Joanna Lichocka jednak bez kary. "Nigdy nie dopuściłam się naruszenia Zasad Etyki"
Prezydium Sejmu uchyliło karę, którą na posłankę Joannę Lichocką nałożyła Komisja Etyki Poselskiej. Chodziło o środkowy palec, który działaczka PiS pokazała opozycji podczas obrad Sejmu. Jak twierdzi Lichocka wyrok to efekt złej woli członków komisji.
W uzasadnieniu wniosku za odwołaniem kary dla posłanki Prezydium Sejmu stwierdziło, że Komisja Etyki nie wzięła pod uwagę przebiegu tamtego, zimowego głosowania. Jak stwierdziła wicemarszałek Małgorzata Gosiewska, dobrze pamięta, że wcześniej w stronę posłanki Lichockiej kierowane były "pohukiwania" ze strony opozycji, a posłów kierujących nieprzyjemne wobec Lichockiej słowa żadna kara nie spotkała.
Co ciekawe, w głosowaniu prezydium nie wzięli udział wicemarszałkowie Piotr Zgorzelski z PSL i Włodzimierz Czarzasty z Lewicy. Gdyby panowie się stawili i zagłosowali przeciwko uchylaniu kary, w głosowaniu byłby remis.
Joanna Lichocka. Obrona posłanki
Pytana przez portal TVP Info o nałożoną na siebie karę posłanka Lichocka powiedziała, że "nigdy nie dopuściła się naruszenia Zasad Etyki Poselskiej". Według posłanki werdykt Komisji Etyki ustalony był z góry. Komisja miała w sposób nieuzasadnionym przyjąć, jakoby posłanka wykonała gest wulgarny i obraźliwy.
- Byłam świadoma złej woli części jej członków (Komisji Etyki - przypis red.), ale potraktowałam Komisję poważnie jako instytucję polskiego Parlamentu. Z pełnym spokojem i powagą stawiłam się na tej komisji i złożyłam wyjaśnienia - powiedziała.
Jedyna kara jaką na posłankę mogła (i nałożyła) Komisja Etyki była kara nagany. O wyciągnięciu ewentualnych konsekwencji finansowych musiała by zadecydować marszałek Sejmu Elżbieta Witek z PiS.