Jest decyzja sejmu ws. Bartosza Arłukowicza. Minister zostaje na stanowisku
- Nie mam wiary w dobrą wolę i kompetencje prezesa Kaczyńskiego w sprawie służby zdrowia - powiedział w sejmie Donald Tusk. - Cała wasza polityka to kpiny ze społeczeństwa - odpowiadał mu Kaczyński. W sejmie głosowany był wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec szefa resortu zdrowia Bartosza Arłukowicza. Posłom nie udało się jednak odwołać ministra. Za odwołaniem Arłukowicza głosowało 215 posłów, przeciw było 233 posłów.
24.01.2014 | aktual.: 24.01.2014 15:33
Większość wynosiła 231. W głosowaniu wzięło udział 444 posłów. Nikt się nie wstrzymał od głosu. Opozycja w całości głosowała za wyrażeniem wotum nieufności, koalicja, z wyjątkiem jednego posła PSL - Andrzeja Dąbrowskiego, była przeciwko. Opozycja próbowała odwołać Arłukowicza już po raz trzeci.
Głosowanie poprzedziły emocjonalne wystąpienia m.in. premiera Donalda Tuska, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i szefa SLD Leszka Millera.
Tusk przypomniał, że nie pierwszy raz odbywa się głosowanie nad wotum nieufności wobec Bartosza Arłukowicza jako ministra zdrowia. Jak mówił, "nie pierwszy raz jesteśmy świadkami debaty, która ma niewiele wspólnego z sytuacją w ochronie zdrowia".
Według niego wnioski przedstawiane przez opozycję są przykładem jej bezradności. - Poza pustosłowiem nie przynoszą żadnego rezultatu i są dowodem na brak jakiejkolwiek koncepcji - dodał. - Jeżeli ministrowie nie są w stanie wypełniać swoich obowiązków, są zwalniani przeze mnie i nie musimy liczyć tutaj na pomoc opozycji - podkreślił. - Minister Arłukowicz może liczyć na moje wsparcie i będziemy razem współpracować - powiedział premier przed głosowaniem. Tusk tłumaczył, że "trzeba mieć w sobie rycerza, żeby stanąć po stronie pacjentów, a nie koncernów farmaceutycznych".
Ale - jak dodał - nie dziwi się, że nadal pokutuje ten sposób myślenia, "biorąc pod uwagę zdarzenia, w których brali udział prominentni działacze PiS i SLD, związane z próbą wyrwania dużych pieniędzy przez koncerny farmaceutycznych z polskiego systemu ochrony zdrowia". - Idziecie ręka w rękę z najsilniejszymi przeciwko najsłabszym. I okraszacie to okrzykami "łapcie złodzieja!" - mówił premier do polityków opozycji.
Zwracając się do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, Tusk powiedział, że nie trzeba mieć szczególnie potężnego charakteru, żeby "napiąć mięśnie i zacisnąć pięści wobec pielęgniarek, ale trzeba mieć odrobinę cywilnej odwagi, żeby stanąć przeciwko tym, którzy są uzbrojeni w agencje reklamowe, w lobbystów i w gigantyczne pieniądze". - Ale to trzeba mieć to coś, panie prezesie, co charakteryzuje w polskiej polityce niezbyt wielu - ocenił premier. Dodał, że nie ma wiary w dobrą wolę Kaczyńskiego, jeśli chodzi o ochronę zdrowia, ani w jego kompetencje. Zwrócił się też do szefa PiS, by przedstawił, jak widzi koncepcję sieci szpitali w Polsce.
- Niech pan powie, jak chce zrealizować dziedzictwo prof. Religi - mówił Tusk. Odniósł się w ten sposób do filmu z przemówieniem prof. Zbigniewa Religi, który wyemitowany został wczoraj w sejmie po przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego.
Jednocześnie premier zadeklarował, że jest gotowy do debaty z przedstawicielami opozycji, jeżeli mają koncepcje nt. ochrony zdrowia. - Tak, jak proponowałem to już kilka tygodni temu, biorąc pod uwagę rocznicę okrągłego stołu, jestem gotów tej zimy, wiosny usiąść z każdym, także z premierem Millerem i premierem Kaczyńskim, przy jednym stole. Jeśli macie coś sensownego, konstruktywnego do powiedzenia, jeśli chodzi o system ochrony zdrowia, w każdej chwili jestem do waszej dyspozycji; jeśli macie koncepcję, odwagę i dobrą wolę - oświadczył szef rządu.
Kaczyński odpowiada Tuskowi
Szef PiS zabrał głos po wystąpieniu premiera przed głosowaniem nad wnioskiem o wotum nieufności dla ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza.
- To, że jest pan mistrzem insynuacji, oczywiście wiem, ale że pan będzie się tu przedstawiał jako bojownik z lobby. Tu muszę przyznać, że pan w bardzo poważnej sprawie przekroczył wszelkie granice, może nie tylko dobrego smaku, tylko tego wszystkiego co każe o sprawach poważnych mówić poważnie - powiedział prezes PiS.
