Kacprzak: "Panie prezesie, pokazywanie że Pan się wirusa nie boi, nie dodaje ani powagi, ani siły, ani autorytetu" [OPINIA]
Jeśli naprawdę zależy Panu na Polsce i Polakach, to błagam, proszę wsłuchać się w zalecenia premiera i ministra zdrowia, a potem niech się Pan wreszcie zacznie do tego stosować - pisze do Jarosława Kaczyńskiego Marek Kacprzak po uroczystościach, które prezes PiS i przedstawiciele rządu obchodzili stłoczeni w kilkunastoosobowych grupach, bez maseczek i rękawiczek.
Są przepisy, zdrowy rozsądek i odpowiedzialność za innych. Ale prezes PiS w dobie pandemii jest ponad wszystko. Skoro nie ma wśród jego współpracowników nikogo, kto miałby na tyle odwagi, by powiedzieć "stop", muszą to robić inni. Powiem to Panu ja!
Prezesie Jarosławie Kaczyński, wirus nie rozpoznaje ani funkcji, ani barw partyjnych, ani niczego innego. Atakuje każdego, a więc może zaatakować i Pana. Wirus roznosi się podstępnie, roznosić go może również i Pan.
Jeśli naprawdę zależy Panu na Polsce i Polakach, to błagam, proszę wsłuchać się we wszystkie zalecenia premiera i ministra zdrowia, a potem niech się Pan wreszcie zacznie do tego wszystkiego stosować. Dla bezpieczeństwa swego, innych i dla przykładu. Wciąż Pan jest wzorem do naśladowania dla rzeszy swoich zwolenników i wyborców. Suweren potrzebuje czerpać dobre wzorce, a nie oglądać bohaterów, którzy swoim zachowaniem pokazują, że koronawirusowi się nie kłaniają.
Panie prezesie, szalejący wirus szczyt swojej mocy ma w Polsce ciągle przed sobą. Każdego dnia Polacy z niepokojem obserwują statystyki zarażonych. Z jeszcze większym niepokojem i strachem patrzą na rosnącą coraz szybciej liczbę ofiar.
Po pierwszych powątpiewaniach i kpinach, już nie trzeba tłumaczyć, dlaczego zachowywanie odległości między ludźmi jest takie ważne. Dlaczego maseczki za chwilę będą obowiązkowe dla każdego. Zarażamy się od siebie nawzajem drogą kropelkową. Zarażamy się też od tych, którzy nie mają żadnych oznak, że żyją z wirusem. Są rzeczy ważne, jak czczenie ofiar i pamięć zmarłych. Ale nie trzeba przy tym prowokować losu, by za chwilę ofiar wśród Polaków było więcej.
Podczas składania wieńców pod pomnikami Lecha Kaczyńskiego i ofiar katastrofy pod Smoleńskiem Pan, Panie prezesie, wraz z wieloma członkami rządu złamaliście wszystkie możliwe zalecenia i sanitarne obostrzenia. Wiem, że policjanci już to usprawiedliwili, mówiąc, że można omijać te nakazy, gdy się pracuje i wypełnia pełnione funkcje publiczne. Przypominam jednak, że słowo "można", nie oznacza "trzeba". Teraz, jedyne co trzeba, to dbać o siebie nawzajem. I nawzajem się o siebie troszczyć.
Panie prezesie, w tych dniach wielu Polaków musiało zrezygnować z tego, co dla nich ważne i istotne. Z wyjazdów do rodzin, z udziału w nabożeństwie Męki Pańskiej, z zapalenia znicza na cmentarzu swoim zmarłym przed Wielkanocą i wielu innych rzeczy. W poczuciu odpowiedzialności, troski, wyższych celów, jakim jest życie.
Pan, jako lider rządzącego ugrupowania, nie może myśleć tylko o sobie. Niech Pan zacznie, nas Polaków, traktować z należytą troską. Nawet jeśli żyje w przekonaniu, że wirus Pana nie dotknie, to błagam, niech Pan nie zapomina, że może go Pan przenieść na innych, a oni na nas. Ministrowie, z którymi Pan się spotyka, idą potem do swoich urzędników, podległych im służb, do rodzin i dzieci.
Obśmiewałem posłów, którzy robili sobie zdjęcia w maseczkach, kreując się na bohaterów, którzy idą do Sejmu, jak na ścięcie. Wydaje się teraz, że już więcej sensu było w tej maskaradzie, niż w kompletnym ignorowaniu wiedzy lekarzy, doświadczenia epidemiologów i przestróg naukowców, którzy każdego dnia walczą na froncie przeciwko śmiertelnemu wirusowi.
Warszawa, 10.04.2020. Obchody 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej przy grobach ofiar na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Ostentacyjne pokazywanie, że Pan się wirusa nie boi i ignorowanie jego podstępności, nie dodaje ani powagi, ani siły, ani autorytetu. Stanie w tłumie przy składaniu wieńca, podawanie sobie rąk, podpieranie twarzy w ławach sejmowych i przekazywanie z rąk do rąk dokumentów, jakby żadnej pandemii nie było - to nic innego jak kuszenie losu i narażanie innych na prawdziwe, śmiertelne niebezpieczeństwo.
Politycy, którzy należą do PiS, każdego dnia wprowadzają zakazy, obostrzenia i zalecenia. Patrząc na Pana zachowanie dochodzę do wniosku, że albo wprowadzają nas w błąd, że COVID-19 jest taki niebezpieczny, albo nie mają u Pana na tyle wysokiego autorytetu, żeby zaczął Pan wreszcie ich słowa traktować poważnie.
Pewne rzeczy trzeba mówić głośno. Dziwię się, że nikt tego Panu nie przekazuje. Zdjęcia ze składania wieńców pod pomnikami są pokazywane cały dzień. Patrząc, jak jest Pan otoczony współpracownikami, wielu Polaków pomyśli sobie w święta: "E, chyba z tym zachowywaniem odległości, to nie trzeba tak restrykcyjnie". Wyjdą z domów. Wraz z nimi rozprzestrzeni się wirus. Przykład zawsze idzie z góry.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.