Jan Piekło: prowokacja w Donbasie jest prawdopodobna. Rosjanie mogą powtórzyć manewr z Gruzji
Jan Piekło, były ambasador RP na Ukrainie, mówił w programie “Newsroom” WP, że Rosja może przeprowadzić “interwencję militarną” na Ukrainie, ale “niekoniecznie w skali, o jakiej do tej pory się mówiło”. Podkreślił, że działania Putina mają już dla Ukrainy konkretne skutki. Zwrócił uwagę na fakt ucieczki kapitału z tego kraju. - To leży w interesie Kremla i to jest takie powolne dławienie ukraińskiej gospodarki - zaznaczył. Piekło przestrzegł przed możliwymi prowokacjami ze strony Rosji, zwłaszcza wokół Donbasu. - Stamtąd wycofała się część personelu zajmującego się monitoringiem [sytuacji na froncie pomiędzy separatystami a wojskami ukraińskimi], między innymi Amerykanie. To powoduje, że powstaje pewna próżnia, którą mogą wypełnić albo wojska ukraińskie - i wtedy to zostanie potraktowane jako prowokacja, na którą Rosjanie muszą odpowiedzieć - albo wypełnią ją Rosjanie - spekulował dyplomata. Podkreślił, że "Putin ma obecnie na swoim biurku wiele możliwości" rozegrania takiej sytuacji. Zaznaczył, że obecnie wariant prowokacji w Donbasie jest najbardziej prawdopodobny. - Tym bardziej, że, jak wiemy, Duma przegłosowała ustawę o uznaniu samozwańczych Republik Donieckiej i i Ługańskiej. Jeżeli Putin je podpisze, będziemy mieli taką sytuację, jaka była w Gruzji po 2008 roku, kiedy powstały dwie separatystyczne republiki, które Rosja uznała, czyli Abchazja i Południowa Osetia - wyjaśnił. - Putin będzie chciał użyć tych republik do tego, żeby stworzyć pewną sytuację, która by mu sprzyjała. Czyli przy pomocy porozumień mińskich wprowadzić te republiki do ustroju ukraińskiego państwa i spowodować, że one będą w stanie kontrolować politykę międzynarodową Kijowa, czyli na przykład możliwości członkostwa w NATO i Unii Europejskiej - ocenił.