Jarosław Kalinowski: przenieść koalicję rządową do samorządów
Monika Olejnik Rozmawia z Jarosławem Kalinowskim - ministrem rolnictwa
07.11.2002 | aktual.: 07.11.2002 10:20
Panie premierze, czy SLD jest lojalnym koalicjantem? Wypadki lubelskie pokazują, że chyba ktoś się niepotrzebnie pospieszył. Wiem, że nasz miejscowy prezes, Podkański, jest wymagającym koalicjantem. W samorządzie lubelskim koalicja między SLD a PSL trwała cztery lata i to była dobra koalicja, tak więc uważam, że w pierwszej kolejności rzeczywiście trzeba było zwrócić się do koalicjanta rządowego, czyli do PSL. Ale minister sprawiedliwości mówi, że nie można było się dogadać z Polskim Stronnictwem Ludowym w Lublinie, a z kolei liderzy SLD, i premier Leszek Miller, i marszałek Marek Borowski, powiedzieli, że Zdzisław Podkański to najbardziej agresywna część PSL. Jeszcze raz powtarzam, koalicja w tamtym województwie trwała cztery lata z dobrymi efektami i zupełnie niepotrzebny był ten pośpiech. Należało rozpocząć rozmowy od PSL. Zresztą nie wiem, nie chciałbym dzisiaj używać tutaj twierdzących słów, czy to porozumienie, które tam zostało zawarte w Lublinie, nie było dokonane za zgodą kierownictwa SLD. Nie
chciałbym tego mówić, bo takich dowodów przecież nie mam. Ale kierownictwo SLD mówi, że została złamana umowa, że minister sprawiedliwości się pospieszył, ten z kolei mówi, że się nie pospieszył, że to jest dobra koalicja, nie zamierza się z niej wycofać. Niezależnie od tego, co się stało w Lublinie, bo przecież na temat Lublina też trzeba rozmawiać, zwróciłem się do kierownictwa SLD z propozycją i jednocześnie z pytaniem, czy zamierzają przenosić koalicję rządową do samorządów, bo powinno to być chyba naturalne. I oczekujemy na wiążącą odpowiedź. Póki co, wiemy, że rzekomo w każdym województwie liderzy SLD mają rozmawiać, my uważamy jednak, że trzeba patrzeć na wyniki tych wyborów szerzej - nie tylko przez pryzmat każdego województwa indywidualnie, aczkolwiek my też liczymy się z opinią naszych kolegów w województwie. Oni są tam najbliżej, najlepiej to znają, ale przecież są to też wybory polityczne i trzeba w taki sposób na nie patrzeć. Czekamy na odpowiedź SLD. Ale nim nadeszła odpowiedź od SLD, wysłał
pan list do Platformy Obywatelskiej i do PiS. Czy to jest riposta na to, co się stało w Lublinie? Ja bym to trochę inaczej oceniał. Oczywiście to nie jest tak, że będziemy czekać z założonymi rękami i czekać, co się stanie. Mamy natomiast niezwykle skomplikowaną sytuację polityczną po tych wyborach samorządowych, ale przecież trzeba wznosić się chyba ponad animozje i ponad podziały polityczne, myśleć przede wszystkim o interesie państwa i naszej wspólnej przyszłości. Skierowałem oczywiście propozycje do PO i do PiS, ale nawet nie na zasadzie jakiejś odgrywki, tylko szukania szukania jak najszerszej formuły koalicji w województwach. To nie znaczy, że mam zamiar eliminowania SLD, nie. Chodzi o stworzenie szerokiej platformy, szerokiego porozumienia koalicyjnego. Tak, ale z kolei lider PiS Jarosław Kaczyński odpowiada: „Jeżeli to jest szantaż ze strony PSL wobec SLD, jeżeli to jest taktyka, nie będziemy w niej współdziałać”. Gdybyśmy wrócili do tekstu skierowanego listu, to tam wyraźnie mówię o sytuacji
