"Marian Banaś powinien pozostać prezesem NIK dla dobra Polski". Jego syn uderza w Kaczyńskiego i Ziobrę
Syn Mariana Banasia nie przebiera w słowach, komentując swoje zatrzymanie i próbę uchylenia immunitetu ojca, prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Uderza też w Zbigniewa Ziobrę. - Fundusz Sprawiedliwości to skarbonka Solidarnej Polski - mówi Jakub Banaś.
28.07.2021 07:50
Jakub Banaś uważa, że padł ofiarą nagonki na własnego ojca, prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Na antenie TVN24 mówił, że jest "zwykłym szaraczkiem", który wpadł w sidła Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Jego zdaniem ministrowie Mariusz Kamiński i Zbigniew Ziobro mają inny plan na NIK i chcieliby obsadzić na stanowisku prezesa tej instytucji swojego człowieka, ponieważ obawiają się ujawnienia wyników przeróżnych kontroli.
- Fundusz Sprawiedliwości to skarbonka Solidarnej Polski. Przypuszczam, że Najwyższa Izba Kontroli, ale nie Marian Banaś, tylko konkretni ludzie w NIK, wykonali dobrze swoją pracę. Marian Banaś jest potrzebny tylko po to, aby mogli to robić - mówił Jakub Banaś w TVN24.
Jest przekonany, że dla Jarosława Kaczyńskiego jego ojciec jest "największą pomyłką" kadrową ostatnich lat. - Dlaczego? Bo taki "makaron na uszy" nawinęli mu Kamiński i Ziobro - podkreślił.
- Pierwszy etap polegał na wymyśleniu Mariana Banasia jako prezesa NIK-u. Czyj to był pomysł? Nie Mariana Banasia. To był pomysł Jarosława Kaczyńskiego. Z jakiegoś powodu wtedy, kiedy ojciec w glorii i w chwale był członkiem tej ekipy, Jarosław Kaczyński stwierdził: "ok, dobrze by było, żeby Marian Banaś został prezesem NIK-u". I tu moim zdaniem pojawia się Mariusz Kamiński, który miał zupełnie inny pomysł na szefa NIK-u, prawdopodobnie razem ze Zbigniewem Ziobro. Jarosław Kaczyński naprawdę jest dobrym strategiem, chociaż teraz uważam, że w sprawie Banasia popełnił szereg kluczowych dla niego błędów - stwierdził Jakub Banaś.
Syn prezesa NIK zastanawiał się też, dlaczego Jarosław Kaczyński "chce koniecznie doprowadzić do tego, żeby NIK wrócił na łono PiS-u". - Dlatego, że prawdopodobnie, przynajmniej przed powrotem Tuska, naprawdę na serio planował wybory na wiosnę. Bo widzi, że z Nowego Ładu czy z Polskiego Ładu są nici programowe - powiedział syn Banasia.
Spektakularne zatrzymanie, aby znieść immunitet prezesa NIK
Jakub Banaś wraz z żoną został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego tuż po wylądowaniu na lotnisku w Krakowie. Oboje zostali przewiezieni do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, gdzie przedstawiono im zarzuty.
Śledczy zarzucają małżeństwu m.in. wyłudzenie z Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa ok. 120 tys. złotych, a także wyłudzenie podatku VAT w wysokości prawie 80 tys. złotych.
W programie podkreślił, że spektakularne zatrzymanie i siedem zarzutów to tylko element nagonki na jego ojca, czyli prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia.
- Zachowanie agentów było bardzo profesjonalne i kulturalne. Było spektakularne i to już jest zupełnie inna sprawa. Kilkunastu uzbrojonych ludzi, a później konwój czterech samochodów i karetki pogotowia. Czułem się jak VIP - mówił Jakub Banaś.
Jego zdaniem "medialne show" było celowym zagraniem z kontekstem politycznym, aby zmusić opozycję w Sejmie do zagłosowania za uchyleniem immunitetu prezesa NIK, do czego Prawo i Sprawiedliwość nie ma wymaganej większości.
- Marian Banaś jest szefem instytucji, która jest dzisiaj ostatnim bastionem kontroli władzy. Tylko NIK może patrzeć im na ręce - uważa gość TVN24. - W tym momencie dla dobra Polski najważniejsze jest to, aby Marian Banaś został prezesem Najwyższej Izby Kontroli - podkreślił.
Jakub Banaś nie przyznał się do zarzucanych mu czynów
Przedsiębiorca wraz z żoną nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Podkreślił, że wszystkie dotacje, jakie otrzymali, zostały wykonane zgodnie z umowami, a zaległy VAT został zwrócony.
Oboje mają wpłacić w sumie 200 tys. złotych poręczenia majątkowego.