Jaki powinien być biskup? Papież daje lekcje (także) polskim hierarchom [OPINIA]

Reforma zarządzania Kościołem postępuje. Kolejna sesja Synodu o synodalności w Rzymie rozpoczęta. Papież Franciszek jasno dał zaś do zrozumienia, w jakim kierunku chce poprowadzić debaty. To ważny sygnał także dla polskich biskupów - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.

Msza św. inaugurująca Synod. Watykan, 2 października 2024 r.
Msza św. inaugurująca Synod. Watykan, 2 października 2024 r.
Źródło zdjęć: © PAP | Alessia Giuliani, Francesca Bolla
Tomasz P. Terlikowski

05.10.2024 13:51

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Synodalność - a to oznacza w gruncie rzeczy przesunięcie akcentów, a może nawet głęboką reformę, w kwestii zarządzania Kościołem i władzy w nim - jest jednym z głównych tematów ostatniego okresu pontyfikatu Franciszek.

Papież robi wszystko, by część władzy przesunąć z poziomu Watykanu na poziom Kościołów lokalnych, a nawet metropolii, i by uświadomić, że choć urząd biskupa pozostaje istotnym elementem tożsamości katolickiej (warto przypomnieć, że nie tylko, bo również przedchalcedońskiej, prawosławnej, starokatolickiej czy - w nieco odmiennej formie - anglikańskiej), to trzeba szukać nowych modeli jego sprawowania.

Obie te reformy są o tyle istotne, że dotyczą po pierwsze - władzy (a ta jest zawsze kwestią trudną, bo trudno jest rezygnować z władzy, którą już się miało), a po drugie - kwestii fundamentalnych dla Kościoła katolickiego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zwiększanie roli episkopatów krajowych i oddawanie im części władzy Stolicy Apostolskiej - realnie, nawet jeśli nie doktrynalnie - odnosi się do władzy papieskiej, która pozostaje znakiem rozpoznawczym katolicyzmu i pozycji biskupa (a nie konferencji episkopatów czy metropolii), która jest bardzo dobrze osadzona w teologii. A to oznacza, że proces ten wcale nie będzie prosty, a sam papież decyduje się na rozpoczęcie procesu, którego skutków nie sposób przewidzieć.

Kościół, który "zawsze się reformuje"

Franciszek ma tego oczywiście świadomość i jasno to wskazuje w swoich kolejnych wystąpieniach. Takim było także to, którym rozpoczął kolejną sesję. "Kościół - semper reformanda - nie może kontynuować swojej drogi i pozwolić się odnowić bez Ducha Świętego i jego niespodzianek" - podkreślał papież.

A te słowa, zakorzenione w tradycji reformacyjnej, pokazują, że papież chce rzeczywiście głębokiej zmiany i spodziewa się, iż część z tych zmian może być niespodziewanych. Istotne są jednak także kolejne słowa z tego przemówienia, gdzie papież wskazuje, że proces "synodalnego uczenia się, obejmuje również sposób, w jaki jest sprawowana posługa pasterzy, a w szczególności biskupów".

Jak wyobraża sobie ową posługę papież? Odpowiedź jest prosta. Biskup, jego zdaniem, nie może nigdy działać samodzielnie. I nie chodzi bynajmniej tylko o współpracę z duchownymi, z kurią biskupią czy z innymi biskupami, ale także o bliskie relacje, konsultowanie się, powierzanie odpowiedzialności świeckim.

"Biskup, zasada i widoczny fundament jedności każdego Kościoła partykularnego, nie może wykonywać swojej posługi inaczej, jak tylko w ludzie Bożym i z ludem Bożym, poprzedzając, stojąc pośród i podążając za tą częścią ludu Bożego, która została powierzona jego opiece" - mówił papież.

To są bardzo ważne słowa, bo one uświadamiają, że drogą biskupa, wbrew temu, co przez lata powtarzał były już przewodniczący KEP, arcybiskup Stanisław Gądecki, to wcale nie jest tak, że biskup ma przede wszystkim uważać, żeby "ogon nie machał psem" (czyli tłumacząc to na język bardziej zrozumiały i mniej obraźliwy - żeby wierni za bardzo się nie rządzili). On ma właśnie się wsłuchać w opinie świeckich, powoływać ich do kurii, wprowadzać w proces zarządzania.

Zmiana, ale niekoniecznie w Polsce

Czy takie wprowadzanie dokonuje się w Polsce? Odpowiedź jest skomplikowana. Niewątpliwie są diecezje, gdzie już to się dzieje (choć kluczowe funkcje w kuriach i tak sprawują duchowni), ale już na poziomie KEP to zjawisko całkowicie nieobecne. Czy naprawdę rzecznikiem prasowym KEP musi być ksiądz? Czy sekretarzem KEP musi być biskup, gdy w sąsiednich Niemczech funkcję tę sprawuje kobieta? Ale warto też zadać pytanie, ilu świeckich jest na innych kluczowych stanowiskach? Ile kobiet, a ilu mężczyzn? Ile sióstr zakonnych?