gospodarczej, społecznej, politycznej, o wyzwaniach związanych z integracją i tak naprawdę o potrzebie szukania porozumień dla Polski. Czyli to nie jest tak: jeżeli wy nam tak robicie, to my wam pokażemy, że też potrafimy zawiązywać koalicję, bo już ma pan odpowiedź ze strony Macieja Płażyńskiego, lidera Platformy Obywatelskiej, że tak. My jesteśmy partią centrum, partią, która zawsze starała się stabilizować sytuację polityczną i tak w tej chwili chcemy czynić. Zobaczymy natomiast, czy nasza oferta przynosi jakieś efekty, czy nie. Jesteśmy partią centrum, mamy koalicję rządową z SLD, PiS i Platforma Obywatelska nie mówią „nie” na porozumienie się z PSL. Skoro mamy koalicję również z SLD, to może będziemy - tak to traktuję w tej chwili, chciałbym rozmawiać w taki sposób - szukać szerszego porozumienia. Dobrze, ale co będziecie wybierać w tych sejmikach? Czy będziecie mieli do wyboru SLD i PO, i PiS, to co wybierzecie teraz, PO i PiS czy SLD - jeżeli w ogóle można mówić w ogóle o wyborze PSL? Pani redaktor,
ja staram się działać rozważnie nie chcę podejmować decyzji pod wpływem jakichś emocji i jakichś zdarzeń, które się stały. Chcę naprawdę myśleć rozważnie. Jeżeli nie będzie odpowiedzi ze strony naszego koalicjanta rządowego, to wtedy będziemy musieli szukać rozwiązań. Oferta do PiS i do PO jest ofertą szukania szerokiej formuły koalicyjnej. Dobrze, czyli pan uważa, że SLD powinno się wycofać z koalicji, z umowy lubelskiej? Rozmowy będą trwały. Natomiast to nie jest tak, że my stawiamy warunki bezwzględne - naprawdę szukamy szerokich możliwości. Przecież jeżeli już SLD zawiązało porozumienie w Lublinie z Samoobroną, to gdybyśmy tak popatrzyli na środowiska, z których się wywodzi Samoobrona i PSL, to się okaże, że wcale nie jesteśmy tak daleko, choć metody działania, sposób przedstawiania i dochodzenia do celów, jest zupełnie inny. Ale skoro SLD zawarł porozumienie i gdyby nie mogło się z nami porozumieć, to też moglibyśmy wtedy nie wykluczyć takich porozumień. Bo jest już na przykład w Lublinie porozumienie
Ligi Polskich Rodzin, czyli Ryszarda Bendera ze Zdzisławem Podkańskim. No i cóż z tego porozumienia? My jesteśmy ugrupowaniem centrowym i możemy rozmawiać naprawdę z każdym. Ale o co chodzi, chodzi o to, że zazdrościcie, że SLD wybiera Samoobronę a nie PSL? Na pewno nie będzie tak, że będziemy czekać z założonymi rękami i przyglądać się, jak będą powstawały jakieś porozumienia. Na pewno będziemy aktywni, ale w tej aktywności chcemy naprawdę rozsądku i dobra dla tych samorządów i dla Polski. Przecież musimy też myśleć o tym, co będzie w Polsce za rok, za dwa, za trzy i za cztery. Zdzisław Podkański mówi, że należy się zastanowić na najbliższym posiedzeniu Rady Naczelnej PSL nad sensem istnienia koalicji SLD-PSL. Zdzisław Podkański ma określone zdanie na temat koalicji, znane w PSL. Myśmy w tych wyborach samorządowych otrzymali, wszystko na to wskazuje, trzy punkty procentowe więcej niż mieliśmy w wyborach parlamentarnych. Jeżeli tak na to spojrzeć, to się okaże, że działanie w poczuciu odpowiedzialności za
Polskę - a to jest nasze działanie i nasza obecność w koalicji - zostało bardzo pozytywnie ocenione przez wyborców. Tak więc pewnie nie będzie odosobniony w swoim zdaniu, jednak zdecydowana większość ocenia naszą obecność w koalicji pozytywnie. Czyli pan uważa, że choćby były zawiązywane koalicje sejmikowe z Samoobroną, PSL pozostanie koalicjantem SLD-Unii Pracy. Nie ma prostego przełożenia tego, co się dzieje dzisiaj w sejmikach, na to, co się dzieje w rządzie, ale to oczywiście może mieć jakiś wpływ. Dzisiaj trwają negocjacje, finał negocjacji. Zostało nam półtora miesiąca i najtrudniejsze obszary finanse i rolnictwo. Przyjęliśmy miesiąc temu stanowisko negocjacyjne, bardzo dobre stanowisko, poparte przez wszystkie związki zawodowe, jesteśmy realistami. Jednak z drugiej strony widzimy na razie brak tej elastyczności, mówię o Unii Europejskiej. I warunki, jakie nam proponują, są niezwykle trudne. I ja dzisiaj przede wszystkim na tych warunkach się koncentruję i dla mnie to jest najważniejsze. I chciałbym,
