Jak "wytresować" Korwina, czyli łatwiej byłoby ujarzmić smoka [OPINIA]
Trudno oczekiwać, że liderzy będą brali na siebie odpowiedzialność za wyniki partii, a nie będą mogli nadawać jej kształtu. Ale też nie oszukujmy się - jaki jest Janusz Korwin-Mikke, każdy wie od dawna. I przejmując od niego partię, Sławomir Mentzen wiedział, na co się pisze.
Tak źle w Konfederacji jeszcze nie było. Po dalekim od oczekiwań wyniku wyborczym zaczął się czas rozliczeń.
Właśnie trwa wojna między legendą ruchu, Januszem Korwin-Mikkem, a młodymi wilkami, które na Korwinie wyrosły.
Sławomir Mentzen poinformował, że Janusz Korwin-Mikke nie będzie kandydował z list Konfederacji w kolejnych wyborach. Wcześniej został wykluczony z tzw. Rady Liderów. Liderzy partii uważają, że zachowanie Korwina miało wpływ na niezadowalający rezultat wyborczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lidzbark Warmiński. "Niegdyś były tam krzaki, niektórzy bali się wejść"
Korwin-Mikke najprawdopodobniej więc Konfederację opuści i założy kolejną partię. Sytuacji, w której ktokolwiek mu cokolwiek nakazuje lub czegokolwiek zakazuje, Korwin-Mikke przecież nie zniesie.
Zmierzch legendy
Sławomir Mentzen, Przemysław Wipler, ale także Krzysztof Bosak i inni przedstawiciele średnio-młodszego pokolenia Konfederacji uznali, że Janusz Korwin-Mikke partii szkodzi, zamiast pomagać. Bądź co bądź, tuż przed wyborami gadał o pedofilii - oczywiście w taki sposób, że wychodziła z tego obrona pedofilów, choć Korwin-Mikke zarzeka się, że broni tylko zasad, a nie przestępców.
Jaki wpływ senior Korwin miał wpływ na wynik Konfederacji w skali ogólnopolskiej - nie wiemy i się tego nie dowiemy.
Wiemy natomiast, że jego legenda przygasła. Startując z pierwszego miejsca na liście wyborczej, przegrał wewnętrzną rozgrywkę z Kariną Bosak, żoną Krzysztofa Bosaka, oraz Jackiem Wilkiem.
Otrzymał niespełna 10 tys. głosów z ponad 51 tys. oddanych na Konfederację w okręgu podwarszawskim.
Dla porównania: w 2019 r., startując z okręgu warszawskiego, otrzymał ponad 60 tys. głosów przy niecałych 104 tys. głosów ogółem na Konfederację.
Przeczytaj też: Nadchodzi mrok, Tusk szykuje zamach na wolne media [OPINIA]
Budowa po swojemu
Większość osób oczekuje prostej odpowiedzi: kto ma rację w tym sporze - Sławomir Mentzen czy Janusz Korwin-Mikke?
Proste pytanie, więc udzielam równie prostej odpowiedzi: Sławomir Mentzen.
Mentzenowi bowiem sam Korwin-Mikke powierzył kierowanie wolnościową partią - Nową Nadzieją (dawniej Koalicja Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Nadzieja - KORWiN).
To Mentzen został jednym z liderów Konfederacji, z namaszczenia Korwina.
Nie może być więc tak, że za wyniki osiągane przez Konfederację odpowiedzialność ponosi ktoś, kto nie ma prawa do ukształtowania partii według swojej koncepcji.
Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak wybrali w ostatnich miesiącach wariant, w którym Konfederacja nie szokuje. Taki, w którym może przyciągnąć do siebie niezdecydowanego wyborcę, osobę o wolnorynkowych poglądach, ale nieakceptującą wygadywania bzdur i nierozumiejącą "happeningów" w starym korwinowskim stylu.
