Jakub Banaś z zarzutami. Pełnomocnik syna prezesa NIK: "nie przyznaje się do winy"
Jakub Banaś oraz jego żona Agnieszka usłyszeli zarzuty w związku z krakowską kamienicą prezesa NIK. - Moi klienci nie przyznają się do zarzutów, złożyli wyjaśnienia - mówi w rozmowie z WP mecenas Dariusz Raczkiewicz. Pełnomocnik Banaś ujawnił także kwestię poręczenia majątkowego.
Prokuratura Regionalna w Białymstoku przedstawiła w sobotę zarzuty 3 podejrzanym - Jakubowi Banasiowi, jego żonie Agnieszce oraz Tadeuszowi G. Małżeństwo Banasiów usłyszało po 7 zarzutów. Miało dopuścić się - według śledczych - m.in. wyłudzenia z Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa około 120 000 zł na renowację kamienicy oraz wyłudzenia podatku VAT w wysokości prawie 80 000 zł.
- Na początku przesłuchano Agnieszkę Banaś, potem przesłuchano pana Jakuba. Zachowanie funkcjonariuszy było bez zarzutu: nie było spięć, żadnych nieproceduralnych zachowań. Pan Jakub, pomimo tego zatrzymania, zachował się naturalnie, nie było żadnych objawów paniki czy nieskoordynowanych zachowań. Jeśli chodzi o jego żonę, to ona bardzo przeżywała to, co dzieje się z jej mężem. Przeżywała brak kontaktu, wiadomości i wielką niepewność. Do 14:30 nie wiedzieliśmy, czy prokuratura złoży wniosek o areszt, czy środki wolnościowe - komentuje w rozmowie z WP mecenas Dariusz Raczkiewicz.
Pełnomocnik Jakuba Banasia zaznaczył, że Banasiowie nie przyznają się do zarzutów, jednak odniosą się do nich konkretnie, gdy prokuratura przekaże im akta sprawy. - Jesteśmy na wczesnym etapie: prokuratura mówi, że ma dowody i że są one różnego rodzaju: osobowe i z dokumentowe. Teraz śledczy będą weryfikować zeznania moich klientów, a my będziemy przedstawiali swoje dowody - tłumaczył Raczkiewicz.
Zobacz też: Marian Banaś na wojnie z PiS. "Kaczyński zapłaci za błąd"
Banaś z zarzutami. Wraca do domu
W naszej rozmowie pojawiła się także kwestia poręczeń majątkowych. Małżeństwo Banasiów musi wpłacić łącznie 200 tys. złotych, aby odpowiadać z wolnej stopy. - Mamy 7 dni na wpłatę. Kwestia zebrania pieniędzy leży po stronie moich klientów. Umówiliśmy się, że spotkamy się w poniedziałek i będziemy o tym rozmawiać. Zastanowimy się wtedy, czy będziemy kwestionować wysokość tych poręczeń, czy nie. Moi klienci muszą to przemyśleć przez weekend - ujawnił mecenas.
Dariusz Raczkiewicz dodał na koniec, że przed białostocką prokuraturą na małżeństwo Banasiów czekali ich przyjaciele. - Odwieźli oni moich klientów do domu, są teraz w trasie - mówił adwokat.
Białostocka prokuratura przesłuchała także dyrektora Izby Administracji Skarbowej z Krakowa. Tadeusz G. usłyszał sześć zarzutów i przyznał się m.in. do bezprawnego ujawnienia prezesowi NIK Marianowi Banasiowi informacji na temat kontroli podatkowej i czynności prowadzonych wobec niego przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
G. musi wpłacić teraz 70 tys. złotych poręczenia majątkowego, ma nałożony dozór policji oraz zakaz kontaktowania z małżeństwem Banasiów. Dodatkowo podejrzany został zawieszony w czynnościach służbowych pracownika Krajowej Administracji Skarbowej.