To wszystko są pytania, które stawia papież przed polskim Episkopatem. Innym, nie mniej istotnym, jest to, dlaczego w polskiej delegacji na Synod są - poza jednym świeckim mężczyzną - sami biskupi? Dlaczego nie pomyślano o tym, jak robią to inne Episkopaty, by do polskiej delegacji wprowadzić kobiety, zarówno świeckie, jak i siostry zakonne? Dlaczego polskich katolików i polski Kościół reprezentować mają wyłącznie mężczyźni i niemal wyłącznie biskupi? Jeśli poważnie traktować wypowiedzi papieskie, akurat to jest poważny błąd, poważna niewierność kierunkowi, jaki wskazuje Kościołowi papież.

I żeby nie było wątpliwości, choć zmiany, które proponuje papież, najwyraźniej w Polsce uznawane są za rewolucyjne, to wcale takie nie są, bo papież nawet w cytowanej wypowiedzi wprowadza liczne zastrzeżenia.

"To inkluzywne rozumienie posługi biskupiej ma być wyraźnie widoczne, przy jednoczesnym unikaniu dwóch niebezpieczeństw. Po pierwsze, abstrakcyjności, która ignorowałaby konkretną owocność różnych miejsc i relacji oraz wartość każdej jednostki. Po drugie, niebezpieczeństwa zerwania komunii przez przeciwstawienie hierarchii wiernym świeckim. Z pewnością nie chodzi o zastąpienie jednego drugim, zjednoczenie się przy okrzyku: "Teraz nasza kolej!" Nie, to nie działa: "teraz to my, wierni świeccy", "teraz to my, księża". Nie, to nie działa. Zamiast tego, oczekuje się od nas wspólnej pracy symfonicznej, w składzie, który jednoczy nas wszystkich w służbie miłosierdziu Bożemu, zgodnie z różnymi posługami i charyzmatami, które Biskup ma uznawać i promować" - mówił papież do uczestników Synodu o synodalności.

"Nigdy biskup ani żaden inny chrześcijanin nie może myśleć o sobie bez innych. Tak jak nikt nie jest zbawiony sam, tak głoszenie zbawienia potrzebuje wszystkich i wymaga, aby wszyscy zostali wysłuchani" - dodał papież.

Przede wszystkim pokuta

Ale przekaz papieski do biskupów świata (i Polski także) to nie tylko kazania, ale i nabożeństwa. Tegoroczne obrady Synodu poprzedziło nabożeństwo pokutne, w czasie którego kardynałowie przepraszali za grzechy Kościoła. Ich słowa i gesty także wskazują, w jakim kierunku powinien on zmierzać.

I z tej perspektywy niezwykle mocne były słowa kardynała Seana O’Malley’a, emerytowanego arcybiskupa Bostonu i przewodniczącego Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich, który poprosił o przebaczenie grzechu nadużycia sumienia, władzy, a także wykorzystania seksualnego. O’Maley modlił się szczególnie "za wszystkie te momenty, gdy 'wykorzystywaliśmy stan kapłaństwa i życia konsekrowanego do popełnienia tego strasznego grzechu, czując się bezpieczni i chronieni, podczas gdy diabolicznie czerpaliśmy zyski z małych i biednych".

Kardynał Kevin Farrell, prefekt Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia, prosił o przebaczenie kobiety i dzieci w imieniu przedstawicieli władzy w Kościele, a "zwłaszcza nas, mężczyzn, odczuwających wstyd za wszystkie chwile, kiedy nie uznawaliśmy i nie broniliśmy godności kobiet (...)".

Zaskakujące, ale ważne były także słowa prefekta Dykasterii Nauki Wiary kardynała Víctora Manuela Fernándeza, który prosił o wybaczenie "za wszystkie te chwile, kiedy w Kościele, szczególnie my, pasterze, którym powierzono zadanie utwierdzania naszych braci i sióstr w wierze, nie potrafiliśmy strzec i proponować Ewangelii jako żywego źródła wiecznej nowości, zmieniając ją i ryzykując, że sprowadzimy ją do stosu martwych kamieni, którymi będziemy rzucać w innych" - mówił strażnik doktryny.

Te niezwykle mocne słowa także można dedykować polskim hierarchom. Trudno bowiem nie zadać pytania, kiedy w polskim Kościele padną słowa: przepraszamy i prosimy o wybaczenie ofiary nie tylko wykorzystania seksualnego, ale też nadużyć władzy? Kiedy przeproszeni zostaną klerycy wykorzystani seksualnie, choćby przez arcybiskupa Paetza? Kiedy ktoś przeprosi siostry zakonne, które przez lata traktowane były jako bezpłatna służba? I kiedy usłyszymy "przepraszam" za rzucanie kamieniami doktryny w osoby LGBTQ+, uważane za odmienne przez część polskich hierarchów, bądź rozwiedzione i funkcjonujące już w nowych związkach?

Czy jesteśmy na to gotowi, czy po raz kolejny będziemy udawać, że tych słów papieskich nie było?

Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (759)