Jechał autostradą pod prąd, w samochodzie przetrzymywał zaginioną 14-latkę. Są zarzuty
Prokuratura w Zgierzu postawiła zarzuty kierowcy, który w grudniu uciekając przed policją wjechał na autostradę pod prąd. Po zatrzymaniu okazało się, że w samochodzie przebywała zaginiona 14-latka.
- Sprawcy nie udało się uniknąć kolizji i zderzył się z volkswagenem oraz toyotą - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopani w rozmowie z rmf24.pl. - W trakcie ucieczki zjechał na pas zieleni, uderzając w barierki ochronne. Pojazd zatrzymał się, a 33-latek wybiegł z auta i nadal próbował uciekać.
Pogoń zakończył policjant, który schwytał uciekającego na nasypie przy autostradzie.
W pozostawionym samochodzie była 14-latka, którą poszukiwano od 3 dni. Oskarżony poznał ją przez internet i zabrał ją z umówionego miejsca.
Portal podaje, że para jeździła po Polsce i w tym czasie nastolatka kilkukrotnie została wykorzystana seksualnie przez mężczyznę. 33-latek w śledztwie przyznał się do zarzutów i złożył wyjaśnienia, które potwierdzają zebrane dowody.
ZOBACZ TAKŻE: Pościg za piratem w BMW
Prokuratura Rejonowa w Zgierzu oskarżyła mężczyznę o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym oraz o to, że nie zatrzymał się do kontroli na wezwanie policjantów.
Mężczyzna odpowie także za przestępstwo pedofilii. Jest tymczasowo aresztowany, grozi mu do 12 lat więzienia.
Źródło: rmf24.pl