Trwa ładowanie...

Janusz Onyszkiewicz: Artur Hajzer ryzykował wiele, aby pomagać innym

Poruszył niebo, ziemię i w końcu także nawet Chińczyków, żeby tę całą akcję zorganizować. Dzięki temu uratował człowieka. Był w stanie zaryzykować wiele, żeby pomóc innym - mówi o Arturze Hajzerze Janusz Onyszkiewicz, prezes Polskiego Związku Alpinizmu i były minister obrony narodowej. Polski himalaista, który zginął podczas zdobywania ośmiotysięcznika Geszerbrum, zasłynął m.in. zorganizowaniem akcji ratunkowej dla Polaków zasypanych przez lawinę na Mount Evereście w 1989 roku.

Janusz Onyszkiewicz: Artur Hajzer ryzykował wiele, aby pomagać innymŹródło: PAP, fot: Bartłomiej Zborowski
d1wcswe
d1wcswe

Zobacz też: Znany alpinista Artur Hajzer zginął na Gaszerbrum

WP: Marcin Bartnicki: Dlaczego himalaista, który ocierał się o śmierć i miał nieprzyjemne doświadczenia, dalej się wspina? Co go do tego ciągnie?

Janusz Onyszkiewicz: Każdy alpinista ociera się o śmierć przy każdym poważniejszym wejściu. Gdyby nie kontynuowało się tej pasji, trzeba by ją zakończyć po pierwszej wspinaczce. Na ogól tak się nie dzieje. To poczucie, że jest się w sytuacji obiektywnie bardzo niebezpiecznej, ale subiektywnie ma się poczucie, że panuje się nad tą sytuacją, to jedna z atrakcji. To uczucie, że przezwyciężyło się swój strach i sprostało się trudnej sytuacji, daje ogromną satysfakcję. Na tym polega alpinizm.

WP: To subiektywne poczucie bezpieczeństwa, mimo ciągłego stanu zagrożenia, może być przyczyną takiego wypadku? To już druga taka śmierć w ostatnich miesiącach.

- Myślę, że ten wypadek jest jednak całkiem inny, niż sytuacja na Broad Peak. Wszystko wskazuje na to, że Hajzer zginął w wyniku czegoś, co można by nazwać naprawdę wypadkiem. Jak ktoś znajduje się w kuluarze lodowo-śnieżnym, jeszcze na dodatek w sytuacji stresującej - z taką świadomością, że partner spadł, nie wiadomo, co się z nim dzieje i trzeba do niego dotrzeć, stosunkowo łatwo o chwilowy zanik koncentracji. To wystarczy, aby zacząć spadać, a w takim kuluarze nie sposób samemu zatrzymać spadania - to zbyt duża prędkość. Albo wpadnie się w niszę - wtedy kończy się to dobrze, albo nie...

d1wcswe

WP: Nawet dla tak doświadczonego himalaisty wystarczy chwila dekoncentracji, aby zginąć?

- Może to być moment nieuwagi, albo coś obiektywnego, np. spadający z góry kamień, który wytrąca z równowagi. To sytuacja porównywalna z prowadzeniem samochodu rajdowego lub pilotowaniem samolotu. Tam też są świetni fachowcy, ale czasami się rozbijają, nawet piloci klasy mistrzowskiej. To jest coś, co niestety, zdarza się w tego rodzaju sportach.

WP: Internauci i telewidzowie widzą twarz, nazwisko, ale to tak naprawdę niewiele mówi. Znał pan dobrze Artura Hajzera, jakim był człowiekiem?

Poznałem go jakiś czas temu, w gruncie rzeczy jako dosyć może rubasznego, ale twardego człowieka. Musiał takim być, skoro parał się alpinizmem wyczynowym. Był świetnym organizatorem, umiał budować wokół siebie zespół. To duża strata, nie tylko ciekawego i sympatycznego człowieka, ale też dużej postaci w polskim himalaizmie. Zorganizował heroiczną akcję ratowania ludzi, którzy ulegli wypadkowi na Evereście (w 1989 roku, gdy polskich himalaistów zaskoczyła lawina - przyp. red.). Poruszył niebo, ziemię i w końcu także nawet Chińczyków, żeby tę całą akcję zorganizować. Dzięki temu uratował człowieka. Był w stanie zaryzykować wiele, żeby pomóc innym.

Rozmawiał Marcin Bartnicki, Wirtualna Polska

d1wcswe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1wcswe
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj