Jan Kanthak kontra działacz Lewicy. Sprawa rzekomej oferty seksu trafi do sądu
Historia o rzekomym składaniu propozycji seksu oralnego w toalecie gejowskiego klubu doczeka się sądowego finału. Jan Kanthak, poseł Solidarnej Polski, zarzucił zniesławienie działaczowi Lewicy Michałowi Kowalówce. Ten w mediach społecznościowych opisał, jak miał być "nagabywany".
04.02.2021 17:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Potwierdzam, że otrzymałem prywatny akt oskarżenia, w którym poseł Jan Kanthak zarzuca mi, że historia została zmyślona. Pozostaję przy swojej wersji, opisywana sytuacja jest prawdziwa - mówi Michał Kowalówka, działacz Lewicy z Krakowa i kandydat w wyborach samorządowych oraz parlamentarnych.
W rozmowie z WP stwierdził, że w nadchodzącym procesie "ma kilka asów w rękawie". Sugerował, że w sądzie pojawią się nowe relacje o zachowaniach posła Jana Kanthaka. Poinformował też, że według doręczonego mu aktu oskarżenia polityk Solidarnej Polski domaga się publikacji przeprosin i wpłaty 30 tys. zł nawiązki.
Jan Kanthak czuje się zniesławiony. Jest akt oskarżenia
W sierpniu 2020 roku Michał Kowalówka napisał na Twitterze, że w 2011 roku Jan Kanthak proponował mu seks oralny w toalecie jednego z klubów w Krakowie. "Janek - wtedy mi nieznany - wielokrotnie i obcesowo nagabywał mnie swoją ofertą" - oświadczył Kowalówka.
Miało to być świadectwem hipokryzji polityka, który zasłynął wypowiedziami krytykującymi środowiska osób homoseksualnych. Wcześniej w jednym z programów telewizyjnych Jan Kanthak stwierdził, że ideologia LGBT wkracza w wiele dziedzin życia. Jako przykład podał, że w San Francisco w USA istnieją "sklepy mięsne dla ideologii LGBT".
Po wpisie Kowalówki sprawa preferencji seksualnych posła stała się przedmiotem publicznej debaty. - Zupełnie fakenewsowa informacja się rozeszła - powiedział wówczas programie "Newsroom" minister środowiska Michał Woś (to zarazem partyjny kolega Jana Kanthaka). Dodał, że "działacze Lewicy pokazując, że ktoś rzekomo jest gejem, sami rozpętali przemysł pogardy". Zaświadczył stanowczo, że "w środowisku to jest powszechna wiadomość, że Janek akurat sam gejem nie jest".
Poseł i LGBT. Jak może wyglądać proces?
Przypomnijmy, że zarzut zniesławienia podlega rozpatrzeniu w trybie prawa karnego. Zniesławienie polega na wygłaszaniu opinii, które mają poniżyć pokrzywdzonego w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania np. potrzebnego do wykonywania pracy czy funkcji publicznej. W przypadku uznania winy, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do roku.
Nie podlega jednak karze ten, kto pod adresem danej osoby wygłasza zarzut prawdziwy. Dlatego prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, komentowali, że proces będzie pełen emocji. Możliwe, że któraś ze stron złoży wniosek o to by wyłączono jawność rozpraw.
Na tym etapie trudno przewidzieć, w jaki sposób strony oraz sąd odniosą się do sytuacji, jaka miała zaistnieć wiele lat temu w toalecie klubu. Jan Kanthak nie odpowiedział na prośbę WP o komentarz do sprawy. Z kolei Michał Kowalówka, oświadczył, że nie będzie zdradzać taktyki procesowej.