Juszczenko: rok 2004 był rokiem Ukrainy
Lider ukraińskiej opozycji Wiktor Juszczenko
wystąpił na kijowskim Placu Niepodległości przed 50
tysiącami swoich zwolenników w miesiąc od rozpoczęcia 17-dniowej
Pomarańczowej Rewolucji (22 listopada - 8 grudnia).
22.12.2004 | aktual.: 22.12.2004 19:37
Cały rok 2004 naprawdę został rokiem Ukrainy. Na jego koniec świat zobaczył jeszcze jedno piękne wydarzenie, jeszcze jedno piękne zwycięstwo. W ciągu 17 dni bez kropli krwi w sposób pokojowy zmieniliśmy Ukrainę - powiedział faworyt zaplanowanej na 26 grudnia powtórki II tury wyborów prezydenckich.
W tych dniach niczyja chata nie była "z kraju", każdy pomagał jak mógł (...) Chcieliśmy zmienić swój kraj, ani chłód, ani mróz nie złamały naszej woli - dodał prozachodni polityk, który stoczy walkę o prezydenturę z popieranym przez Moskwę premierem Wiktorem Janukowyczem.
50-letni Juszczenko przypomniał historię ostatnich wydarzeń w Kijowie i wielu innych ukraińskich miastach. My, naród ukraiński zmusiliśmy władzę do respektowania naszych praw - powiedział, przypominając o głównej zdobyczy rewolucji - unieważnieniu przez Sąd Najwyższy zwycięstwa Janukowycza w sfałszowanej II turze 21 listopada.
Wspominał też o buntach dziennikarzy prorządowych mediów, które przed wyborami wyraźnie stały po stronie Janukowycza. Wiele kanałów telewizyjnych od czasu rewolucji stara się zachowywać obiektywizm.
Apelował, by Ukraińcy nie ulegali hasłom separatystycznym i twierdził, że pomimo wyraźnych podziałów na popierający Juszczenkę zachód kraju oraz opowiadające się za Janukowyczem wschód i południe Ukrainy, naród ukraiński powinien zachować jedność. Nie rozdziela nas ani język, ani wiara, ani geografia - skomentował.
Skrytykował też "fałszywą opozycyjność" premiera Janukowycza, który przed powtórką II tury stara się przedstawiać jako przeciwnik prezydenta Leonida Kuczmy. Janukowycz wytyka Juszczence, że jako były szef banku centralnego (1993-1999) i były premier (1999-2001) był częścią "reżimu Kuczmy".
Juszczenko zapowiedział swoje pierwsze kroki na stanowisku prezydenta - zadeklarował, że zmusi oligarchów do zapłacenia "sprawiedliwych cen" za sprywatyzowane przedsiębiorstwa, obiecywał skrócenie służby wojskowej i wyprowadzenie wojsk z Iraku. Przyrzekł, że jego rządy będą tolerancyjne dla ludności rosyjskojęzycznej i dla wszystkich wyznań.
Nikt nie zamknie żadnej rosyjskiej szkoły, nikt nie zamknie żadnej świątyni, aby zamienić ją na inną. Zapewniam was - jeżeli od kogokolwiek usłyszycie podobne zapowiedzi, to znaczy, że ten ktoś jest prowokatorem - powiedział lider opozycji, deklarując także chęć utrzymania partnerskich stosunków z Rosją.
Jednocześnie przestrzegł ją przed próbą ponownej ingerencji w ukraińskie wybory. Nikt nie będzie nam więcej narzucać prezydenta, nie jesteśmy już niczyją peryferią - podkreślił.
Apelował do wszystkich Ukraińców o udział w wyborach i przestrzegał, że wciąż istnieje niebezpieczeństwo ich zerwania lub też ponownego fałszerstwa.
Jakub Kumoch