Jurek Owsiak dla WP o ataku na Pawła Adamowicza: Wiedzieliśmy dużo więcej, ale nie miałem prawa o tym mówić
To będzie bardzo trudny finał WOŚP. Odbędzie się na dwa dni przed rocznicą ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Zapytaliśmy Jurka Owsiaka, czy tak po ludzku boi się wyjść na scenę i jak zapamiętał tragiczne wydarzenia sprzed roku.
22.12.2019 | aktual.: 22.12.2019 10:19
Magda Mieśnik: Tak po ludzku boisz się najbliższego Finału WOŚP?
Jurek Owsiak: Dzisiaj, w przededniu kolejnego 28. Finału, kiedy wszystko wrze jak w tyglu, panuje niesamowicie gorąca, ale taka bardzo pozytywna atmosfera, przyznaję, że zdumiewasz mnie tym pytaniem. Doskonale wiem, co masz na myśli, ale nigdy, jak gramy od 27 lat, nie myśleliśmy o zbliżającym się Finale w kategoriach strachu, takiego fizycznego, ludzkiego.
Czas przedfinałowy co roku, powtarzam, co roku, niesamowicie podnosi dobrą atmosferę. Mógłbym nawet pokusić się o stwierdzenie, że cały rok od tych 28 lat niesie nam, Polakom, tyle różnych emocji, często złych, i może to popsuć ten nastrój. A tu okazuje się, że nie. Ludzie z roku na rok jeszcze bardziej chcą być razem. Tu w ogóle nie ma myślenia w kategorii "czy się boimy". Za każdym razem chcemy, aby ten Finał był jak najlepiej przygotowany i zrealizowany.
Gdy Paweł Adamowicz został zaatakowany, byłeś w centrum Warszawy. Jak się o tym dowiedziałeś?
Dowiedziałem się jak wszyscy Polacy, z przekazu telewizyjnego, to się stało na naszych oczach. Byliśmy tak samo zszokowani jak wszyscy, którzy to oglądali. Z małą różnicą. Byliśmy w gronie całego zarządu Fundacji, a to także dwójka lekarzy kardiochirurgów. Zadzwonili do Gdańska, do swoich kolegów. I to od nich dowiedzieliśmy się, że na pozór wydawałoby się błaha sytuacja, ktoś wpadł na scenę i popchnął, uderzył pana prezydenta, jest sytuacją dużo groźniejszą. Nie popchnął, a zadał cios nożem. Chwilę potem już wiedzieliśmy, że toczy się walka o życie pana prezydenta.
W masowym przekazie mówiono o tym jako o zdarzeniu i odwiezieniu prezydenta do szpitala. My wiedzieliśmy dużo więcej, ale nie miałem prawa o tym mówić na wizji, kiedy dalej prowadziłem Finał. To był bardzo trudny moment. Wszyscy w całej Polsce i na całym świecie wspaniale grali – zbierali pieniądze. Była w tym ogromna zabawa i nikt jeszcze nie wiedział, że czeka nas następnego dnia bardzo tragiczna wiadomość. To dla mnie też chwile, które zapamiętam do końca życia. Po tym wydarzeniu w Gdańsku antena trwała jeszcze przez blisko 4 godziny.
Czułeś się winny tego, co się wydarzyło w Gdańsku?
To nie było poczucie winy, ale taka świadomość, że może za mało robiłem, za mało krzyczałem o tym, żebyśmy byli ponad podziałami, aby nie było w nas tyle nienawiści. Organizacyjnie każdy odpowiada za swój Finał i musi zorganizować koncert czy inne wydarzenie tak, aby spełnić wszystkie wymagane przepisy. Ale był to Finał Orkiestry, której jestem liderem, więc także i ja wziąłem na siebie odpowiedzialność za to zdarzenie. Zastanawiałem się, czy prosząc ludzi w Polsce i na całym świecie, by organizowali Finał Orkiestry, przekazaliśmy jasne instrukcje, regulaminy, nasze apele, w których dokładnie mówimy i piszemy o zasadach organizacji tej wielkiej akcji charytatywnej. Oddałem się do dyspozycji wszelkich instytucji, których zadaniem było wyjaśnienie tej zbrodni, gotów odpowiedzieć na każde pytanie.
Po śmierci Pawła Adamowicza zrezygnowałeś z kierowania WOŚP. Zrobiłeś to pod wpływem emocji czy dobrze przemyślałeś?
W Polsce jest jedna straszna rzecz. Nikt nie bierze za nic odpowiedzialności. Mamy historię z prezesem NIK-u i wszyscy się przerzucają czyja to wina, że tkwi na stanowisku. Nikt za to nie odpowiada. Ja tak nie umiem. Uznałem, że oddaję się do dyspozycji, bo to ja tym kieruję.