- Tylko w kategoriach kabaretowych was, wasz rząd, można traktować jako siłę, która walczy z lobby. Wyście stworzyli system polityki transakcyjnej (...), wyście ten system doprowadzili do perfekcji. Cała wasza polityka to są kpiny ze społeczeństwa i propaganda dla społeczeństwa i uleganie różnego rodzaju lobby - dodał.
- Panie premierze, jeśli pan mówi o honorze i rycerskości... Daj pan spokój - zakończył wystąpienie Kaczyński.
Z kolei Anna Zalewska (PiS) podkreśliła, że podczas czwartkowej debaty w sejmie nad wnioskiem o wotum nieufności dla Arłukowicza premier nie zabrał głosu. - Siedział blady. Dokumenty, fakty przytłoczyły go. Razem z PR-owcami całą noc pracowali i z karteluszką premier przyszedł - mówiła.
- Uczestniczymy w żałosnej grotesce. Ja mówiłam o macherach z PO, którzy za 135 tysięcy kupują szpital wart 4,5 miliona. A pan premier mówi o tym, że pacjentom jest dobrze i jest fantastyczny minister zdrowia. Gratuluję PR-owskiej opieki. Tego nikt nie kupi i nie zrozumie - dodała posłanka PiS.
Miller: to przemówienie było tępą agresją
Chciałem odpowiedzieć pozytywnie na sugestię premiera Donalda Tuska, aby pracować nad poprawą sytuacji w ochronie zdrowia. Nie może być tolerowany fakt, że coraz więcej szpitali przypomina fabryki, a coraz więcej pacjentów jest traktowanych jak towar - powiedział Leszek Miller zabierając głos przed głosowaniem
Dlatego - jak mówił - proponuje zorganizowanie drugiego "białego szczytu" w sprawie służby zdrowia. - My przyniesiemy nasze pakiety ustaw, nie wierzę wprawdzie, że minister Arłukowicz do tego czasu coś zrobi i przyniesie swoje (projekty ustaw), ale skoro premier Tusk tak zabiega o pozostanie swojego ministra, to być może pan go zmobilizuje - dodał szef SLD.
"Biały szczyt" został zorganizowany w 2008 r. pod patronatem Tuska oraz ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz. Rozmowy trwały dwa miesiące, uczestniczyli w nich m.in. premier, minister zdrowia, przedstawiciele prezydenta, członkowie sejmowej i senackiej komisji zdrowia, a także przedstawiciele samorządów, pracodawców, związków zawodowych. W dokumencie finalnym "białego szczytu" rekomendowano m.in. wprowadzenie niewielkich dopłat za część gwarantowanych świadczeń zdrowotnych oraz za świadczenia towarzyszące (m.in. koszty zakwaterowania i wyżywienia pacjentów). Jednocześnie zastrzeżono, iż konieczne jest stworzenie systemu pomocy finansowej dla osób, w przypadku których dopłaty mogłyby stanowić barierę dostępu do świadczeń.
Sejmowe wystąpienie ministra zdrowia Miller nazwał "tępą agresją, zalaną oceanem infantylnej obłudy". - Chciał pan mieć człowieka, który nie będzie panu siusiał do namiotu do wewnątrz, tylko na zewnątrz, ale pan Arłukowicz ma tę umiejętność, że siusia zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz - mówił szef SLD do Tuska.
Arłukowicz: mam wrażenie, że jestem na głośnym stadionie
Bartosz Arłukowicz po głosowaniach przypomniał w rozmowie z dziennikarzami, że plany dotyczące zmniejszania kolejek przedstawi pod koniec marca. Dodał, że proces zmniejszania kolejek już trwa m.in. dzięki ustawie, która pozwala na szybsze i bardziej efektywne kształcenie lekarzy, a także dzięki procedowanemu w sejmie projektowi ustawy, który "umożliwi funkcjonowanie pediatrów i internistów w podstawowej opiece zdrowotnej".
Pytany, czy ma grubą skórę, by słuchać inwektyw ze strony posłów opozycji, stwierdził, że czasem, gdy słyszy pokrzykiwania ze strony PiS-u, to ma wrażenie, że znalazł się na dosyć głośnym stadionie.
Natomiast, pytany o zapowiedzi posła Piotra Chmielowskiego (SLD), że wystąpi on na drogę sądową, po tym, jak Arłukowicz w czwartek podczas debaty w sejmie nad wnioskiem o wotum nieufności mówił, że prowadzi on komercyjne szkolenia dla lekarzy, Arłukowicz podkreślił, że oczekuje, iż poseł SLD wyjaśni swoją działalność. - Opierałem się na materiałach Krajowego Rejestru Sądowego, stronie internetowej posła - to fakty, które zostały tam zawarte - mówił minister.
