"Jedzie po bandzie". Wyjście z programu może podnieść jego notowania
Wyjście Radosława Sikorskiego ze studia Moniki Olejnik wywołało burzę. Zdaniem ekspertki, działanie szefa MSZ mogło być wykalkulowane. - Radosław Sikorski jedzie po bandzie, bo nie ma nic do stracenia. W prawyborach musi pokazać, że jest bezwzględnie zdeterminowany - mówi Wirtualnej Polsce prof. Renata Mieńkowska-Norkiene.
13.11.2024 17:01
We wtorek wieczorem w programie "Kropka nad i" w TVN24 Monika Olejnik zapytała Radosława Sikorskiego o pochodzenie jego żony.
- W "Tygodniku Powszechnym" przeczytałam o tym, że dla członków Koalicji Obywatelskiej problemem jest pochodzenie pana żony. Co by pan odpowiedział autorowi "Tygodnika"? - zapytała Olejnik. Mowa oczywiście o Anne Applebaum - amerykańską dziennikarkę pochodzenia żydowskiego, prywatnie małżonkę Radosława Sikorskiego.
- Ja bym powiedział, że jest już świecką tradycją, że pierwszymi damami powinny zostać osoby pochodzenia żydowskiego - odpowiedział Sikorski. W ten sposób nawiązał do pochodzenia Agaty Kornhauser-Dudy, pierwszej damy i żony Andrzeja Dudy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po zakończeniu programu minister spraw zagranicznych nie czekał, aż kamery zostaną wyłączone. Momentalnie wyszedł ze studia, nie żegnając się z Moniką Olejnik. Następnie zamieścił wpis w mediach społecznościowych na temat całej rozmowy i ostatniego, kończącego pytania.
"Uważam, że ustawianie pochodzenia żony kandydata jako tematu w wyborach prezydenckich jest niedopuszczalne. Wbrew insynuacji red. Olejnik nie jesteśmy krajem antysemitów. Od TVN i Warner Bros./Discovery żądam przywrócenia standardów dziennikarskich" - napisał na portalu X (dawniej Twitter - red.). Momentalnie rozpoczęła się w mediach społecznościowych szeroka dyskusja na ten temat. W nocy Olejnik przeprosiła, następnie okazało się, że w programie pomyliła źródła (artykuł nie ukazał się w "Tygodniku Powszechnym", a na Gazeta.pl).
"Kilka pieczeni na jednym ogniu"
- Radosław Sikorski jest politykiem, który chce walczyć o urząd prezydenta RP, a od prezydenta oczekuje pewnego się dyskontowania, umiejętności wyważenia rozmaitych racji - wskazuje w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Renata Mieńkowska-Norkiene z Uniwersytetu Warszawskiego. Ocenia jednak, że w tym wypadku ocena zachowania polityka może nie być dla niego problemem.
Politolożka mówi, że ruch Radosława Sikorskiego nie musiał być "spontaniczną decyzją", ale skalkulowanym działaniem. Według niej wyjściem z programu i swoim wpisem w mediach społecznościowych próbuje "upiec kilka pieczeni na jednym ogniu".
- Radosław Sikorski będzie próbował się w tej kampanii prawyborczej pozycjonować nie jako człowiek Donalda Tuska, Koalicji Obywatelskiej, tylko człowiek potrafiący pozyskać elektorat PiS. Był ministrem w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, wie, jak to środowisko wygląda i czego mogą oczekiwać bardziej konserwatywni wyborcy i politycy z tamtej strony - uważa prof. Mieńkowska-Norkiene.
- Nie jest tajemnicą, że środowiska powiązane z PiS nie przepadają za Moniką Olejnik, ani za TVN. Każdą sytuacją, w której Radosław Sikorski "dowala" temu środowisku, pokazuje wyborcom PiS, że nie jest po "tamtej" stronie, tylko potrafi się postawić - mówi.
Politolożka zwraca uwagę także na wpis Sikorskiego, w którym wezwał TVN i Warner Bros. do "przywrócenia standardów dziennikarskich". Zauważa jednak, że odbywa się to pewnym kosztem. - Może to spowodować niesmak w środowisku, który uważa TVN za ważną stację. Ale on pokazuje, że wznosi się ponadto - mówi.
Próba jednoczenia
Kolejną interesującą kwestią - zdaniem politolożki - jest zaznaczenie przez Sikorskiego, że "wbrew insynuacji red. Olejnik nie jesteśmy krajem antysemitów".
- Jest część wyborców, np. Konfederacji lub skrajnej strony PiS, którzy mają antysemickie poglądy, ale nie powiedzą, że są antysemitami, tylko stwierdzą, że "mamy prawo do wyrażania własnego zdania". Nie chcą też być nazywani antysemitami. I Sikorski im mówi: my jesteśmy Polską, a nie jakimiś antysemitami. A od prezydenta się oczekuje, że będzie jednoczył - mówi prof. Mieńkowska-Norkiene.
- Próbuje też w ten sposób odejść od swojego wizerunku utożsamianego z elitaryzmem. Chce pokazać, że może być "prezydentem wszystkich Polaków" - zaznacza.
Zobacz także
"Od żony wara"
Wskazuje także, że Sikorski swoim działaniem daje sygnał na przyszłość, że próby atakowania go poprzez żonę nie będzie dopuszczalne. - On zaznacza: od żony wara - mówi politolożka.
Prof. Mieńkowska-Norkiene przypomina, że jest to dość istotne, gdyż Applebaum jest "mocno anty-Trumpowska i antyautokratyczna", co niektórzy oponenci Sikorskiego już próbują wykorzystywać. - Napisała kilka książek dotyczących autokratów, którzy "dedemokratyzują" swoje kraje. Siłą rzeczy ona nie jest zgodna z perspektywy Sikorskiego, kiedy wiemy, że prezydentem USA został Donald Trump - mówi. - Radosław Sikorski po prostu uciekł do przodu, jeśli chodzi o pytania o jego żonę - dodaje.
"Chyba kluczowy moment prekampanii. Ruch zapewne ryzykowny - ocenia w mediach społecznościowych prof. Sławomir Sowiński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. "Wielu wyborców zobaczyło jednak potencjalnego kandydata na prezydenta, który w sprawach zasadniczych nie kłania się elitom, ani błogosławieństwu medialnych niebios. Jeśli w jakiś sposób Radosław Sikorski ma pokonać Rafała Trzaskowskiego, to taki" - ocenił.
Sikorski jest na razie tylko kandydatem w prawyborach w Koalicji Obywatelskiej. Ale w badaniach dot. wyborów prezydenckich zyskuje - jeszcze niedawno przegrywał z kandydatem PiS w pierwszej turze. W najnowszym sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski wygrywa już z Przemysławem Czarnkiem. Stanowcze akcje, takie jak ta z "Kropki nad i", mogą mu pomagać.
- Radosław Sikorski jedzie po bandzie, bo nie ma nic do stracenia. On w tych prawyborach musi pokazać, że jest bezwzględnie zdeterminowany, by wygrać z PiS i jest w stanie zrobić wszystko - dodaje prof. Mieńkowska-Norkiene.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: