"Nawet za sto lat będą pytania: czy Oleksy był rosyjskim agentem?"
W latach 1993-1995 pełnił funkcję Marszałka Sejmu II kadencji. Od 7 marca 1995 do 7 lutego 1996 zajmował stanowisko Prezesa Rady Ministrów.
W grudniu 1995 roku wybuchła tzw. Afera "Olina". Andrzej Milczanowski, były minister spraw wewnętrznych i szef UOP oskarżył z trybuny sejmowej ówczesnego premiera o współpracę z rezydentami KGB w Polsce: Ałganowem i Jakimiszynem. W wyniku afery rząd Oleksego podał się do dymisji. Jak jednak wykazało śledztwo, które ostatecznie umorzono, nie wiadomo, kim był szpieg o pseudonimie "Olin".
Na łamach "Gazety Lubuskiej" przyznawał, że był to "zamach stanu zrobiony przez grupę Milczanowskiego i Zacharskiego, którą 'błogosławił' Lech Wałęsa". "Mam nadzieję, że Wałęsa złoży publiczną samokrytykę z tego powodu. Była wówczas głęboka nienawiść do postkomuny, ale nie wolno było przekroczyć granicy walki i montować spisku bez żadnych dowodów. Sprawcy nie zostali ukarani, Lech Wałęsa do dziś udaje, że nic się nie stało" - podkreślał w "GL".
"Myślę, że za sto lat wciąż będą pojawiały się pytania: Czy Oleksy był rosyjskim agentem rosyjskim?. To jest naprawdę nieznośne. (...) Przyczyną tego stanu rzeczy było nie tylko kilka moich potknięć, lecz także fakt, że zostałem pierwszym lewicowym marszałkiem Sejmu i pierwszym lewicowym premierem w demokratycznej Polsce.
Na zdjęciu: Andrzej Milczanowski i Lech Wałęsa