"Jan Rokita - zwierzę absolutnie polityczne"
Ma rację Jan Rokita apelując do mediów o ochronę własnej prywatności. Każdy, kto zna Rokitę, wie, że to jest zwierzę absolutnie polityczne. Stąd zdaje się taka szczera wola w PO, by wykorzystać jego doświadczenie, być może przy tworzeniu jakiejś ustawy - powiedział Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu w "Sygnałach Dnia".
"Sygnały Dnia": Panie marszałku, jak pan skomentuje apel Jana Rokity w "Dzienniku", który pisze tak: "Od chwili mojego wycofania się z życia publicznego 14 września ubiegłego roku ja i moja rodzina jesteśmy przedmiotem wyjątkowo nieprzyjemnej kampanii dezinformacji...", tu następuje całe wyliczanie głównie tabloidowych rewelacji na temat państwa Rokitów. I później również słowa skierowane do Jarosława Gowina, posła Platformy: "Dwukrotnie zresztą przekonywałem pana posła, żeby się w takie jałowe pośrednictwo (w sensie ewentualnego stanowiska dla Jana Rokity) nie angażował, bo jeśli władze państwa będą miały do mnie jakąś sprawę, to potrafią się ze mną skontaktować". Moje pytanie jest takie: czy tutaj również Platforma gra fair, zgłaszając w mediach, puszczając do mediów doniesienia o różnych propozycjach dla Jana Rokity, które potem okazuje się, że nawet o nich nie widział?
Bronisław Komorowski: Po pierwsze chciałem powiedzieć, że ja od zawsze starałem się apelować o to, żeby nie wnikać w prywatność Jana Rokity i jego rodziny, także wtedy, kiedy małżonka Jana Rokity atakowała Platformę. Uważałem, że tych spraw nie należy dotykać i tak dzisiaj uważam. I ma rację Jan Rokita apelując o to - każdy powinien bronić swojej prywatności, każdy polityk, szczególnie polityk, który się postanowił wycofać z polityki czynnej.
Natomiast jeśli chodzi o kwestię drugą, to jest tak, że wielu kolegów moich, ja także, myślimy o tym, jakby tutaj podać rękę w sytuacji, która niewątpliwie nie jest łatwa, bo, wie pan, każdy, kto zna Jana Rokitę, wie, że to jest, że tak powiem, zwierzę absolutnie polityczne, on bez polityki nie może żyć. Więc jeśli się wycofał z polityki, to jego wiedza, jego doświadczenie może być przydatne przy tworzeniu jakiejś ustawy. Stąd zdaje się taka szczera wola i intencja kierownictwa klubu, aby taką ofertę złożyć. Czy ona będzie przyjęta, czy nie, nie wiem. Na pewno nie jest najlepszą formą komunikowania tego poprzez publikatory. No, ale to czasami jak ktoś zapyta, bo ktoś się dowiedział z boku, no, trudno też kłamać w takiej sprawie, że się chce pomóc, prawda? No, jak zwykle czasami dobrymi intencjami bywa piekło wybrukowane.