Tego młodzież nie wytrzyma. Najbardziej ucierpi Kościół
Marsze w obronie Jana Pawła II przejdą dziś ulicami polskich miast. Organizatorzy zapewniają, że będą to wydarzenia apolityczne. Główną rolę będą w nich jednak odgrywać działacze Prawa i Sprawiedliwości. Dominikanin, o. Paweł Gużyński, mówi o zbijaniu kapitału politycznego. Inny duchowny przyznaje, że takie ruchy gwałtownie przyspieszą sekularyzację młodego pokolenia.
Na niedzielę 2 kwietnia przypada 18. rocznica śmierci Jana Pawła II. Od 2005 roku katolicy w całym kraju organizują wydarzenia upamiętniające polskiego papieża. Nie inaczej będzie teraz. Całkowicie odmienna będzie za to atmosfera dzisiejszych obchodów. Reportaż "Franciszkańska 3" wyemitowany na początku marca przez TVN24 sprawił, że politycy wciągnęli Jana Pawła II w gorący spór.
Podgrzewanie Jana Pawła II
W swoim reportażu Marcin Gutowski starał się pokazać, co Jan Paweł II wiedział o przypadkach pedofili w polskim Kościele. Dziennikarz rozmawiał m.in z ofiarami księży-pedofilów. "Franciszkańska 3" opowiada o okresie, w którym Karol Wojtyła był kolejno biskupem i arcybiskupem krakowskim. Ze śledztwa Gutowskiego wynika, że późniejszy papież wiedział o pedofilskich skandalach, ale nic z tym nie zrobił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bezpośrednio po emisji materiału politycy PiS nie tylko zaatakowali dziennikarza i stację, ale przegłosowali też w Sejmie uchwałę w sprawie obrony dobrego imienia papieża.
W mediach zaczęła się gorąca dyskusja wokół papieża. Politycy PiS w niemal każdym wywiadzie wspominali Jana Pawła II i bronili go przed rzekomymi atakami. Zatarta została granica pomiędzy tym, co papież zrobił dla Polski, a tym, czego nie zrobił dla ofiar.
- Już w momencie debaty komisji sejmowej nad uchwałą dotyczącą obrony dobrego imienia Jana Pawła II mieliśmy próbkę i zapowiedź tego, co nas czeka - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską o. Paweł Gużyński, dominikanin. - Niedzielne marsze z udziałem polityków to kontynuacja tej samej idei i tego samego przekonania, które mówi, że warto ten temat podjąć w kampanii wyborczej i zbijać na nim kapitał polityczny.
Góra PiS w Wadowicach, marsze w całej Polsce
TVP i lokalne władze organizują w Wadowicach koncert "Nie zastąpi ciebie nikt". Według naszych informacji to tam mają być obecni najważniejsi politycy PiS na czele z Jarosławem Kaczyńskim, Beatą Szydło czy Ryszardem Terleckim. Niewykluczony jest też przyjazd premiera Mateusza Morawieckiego.
Jak słyszymy nieoficjalnie, nie należy się spodziewać politycznych wystąpień. Trudno jednak nie łączyć tej wizyty z kampanią wyborczą i wrzawą ostatnich tygodni.
- Udział PiS w uroczystościach w Wadowicach będzie symboliczny. Chcemy pokazać, że bronimy swoich świętości, jak większość Polaków. Stoimy za Janem Pawłem II i chcemy oddać mu cześć - mówi Wirtualnej Polsce polityk związany z partią rządzącą.
To jednak nie koniec. W największych miastach Polski odbędzie się Narodowy Marsz Papieski i tam z kolei będą obecni lokalni działacze PiS-u.
"Dziś musimy zmierzyć się z próbami podważenia jego świętość i zasługi dla Kościoła i Ojczyzny. Obecne wydarzenia pokazują, że za bardzo ściszyliśmy głos w narracji zapraszającej do schedy po Janie Pawle II. Brakiem zdecydowanej reakcji na nabierające przyspieszenia ataki na Papieża, pozwoliliśmy na wzbudzenie nieufności i nienawiści do katolickiej wiary i Kościoła, zwłaszcza wśród najbardziej bezbronnego młodego pokolenia" - piszą organizatorzy marszu.
Choć organizatorzy na każdym kroku zapewniają, że marsze mają charakter apolityczny, to nietrudno znaleźć powiązania z partią rządzącą.
