Joachim Brudziński o działaniach policji ws. Stefana W. Twarde zapewnienie
Tobiasz Ł., były przyjaciel i wspólnik w napadzie na bank Stefana W. twierdzi, że zabójca Pawła Adamowicza szukał go po wyjściu z więzienia i chciał zabić. Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński zapewnił, że "wszystkie wątpliwości" w tej sprawie "zostaną sprawdzone" przez policję.
19.01.2019 | aktual.: 19.01.2019 17:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według słów Tobiasza Ł., które cytuje "Super Express", Stefan W. "ubzdurał sobie", że jest on odpowiedzialny za to, co go spotkało. - Byłem przygotowany na to, że jak go spotkam na ulicy to będziemy się bić - mówi Tobiasz Ł.
Opowiada, że Stefan W. zaczął nachodzić go w domu. - Chciał się na mnie zemścić - mówi Ł. 23 grudnia W. miał się pojawić przed jego oknami. Do środka wpadła cegłówka, a mężczyzna zaczął uciekać.
Ojciec Tobiasza Ł. zgłosił sprawę na policję. Miał prosić, żeby poszli do Stefana do domu i sprawdzili. Twierdzi, że policja zupełnie to zbagatelizowała.
Kolejny atak miał być 30 grudnia. Wówczas również została wybita szyba w domu. Wpadł kamień. Sprawa znów została zgłoszona na policję. Stefan miał też rozpowiadać, że zabije Tobiasza i go szuka. Tym razem policja poszła do jego domu ale nikogo nie zastała.
Trzeci raz przyszedł pod dom Tobiasza Ł. 1 stycznia rano. Potem ataki ustały.
W nieoficjalnych rozmowach jeden z policjantów przyznał dziennikarzom "Super Expressu", że docierały sygnały, że Stefan W. jest niebezpieczny.
Odpowiedź MSWiA
"Po bestialskim morderstwie Pawła Adamowicza poleciłem przeprowadzić szczegółowe kontrole działań gdańskiej policji; zapewniono mnie, że wszystkie wątpliwości zostaną sprawdzone" - napisał na Twitterze szef MSWiA Joachim Brudziński, pytany o doniesienia „Super Expressu” ws. Stefana W.
Tragedia w Gdańsku
Przypomnijmy, że w niedzielę o godz. 19:55 27-letni mieszkaniec Gdańska Stefan W. wszedł na scenę przed światełkiem do nieba WOŚP. Posłużył się plakietką "media".
Mężczyzna dźgnął nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Zadał mu kilka ciosów. Urazy prezydenta Gdańska były bardzo ciężkie; rana serca, rana przepony, jamy brzusznej. Mimo kilkugodzinnej operacji, przetoczenia 20 litrów krwi, lekarze poinformowali, że nie udało się go uratować. Zmarł w poniedziałek przed godziną 15.
27-latek po ataku na Pawła Adamowicza przez mikrofon krzyczał: - Halo! Halo! Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinny w więzieniu, siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz.
Napastnik został zatrzymany i przesłuchany. Okazuje się, że niedawno wyszedł z więzienia. Był wcześniej karany. Usłyszał zarzut zabójstwa.
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl