgniarek, zmuszając je do cofnięcia się. Dodał, że prosił też policjantów, aby pielęgniarkom przekazali wodę i zgodził się, aby na miejscu znajdowała się karetka szpitala MSWiA. To są konkrety, realia - powiedział minister.