Czy słusznie, czy nie – nie da się jednoznacznie powiedzieć. Między innymi dlatego, że Janusz Korwin-Mikke tej koncepcji, jak wszyscy widzieliśmy na co dzień w mediach społecznościowych, nie zaakceptował.
Mądrość legendy
Pozwólcie na analogię piłkarską. Fakt jest taki, że Janusz Korwin-Mikke jest legendą swojej drużyny. Wszyscy w zespole mają do niego szacunek za to, co zrobił wiele lat temu. Ale czasu nie cofniesz. Wieku nie oszukasz. Nadchodzi moment, gdy w szatni rozpychają się młode wilki. Dochodzi do tego, że te młode wilczki, choć niedoświadczone, okazują się lepsze - szybsze, błyskotliwsze, zdolniejsze.
Mądra legenda ustępuje im pola. Pomaga, jeśli chcą tej pomocy. Nie przeszkadza, jeśli młodzi są tak zadufani w sobie, że uważają, iż ze wszystkim poradzą sobie sami najlepiej.
Mądre legendy są czczone i wielbione dekadami. Między innymi za umiejętne zejście z piedestału.
Ale są też legendy krnąbrne, przekonane o tym, że skoro były najlepsze, to nadal mogą wszystko.
Przez pół roku, rok, niekiedy dwa lata wszyscy przymykają na to oko. Bądź co bądź, ciężko wyrzucić do kosza pamięć o kimś, kto budował markę, kto wprowadzał młodych do szatni i zarażał pasją.
Ale w pewnym momencie trzeba powiedzieć "stop". Nie można ciągle grać w osłabieniu. Dla dobra wszystkich - i pamięci o legendzie, i wyników drużyny - trzeba możliwie najdelikatniej odsunąć kogoś wystawianego w pierwszym składzie już jedynie za dawne zasługi od gry.
Przeczytaj też: Spokój potrzebny od zaraz [OPINIA]
Atak na ojca
Rację ma więc Sławomir Mentzen.
Ale przypadek Janusza Korwin-Mikkego i Sławomira Mentzena jest o tyle specyficzny, że gdy ten pierwszy oddawał władzę drugiemu, rzutki ekonomista doskonale wiedział, na co się pisze. Wiedział, że zawsze za plecami będzie Korwin-Mikke. Czyli ktoś, kim nie da się sterować, nie da się go uciszyć, nie da się go przekonać, że czasem lepiej nic nie mówić.
Sławomir Mentzen zaakceptował więc zasady gry, przejmując schedę po Korwinie. Wcielił się w rolę syna, który ma prowadzić biznes, ale wie, że ojciec do końca swoich dni będzie się wtrącał.
Teraz zaś Korwina, gdy ten się wtrąca w swoim stylu, Mentzen odsuwa. Dlatego też, choć z punktu widzenia potrzeb Konfederacji i Nowej Nadziei ma rację, trudno sympatyzować w tej sprawie z Mentzenem. Za to Korwinowi nawet dość łatwo współczuć.
Kłopot dla partii
Janusz Korwin-Mikke oczywiście założy kolejną partię polityczną. Zakładał ich już tyle, że jedna więcej nie zrobi mu żadnej różnicy.
I choć większość wolnościowych działaczy zostanie zapewne w Nowej Nadziei i szerzej w Konfederacji (gdzie są i pieniądze, i można dostać pracę, i jednak nadzieja na dobre wyniki w kolejnych wyborach większa niż z Korwin-Mikkem), to w środowisku z niedużym poparciem społecznym każde odejście może być bolesne dla wszystkich kotłujących się w jednym garze.
Konfederacja przez pewien czas, zamiast zajmować się budowaniem własnej agendy politycznej i recenzowaniem nowych rządzących, będzie zajmowała się własnymi bolączkami.
Niebawem zobaczymy, na ile jej to wyjdzie. I czy pozbycie się Korwina będzie nową nadzieją - na lepsze wyniki wyborcze w przyszłości.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl