Joe Biden zaliczył wpadkę. Zwrócił się tak do brytyjskiego premiera
Szef rządu w Londynie złożył wizytę w Waszyngtonie. W trakcie spotkania z Rishim Sunakiem prezydent Stanów Zjednoczonych zaliczył małą wpadkę.
Joe Biden w trakcie rozmowy z Rishim Sunakiem nazwał go "prezydentem" Wielkiej Brytanii - informuje "Daily Mail".
Amerykański przywódca szybko zorientował się, że popełnił błąd i postanowił wybrnąć z niezręcznej sytuacji z poczuciem humoru.
- 'Pan Prezydent?' Właśnie cię zdegradowałem! - powiedział.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potężna moc artylerii. Pociski, które zmieniły przebieg wojny
Szef rządu w Londynie zaśmiał się, a Biden szybko wrócił do swojej poprzedniej wypowiedzi i oficjalnie przywitał Sunaka w Białym Domu. - Panie premierze, wspaniale znów pana zobaczyć - podkreślił amerykański przywódca.
Spotkanie Sunaka i Bidena. Rozmowy o wsparciu Ukrainy
W trakcie spotkania Sunak i Biden rozmawiali m.in. o wsparciu militarnym Ukrainy.
- Wierzę, że będziemy mieć środki, by wspierać Ukrainę tak długo jak trzeba - oświadczył Biden, odnosząc się do wątpliwości na temat przyszłego uchwalenia funduszy na ten cel przez Kongres. Jak dodał, choć słyszy krytyczne głosy na Kapitolu, to uważa, że uda się zapewnić pieniądze dla Ukrainy.
- Pytam ich, co się stanie, jeśli nasza pomoc ustanie. Czy myślą, że Władimir Putin zatrzyma się na Kijowie? Nie sądzę i myślę że przeważająca większość, nawet krytyków, tak nie sądzi - zaznaczył prezydent.
Premier Sunak dodał, że Amerykanie mają prawo pytać, dlaczego mają wspierać Ukrainę, biorąc pod uwagę jak wielką rolę pełnią USA w porównaniu do Europy. Wyraził przy tym nadzieję, że reszta Europy wzmocni swoje zaangażowanie do poziomu, jaki prezentuje Wielka Brytania.
Źródło: Daily Mail/PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski