Wystawiali na pokaz odcięte głowy. "Było nas dwudziestu"
Ukraińscy działacze praw człowieka rozmawiali z wojskowymi, którzy byli jeńcami rosyjskiej Grupy Wagnera. Żołnierze opowiadają o zbrodniach wojennych i domagają się śledztwa.
Tortury i egzekucje ukraińskich jeńców wojennych, ataki na cele cywilne i okupowanie ważnych obiektów infrastruktury na terytorium Ukrainy – to czyny zarzucane członkom rosyjskiej Grupy Wagnera. Działaczom ukraińskiej Inicjatywy Medialnej na rzecz Praw Człowieka udało się udokumentować szereg zbrodni. W raporcie "Wagner Group. Beyond Accountability" zebrali relacje kilkunastu ukraińskich wojskowych – byłych jeńców rosyjskich najemników.
Zakładnicy na wymianę
Tatiana Katryczenko z Inicjatywy Medialnej na rzecz Praw Człowieka wyjaśnia w rozmowie z DW, że był to pierwszy przypadek zwolnienia ukraińskich żołnierzy z niewoli Grupy Wagnera. Stało się to możliwe dlatego, że wagnerowcy zmienili taktykę. Wcześniej podczas walk w Ukrainie i innych krajach z reguły od razu zabijali jeńców.
Według Inicjatywy dowodzeni jeszcze kilka miesięcy temu przez Jewgienija Prigożyna najemnicy walczą w Ukrainie od 2014 roku. Po ubiegłorocznej zmasowanej rosyjskiej inwazji na ten kraj wagnerowcy coraz częściej trafiali jednak do ukraińskiej niewoli, co według działaczy skłoniło Grupę Wagnera do utworzenia własnej "puli jeńców na wymianę".
– Z okresu od września 2022 do maja 2023 roku pochodzą informacje, że Grupa Wagnera specjalnie brała do niewoli ukraińskich wojskowych z myślą o kolejnych wymianach. Rejestrowała jeńców, tworzyła ich listy i przekazywała je w celu dokonania wymiany – mówi Katryczenko. Dodaje, że według relacji ukraińskich wojskowych wagnerowcy chcieli mieć tylko określoną liczbę jeńców. – Innych brutalnie i demonstracyjnie zabijali.
Egzekucje i tortury
Jeden z żołnierzy ukraińskiej 17. Brygady Pancernej, cytowany w raporcie Inicjatywy, był świadkiem masowej egzekucji ukraińskich jeńców. "Było nas dwudziestu. Pozostałych zbito w ciasną gromadę, a mnie trzymano w odległości pięciu – dziesięciu metrów od nich. Potem usłyszałem karabiny maszynowe. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem, że nasi chłopcy zostali rozstrzelani przez czterech mężczyzn".
Inny ukraiński żołnierz opisuje, jak wagnerowcy grozili, że obetną mu głowę. Opowiada, że pokazywali mu głowy dwóch straconych ukraińskich żołnierzy. "Nie był to jedyny przypadek, kiedy członkowie Grupy Wagnera wystawiali na pokaz odcięte głowy ukraińskich wojskowych" – głosi raport działaczy praw człowieka.
Odpowiedzialność władz rosyjskich
Według Tatiany Katryczenko zgromadzone fakty wyraźnie wskazują na zbrodnie wojenne i wymagają szeroko zakrojonych dochodzeń, także na płaszczyźnie międzynarodowej, aby sprawcy mogli stanąć przed sądem. – Sprawców dotychczas nie nazywano po imieniu, nie tylko dlatego, że kryją swoje twarze pod maskami, lecz przede wszystkim dlatego, że Grupa Wagnera próbuje działać samodzielnie bez określonego statusu. Ale wojna w Ukrainie pokazała, że wagnerowcy operują pod kontrolą Rosji i że za te wszystkie zbrodnie odpowiedzialny jest Kreml – podkreśla Katryczenko.
Według szacunków Inicjatywy Medialnej na rzecz Praw Człowieka od września 2022 do czerwca 2023 roku doszło do co najmniej jedenastu wymian jeńców, głównie w okolicy Bachmutu. – Grupa Wagnera przekazywała jeńców i otrzymywała w zamian nie tylko swoich najemników, lecz również członków regularnej armii rosyjskiej, co stanowi kolejny dowód ścisłego powiązania Grupy Wagnera z rosyjskimi siłami zbrojnymi – wskazuje Katryczenko.
Podkreśla, że sam prezydent Władimir Putin potwierdził związek rosyjskiego państwa z Grupą Wagnera, mówiąc, że jest ona finansowana z rosyjskiego budżetu państwa.
Pociągnąć Kreml do odpowiedzialności
Czy możliwe jest jednak pociągnięcie najwyższych władz Rosji, łącznie z prezydentem, do odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez członków Grupy Wagnera? Maksym Tymoczko, ekspert w dziedzinie prawa międzynarodowego z Kijowa, twierdzi, że są do tego przewidziane odpowiednie instrumenty prawne, z których powinna skorzystać Ukraina. W rozmowie z DW podkreśla, że zbrodnie wojenne stanowią najcięższe naruszenia konwencji genewskich z 1949 roku i nie ulegają przedawnieniu.
Jego zdaniem istnieje wiele dowodów, że Grupa Wagnera jest kontrolowana i dowodzona przez rosyjskie władze. To zaś oznacza, że czołowi rosyjscy wojskowi mogą być odpowiedzialni za popełnianie zbrodni wojennych przez członków tej "prywatnej armii". Ponadto, jak podkreśla Tymoczko, w związku z międzynarodowymi zbrodniami istnieje "jurysdykcja uniwersalna". Oznacza to, że każde państwo może ścigać karnie daną osobę za zbrodnie wojenne albo ludobójstwo, niezależnie od tego, gdzie się ich dopuszczono.
W jego opinii możliwe jest również uznanie Grupy Wagnera za organizację terrorystyczną, co ostatnio uczyniła Wielka Brytania. Wtedy można ścigać karnie jej wszystkich członków i popleczników. Także Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze może pociągnąć do odpowiedzialności dowódców wojskowych i liderów takiej organizacji.
Poszukiwani kolejni świadkowie
Ludobójstwo i zbrodnie wojenne podlegają karze także w Ukrainie. Maksym Tymoczko wskazuje, że obowiązuje zasada "odpowiedzialności dowódców". Zgodnie z nią dowódcy ponoszą odpowiedzialność prawnokarną za przestępstwa swoich podwładnych przeciwko prawu międzynarodowemu, nawet jeśli nie nakazywali tych czynów. Wystarczy udowodnić, że "nie podejmowali działań na rzecz zapobieżenia tym przestępstwom i nie ukarali osób odpowiedzialnych".
Inicjatywa Medialna na rzecz Praw Człowieka próbuje tymczasem uzupełnić swój raport o zbrodniach Grupy Wagnera, zbierając kolejne zeznania świadków – również na temat mordowania i torturowania osób cywilnych.
Przeczytaj także:
Autor: Lilia Rżeucka