Arłukowicz w czwartek informował w sejmie, że Chmielowski organizuje specjalistyczne szkolenia lekarzy np. na Bali lub Dominikanie, pokazywał ulotki na temat takiego komercyjnego szkolenia i wymieniał opisane tam turystyczne atrakcje zamiast programu szkolenia. Dodał, że Chmielowski jest też wiceprezesem stowarzyszenia producentów i dystrybutorów stomatologicznych, które ma w statucie napisane, że powinien on jako wiceprezes reprezentować interesy swoich członków w instytucjach państwowych.
"Arłukowicz ma moje wsparcie"
Jeszcze przed głosowaniami nad wotum nieufności premier Donald Tusk zapewnił, że minister zdrowia Bartosz Arłukowicz może liczyć na jego wsparcie. Zapowiedział, że wspólnie będą pracować nad projektem, którego celem jest skrócenie kolejek do lekarzy, szczególnie do onkologów. Podkreślił, że kiedy rozpoczynał urzędowanie jako premier w 2007 r., jedną z pierwszych jego decyzji była "próba zakończenia gorącego okresu konfrontacji pomiędzy władzą a ochroną zdrowia poprzez zwołanie białego szczytu".
- Od tego czasu bywa lepiej, bywa gorzej. Publiczna ochrona zdrowia nigdy nie jest źródłem satysfakcji obywateli nigdzie na świecie. Ale od tego czasu wspólnie pracujemy. Robimy błędy, uzyskujemy pozytywne efekty. Ale od tego czasu udało się uniknąć scenariusza konfrontacji, bo my scenariusza konfrontacji, bo my mięśni napinać przed pielęgniarkami nie zamierzaliśmy i nie zamierzamy - powiedział Tusk.
Podczas konferencji prasowej po głosowaniach premier nawiązał m.in. do propozycji PiS dot. utworzenia krajowej sieci szpitali. - Nie podjęliśmy i nie podejmiemy w przyszłości administracyjnej decyzji o zlikwidowaniu jakieś dużej grupy polskich szpitali. Ta sieć będzie kształtowała się naturalnie dzięki wyborom pacjentów - powiedział Tusk.
- Jarosław Kaczyński, skoro zapowiada, że jest potrzebna sieć szpitali, musi mieć odwagę publicznie się przyznać do tego, że ma zamiar zamknąć dużą ilość szpitali, bo ta idea sieci polega na zamknięciu dużej ilości szpitali - dodał. Premier ocenił także, że PiS i SLD kolejny raz stają w obronie koncernów farmaceutycznych.
Zgodnie z projektem PiS do sieci szpitali miałyby być kwalifikowane na równych prawach placówki publiczne i niepubliczne. Pierwszeństwo miałyby te, które m.in. realizują zadania związane z ratownictwem medycznym, prowadzą badania naukowe, wykonują świadczenia wysokospecjalistyczne. Szpitale, które znajdą się w sieci, mają mieć gwarantowany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia - o 3 proc. większy. Z kolei szpitale, które znalazłyby się poza siecią, mogłyby być np. przekształcone, sprywatyzowane czy zlikwidowane.
Według Tuska debata w sejmie pokazała, że opozycja - zarówno PiS, jak i SLD - z naiwności albo ze złej woli, broni i reprezentuje interesy tych, którzy są "w nieustannej konfrontacji z władzami wielu krajów świata, nie tylko w Polsce, bo ich intencją jest sięgnięcie po publiczne pieniądze bez kontroli i limitów".
Wniosek o odwołanie Arłukowicza
Wniosek o wyrażenie wotum nieufności ministrowi zdrowia Bartoszowi Arłukowiczowi złożył PiS. Zdaniem autorów wniosku ws. odwołania Arłukowicza, obecnie nikt na bieżąco nie monitoruje długości kolejek do świadczeń, a w Ministerstwie Zdrowia pogłębia się chaos. PiS uważa, że pogłębia się też dysproporcja w dostępie do świadczeń medycznych w poszczególnych województwach, gdyż brakuje polityki zdrowotnej państwa.
We wniosku o odwołanie Arłukowicza powoływało się na raporty organizacji międzynarodowych, z których - według PiS - "wynika, że polska ochrona zdrowia lokuje się w ogonie krajów europejskich, z wyraźną tendencją pogarszania kolejnych wskaźników zdrowotnych".
PiS przytoczył 12-punktowy "katalog zaniechań, błędów i złych działań" ministra zdrowia. Zarzuca mu m.in. doprowadzenie do pogorszenia "bezpieczeństwa zdrowotnego" Polaków, wydłużające się kolejki do lekarza, kontynuację polityki komercjalizacji szpitali publicznych, błędny podział środków na ochronę zdrowia, niezrealizowanie obietnicy rozbicia monopolu Narodowego Funduszu Zdrowia i doprowadzenie do konfliktu ministerstwa z NFZ.
Podczas wczorajszej debaty za odwołaniem ministra opowiedziała się cała opozycja. Ministra broniła koalicja PO-PSL. Do odwołania konstytucyjnego ministra potrzeba było 231 głosów. Opozycja nie dysponuje taką większością.