Polacy nie przyjęli rezygnacji. Dostałem setki tysięcy listów, dziesiątki tysięcy e-maili. Ludzie na ogrodzeniu fundacji zostawiali karteczki ze słowami wsparcia. Na wszystko odpisaliśmy. Funkcjonowaliśmy na oczach całej Polski w tak bardzo bolesnej sytuacji. Nikomu tego nie życzę. Potraktowałem to jako odezwę od narodu. I gdy byliśmy w Gdańsku z całą Fundacją, tuż po pogrzebie Pawła Adamowicza zebrałem się i powiedziałem moim ludziom, że muszę nagrać filmik. Stwierdziłem na nim: dobra, wracam do pracy.
Zobacz też: Donald Tusk wprost o Donaldzie Trumpie. "Mam z nim poważny kłopot"
Mimo tylu zwolenników jest też wokół ciebie ogromny hejt. Nie boisz się, że ktoś cię zaatakuje?
Proszę nie zadawać pytania o hejt z automatu. Z hejtem mamy problem w skali ogólnopolskiej, ale my, jako Fundacja, nie. Oczywiście są, można powiedzieć, pojedyncze przypadki, dla nas kompletnie niezrozumiałe, agresywnych wpisów w naszą stronę, ale są to naprawdę sytuacje, jeszcze raz powtórzę, pojedyncze.
Kilka lat temu poczuliśmy coś, co dzisiaj zostało ujawnione jako tzw. działania trolli, czyli zorganizowane, zaplanowane, i na samym końcu opłacone hejtowanie. Nie miałem pojęcia o tym, kiedy kilka lat temu nagle w internecie pojawiały się wpisy przeciwko Orkiestrze i prawie wszystkie w jednej tonacji: nie dam na Orkiestrę, nie dam na Owsiaka. I w tym wszystkim nasze logo, czyli serduszko, odwrócone do góry nogami. Tak jak się nagle to hejtowanie pojawiło, tak samo nagle zniknęło. Wtedy zadawaliśmy sobie pytania, co było przyczyną takiej fali odwracania się od Orkiestry. Nigdy się to potem nie powtórzyło, a dzisiaj, kiedy mówi się o ludziach działających w ministerstwie sprawiedliwości, którzy, tak jak o tym słyszałem, zlecali hejt, zrozumiałem, że na tym polega ta machina, znana nam także z wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Podkreślam też, że jeśli takie krytyczne wobec Fundacji, a nawet agresywne teksty pojawiają się w internecie, niczego nie lekceważymy. Czytamy i rozmawiamy na ten temat, chociażby w imię zasady: prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Planujecie dodatkowe zabezpieczenia?
Nie planujemy dodatkowych zabezpieczeń. Organizowany przez nas Finał w Warszawie od lat stoi na bardzo wysokim poziomie pod względem zabezpieczenia, bo z jednej strony trzymamy się bardzo mocno przepisów związanych z organizacją imprez masowych, a z drugiej strony - organizujemy to my, którzy mamy za sobą jeden z największych festiwali na świecie, dziś Pol’and’Rock, a to jest suma fantastycznych doświadczeń i współpraca z ludźmi z Pokojowego Patrolu, którzy doskonale wiedzą, co robić na takich imprezach jak festiwal czy Finał.
Pytałam Komendę Główną Policji, czy w związku z wydarzeniami sprzed roku będą podejmowali wzmożone działa w czasie finału WOŚP. Odpowiedź: będzie tak jak co roku, to do obowiązków organizatora należy zapewnienie bezpieczeństwa.
W tym roku w korespondencji do wszystkich sztabów, a zwłaszcza tych, które organizują koncerty, zwróciliśmy się z dodatkową prośbą o przestrzeganie wszystkich przepisów związanych z organizacją imprez i podkreślanie prośby, także wśród uczestników Finału, abyśmy wszyscy razem dbali o nasze wspólne bezpieczeństwo.
Właśnie otrzymaliśmy zgodę od policji na zorganizowanie Finału w Warszawie i zgoda ta nie nakłada na nas żadnych dodatkowych obowiązków. Uznano więc, że dotychczasowe Finały organizowaliśmy bardzo sprawnie. Niemniej powtórzę, drodzy Rodacy, wszędzie tam, gdzie będziecie się bawili na Finale, pomóżcie organizatorom, by wszyscy bawili się bezpiecznie.
Z twojego punktu widzenia to dobrze, że rządzi obecna władza. Od 2016 roku WOŚP bije kolejne rekordy, wcześniej zbieraliście po 50-70 mln PLN, ostatnio - 176.