W Krakowie w komitecie honorowym jest m.in. Barbara Nowak, kontrowersyjna kurator oświaty, nominowana na to stanowisko przez PiS. Wśród organizatorów jest też klub "Gazety Polskiej", organizacja ściśle współpracująca z partią z Nowogrodzkiej.
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek o marszu, do którego dojdzie w Warszawie, mówi: - My musimy być jego głosem, my musimy stanąć przy Janie Pawle II, musimy potwierdzić jego wielką rolę, jaką odegrał w odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
Te słowa marszałek wypowiedziała w czasie Forum Klubów "Gazety Polskiej" województwa dolnośląskiego.
Z kolei we Wrocławiu marsz jest organizowany przez stowarzyszenie "Wrocław dla życia" i Fundację Vivo. Z nimi związany jest Łukasz Burzyński, który w przeszłości brylował na manifestacjach narodowców. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", w 2018 roku Burzyński protestował przeciwko obecności Ukraińców we Wrocławiu. Twierdził, że "zdecydowana większość mieszkańców Wrocławia jest przeciwna ekspansji tej mniejszości".
Swoje marsze chce też zorganizować Solidarna Polska, której działacze mają być aktywni w regionach.
- Elementy religijne stały się ważną częścią naszego ostrego sporu politycznego. Tak będzie przez najbliższe cztery kampanie wyborcze: parlamentarną, samorządową, europejską i prezydencką - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof, kierownik Katedry Etyki UKSW w Warszawie. - To właśnie treści światopoglądowe będą najbardziej podgrzewać debatę polityczną w ciągu najbliższych kilku lat.
Religia pomieszana z polityką
Jak dodaje ks. Kobyliński, w Polsce już dawno doszło do pomieszania religii z polityką i z tej drogi nie ma już odwrotu.
- Takie są fakty. Następuje sakralizacja polityki i upolitycznienie religii. Z tej sytuacji nie ma już dzisiaj wyjścia. Można było myśleć kilka lat wcześniej, żeby za bardzo nie angażować religii do polityki, natomiast obecnie mleko już się rozlało. Polska jest głęboko podzielona na dwie równe części - zauważa duchowny.
Widzą to też Polacy, którzy nie mają wątpliwości, że Jan Paweł II został instrumentalnie wykorzystany w bieżącej polityce.
Aż 71,8 proc. ankietowanych odpowiedziało, że tak. Z kolei 42,2 proc. jest zdania, że robi to Prawo i Sprawiedliwość. Inne partie zostały daleko w tyle - 14,9 proc. badanych oskarżało o to Lewicę, 13,9 proc. Koalicję Obywatelską, a niecały 1 proc. Konfederację.
- W momencie, w którym ta dyskusja się rozpoczęła, było oczywiste, że postać Jana Pawła II będzie użyta do bieżącej polityki. Niestety nie ma na to siły, żeby to powstrzymać. Powstrzymać mogli to jedynie biskupi, którzy by powiedzieli twarde "nie" wobec tego typu sposobów działania, rzekomo w obronie Jana Pawła II – zwraca uwagę o. Paweł Gużyński.
Tylko Kościoła żal
Do czego doprowadzi uprawianie polityki na religii? Ks. Andrzej Kobyliński nie ma złudzeń, że najbardziej ucierpi na tym Kościół.
- Po pierwsze, to bardzo gwałtownie przyspieszy sekularyzację młodego pokolenia, ponieważ młodzi ludzie nie chcą słyszeć o upolitycznionej religii, o którą teraz kłócą się dorośli. Po drugie, obecna wojna o Jana Pawła II uniemożliwia jakąkolwiek wewnętrzną reformę Kościoła i oczyszczanie go z różnego rodzaju skandali obyczajowych - uważa profesor.
Dodaje, że polski Kościół w wielu kwestiach potrzebuje pilnych reform, ale uwikłanie go w politykę tylko zatrzyma niezbędne działania.
- Pedofilia klerykalna, reforma nauczania religii w szkołach, odtworzenie katechezy w salkach parafialnych, reforma kościelnych finansów, dramat zamykanych seminariów duchownych i klasztorów – to wszystko zostanie teraz schowane pod dywan - wylicza ks. profesor.
- Im później tym się zajmiemy, tym większy będzie rozpad Kościoła jako instytucji. Uniemożliwienie na obecnym etapie wewnętrznej reformy Kościoła będzie bardzo bolesną, negatywną konsekwencją tego, co się teraz dzieje. Największą cenę za obecną wojnę religijną zapłaci Kościół katolicki jako instytucja – stwierdza.
Arkadiusz Grochot, dziennikarz Wirtualnej Polski