żeby te sprawy negocjacyjne i twardego negocjowania - bo twarde negocjowanie daje efekty, mam na to przecież przykłady i dowody, z ostatnich godzin również... Na tym powinniśmy się koncentrować i starać się też układać te koalicje w województwach tak, żeby to były dobre koalicje dla tych społeczności. Z drugiej strony, czy PSL jest lojalnym koalicjantem SLD? Kiedy było głosowanie nad dymisją marszałka Borowskiego, to dziesięciu posłów z PSL nie przyszło na głosowanie, a czterech wstrzymało się od głosu. Nie jestem przewodniczącym klubu, kolega Kuźmiuk mógłby więcej o tym powiedzieć, ale sześciu po prostu nie było w Sejmie, są usprawiedliwieni. Nie było osoby, która by głosowała za odwołaniem marszałka Borowskiego i to świadczy... Właśnie Zdzisław Podkański był wśród tych osób. Ale nie głosował za tym, żeby marszałka Borowskiego odwoływać. Ale prawda jest taka, że marszałek został obroniony rękoma Platformy Obywatelskiej, a nie Polskiego Stronnictwa Ludowego. To przypomnijmy sobie, pani redaktor, że Platforma
Obywatelska przyłączyła się w pierwszych godzinach... Ale czy nie potrafi pan zrobić dyscypliny obecności? Jest dyscyplina. Nie było dyscypliny obecności. I głosowanie było właściwe. Gdyby PSL się przyłączyło, tak jak Platforma Obywatelska się przyłączyła do wniosku Ligi Polskich Rodzin i decyzji Samoobrony, to marszałek byłby odwołany Panie prezesie, ale panuje pan nad swoimi posłami czy nie? Bo ma pan grupę, która jest antykoalicyjna. Ale opowiedzmy do końca... Nie. Ale to już opowiadaliśmy tysiąc razy. Podjęliśmy decyzję, że nie będziemy odwoływać marszałka i dopiero po naszej decyzji Platforma się wycofała z wcześniejszych swoich deklaracji. Ale czternastu pana posłów nie brało udziału w tym głosowaniu, tak? To PSL sprawił, że mamy w tej chwili opanowaną sytuację w Sejmie, bo gdybyśmy się dołączyli, tak jak Platforma, do głosów Ligi, to mielibyśmy bałagan. Ale czy pan mnie słyszy? Czternastu pana posłów nie brało praktycznie udziału w tym głosowaniu. Nie byli obecni w Sejmie, natomiast klub głosował
przeciwko wnioskowi. Z powodu choroby, panie prezesie? To niech pani sprawdza ich zaświadczenia lekarskie. Dobrze. Czy 14 listopada Polskie Stronnictwo Ludowe stanie na ulicach i będzie protestowało przeciwko 25-procentowym dotacjom z Unii Europejskiej dla rolnictwa, jak zapowiadają kółka rolnicze? Wśród działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego jest wielu rolników i wielu członków rolniczych organizacji zawodowych, którzy niewątpliwie wezmą udział w tej manifestacji. Z tego, co wiem, jest to manifestacja popierająca stanowisko rządu i manifestacja, która ma się sprzeciwić obecnym prepozycjom Komisji Europejskiej. To jest niezwykle ważna rzecz i uważam, że związki robią to, co do nich należy. Wiadomości pana są nieprawdziwe, ponieważ zaproponowane przez Unię Europejską warunki są „zamachem na normalne funkcjonowanie polskiego rolnictwa” - tak tłumaczą kółka rolnicze. Czyli są przeciwko. Ja powiedziałem, że te warunki są w tej chwili dla nas nie do przyjęcia, ponieważ gdyby zostały utrzymane, to tak naprawdę
dopłacalibyśmy do „biednego” rolnictwa niemieckiego, holenderskiego. I przeciwko temu protestują związki zawodowe. I przeciwko negocjatorom, którzy są według nich słabi. Ja też dzisiaj powiedziałem, że powinniśmy negocjować jeszcze bardziej twardo niż do tej pory to czyniliśmy.