Gramy już 28 lat, przeżyliśmy wszystkie formacje polityczne i nic nas nie dziwi. Jakkolwiek, jak nigdy do tej pory, nasze kontakty z obecnymi rządzącymi, a myślę tu chociażby o Ministerstwie Edukacji, Zdrowia, czy Kultury, a więc działającymi w tych obszarach, gdzie także my jako fundacja działamy na dużą skalę i globalnie, są zerowe. Nigdy jeszcze tak nie było, nikt z nami o niczym nie rozmawia – Ministerstwo Zdrowia nie rozmawia o służbie zdrowia, Ministerstwo Edukacji nie chce rozmawiać o nauce pierwszej pomocy, Ministerstwo Kultury nie zauważa, że organizując tak wielki festiwal jak Pol’and’Rock promujemy polską kulturę, bo rokrocznie przyjeżdża do nas 100 tys. gości z Niemiec i wielu innych krajów. Nie twierdzę, że w tym ostatnim przypadku jakoś bardzo mocno do tych drzwi Ministerstwa Kultury pukamy, ale mam świadomość, że poczynania Fundacji, coraz bardziej pozytywnie odbierane na świecie, jeśli chodzi o dzisiejszą władzę są totalnie, ale to totalnie od niej odcięte, odseparowane i nieakceptowane.
Od pięciu lat w Finale nie uczestniczą służby mundurowe czy też podmioty z udziałem Skarbu Państwa, jak chociażby Poczta Polska. Kiedyś współpraca dawała nam dużo satysfakcji, radości, a na końcu ogromnej dumy, gdy gdzieś w świecie pokazywaliśmy znaczek Poczty Polskiej z czerwonym kolorowym serduszkiem. Nawet telewizja publiczna pozwoliła sobie na wymazanie naszego serduszka na ubraniu rozmówcy w telewizyjnych newsach. I chciałoby się powiedzieć, że w wyniku takich działań być może będzie trochę chłodniej, a także trochę mniej wokół Orkiestry, ale okazało się, że nic z tego, ludzie grają z nami jeszcze bardziej, jeszcze bardziej nas wspierają, wrzucając do puszek nieprawdopodobne wręcz sumy pieniędzy, za co bardzo, bardzo wszystkim dziękujemy i dzięki czemu możemy w sposób dotąd niespotykany pomagać polskim szpitalom.
Wielu Polaków chciałoby cię w czynnej polityce. Szymon Hołownia próbuje uchylić tę furtkę i wejść do gry spoza tego świata. Jakie masz plany?
Jest mi bardzo miło, gdy ludzie tak mówią, ale nie zamierzam kandydować na żaden urząd. Najmniej sympatyczna robota u nas to być prezydentem. Obecny skutecznie zdyskredytował ten urząd. Powołał do Trybunału Konstytucyjnego bardzo źle wybrane dwie osoby, z których jedna była prokuratorem stanu wojennego. Przecież nawet Bareja by tego nie wymyślił i powiedziałby: puknij się w głowę. Hołownię cenię, to mądry facet, ale chyba ma za małe zaplecze. Zamiast gminnego prezydenta pragnąłbym, żebyśmy mieli panią prezydent.
Jakieś typy?
Pani Małgorzata jest kompetentna, ciepła, empatyczna, ładna. Szybko pogoni facetów z najgłupszymi pomysłami. Tylko kobieta potrafi szybko postawić ludzi do pionu, widzę to po swojej żonie. Mam już dość sytuacji, że mamy panią prezydentową niemowę. Potrzebujemy pani prezydent blisko ludzi, z własnym zdaniem.
12 stycznia pęknie 200 milionów?
(śmiech) Nie mówmy tymi kategoriami. 176 mln PLN z ubiegłego roku dla organizacji pozarządowej to jakiś kosmos. Zawsze mówię: nie nastawiajmy się na rekord. Jeśli zbierzemy 20 mln mniej, to co, przegraliśmy? Nie, dalej mamy kupę kasy na leczenie. Przegramy tylko, jeśli nie będziemy mogli w ogóle zbierać pieniędzy.
Dlatego, drodzy Państwo, z całego serca zapraszamy do bycia z nami, bo pamiętajcie, że gramy także dla siebie. Pracujemy przez cały rok, ten jeden dzień Finału to także dla nas dużo radości i zabawy, cieszymy się razem z Wami, a potem przez 360 dni w roku bardzo rozważnie, ale z ogromnym sukcesem, wydajemy te pieniądze, a oprócz kupowania sprzętu i prowadzenia programów medycznych pokazujemy jeszcze większą wartość, jaką jest wspólne bycie ze sobą oraz moc satysfakcji i na końcu dumy, jaką niesie taki ruch obywatelski. I to zostaje w nas później na cały rok. Polacy nauczyli się pomagać!*
*Do tej pory Fundacja WOŚP wydała miliard 126 milionów złotych, kupując około 62 tys. urządzeń.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl