PolskaJak wykańczały się Sejmy?

Jak wykańczały się Sejmy?

Czy Sejm się wreszcie rozwiąże? W W tym tygodniu? Przyszłym? Najgorszy parlament od 1989 roku właśnie ma podjąć decyzję.

Sejmy III Rzeczpospolitej to pięć kadencji, nie zawsze zakończonych, ale pełnych wrażeń, kabaretów, a czasem reform. Obecny Sejm IV kadencji miał głosować nad samorozwiązaniem 5 maja. Potem była mowa o 6 maja, bo piątego jest międzynarodowy Marsz Żywych w Oświęcimiu. A może uda się wcześniej? Kiedykolwiek to nastąpi i jakikolwiek będzie wynik głosowania, widać już, że jest to Sejm, który odchodzi w największej niesławie spośród parlamentów III Rzeczpospolitej. Popiera go dziś tylko 8 procent Polaków!

Do skrócenia kadencji Sejmu i wyborów czerwcowych potrzeba 307 głosów posłów. SLD ma tylko 149 posłów w 460-osobowym Sejmie, czyli o pięciu za mało, by zablokować rozwiązanie parlamentu. Zatem wszystko w rękach pozostałych klubów, które oficjalnie chcą przyspieszenia wyborów, gdyby tylko nie ta paskudna lewica...

Odchodzącym parlamentarzystom dedykujemy przegląd osiągnięć i upadków kolejnych sejmów. Ich jakość i obyczaje upadały w miarę upływu czasu. Czy jest nadzieja, że osiągnęliśmy dno?

Sejm kontraktowy, 4 lipca 1989 - 25 listopada 1991

Dziecko Okrągłego Stołu wybrano 4 czerwca. PZPR i jej satelity miały zagwarantowane 65 procent mandatów. Wolne wybory dotyczyły pozostałych 35 procent, co dawało 161 miejsc w Sejmie. Te przypadły w całości solidarnościowej opozycji. W Senacie zwycięstwo kandydatów Solidarności osiągnęło niewyobrażalne dla komunistów rozmiary: 99 mandatów na 100, setny przypadł kandydatowi niezależnemu. Przed parlamentem stało nieprawdopodobne zadanie - przejście od gnijącego państwa komunistycznego do demokratycznego. Największą pracę wykonał już w roku 1989 - przyjął 11 głównych ustaw wprowadzających gospodarkę rynkową, zwanych planem Balcerowicza, zmienił konstytucję z 1952 roku, usuwając "przewodnią rolę partii", powołał do życia Rzeczpospolitą Polską i przywrócił godło z orłem w koronie. Zadekretował swobody zrzeszania i działalności gospodarczej. Do końca kadencji uchwalił łącznie 248 ustaw, posłowie występowali na mównicy 10 621 razy.

To była jedyna dotychczas kadencja typowych kompromisów parlamentarnych. Dlatego udało się wybrać Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta - choć, jak to się i później zdarzało w ważnych chwilach, jednym głosem, bo część posłów Solidarności (czyli Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego) wstrzymała się od głosu. Gdy 12 września 1989 roku posłowie zatwierdzali rząd Tadeusza Mazowieckiego, nikt nie był przeciw (wstrzymało się tylko 13). Tak zrealizowała się zasada sformułowana przez Adama Michnika, posła wybranego z Bytomia, "wasz prezydent, nasz premier". Nigdy później nie było takiej zgodności w Sejmie.

Ale zaczęły się pierwsze podziały i tak zwana wojna na górze w Solidarności. Zwolennicy Lecha Wałęsy i on sam zaczęli nawoływać do "przyspieszenia reform", głównie poprzez zmianę prezydenta. Nastąpiło to 9 grudnia 1990 roku w wyborach powszechnych (a nie przez parlament jak wybór Jaruzelskiego), kiedy w drugiej turze wybrano Wałęsę. Po roku Sejm kontraktowy sam się rozwiązał, by można było przeprowadzić pierwsze w pełni wolne wybory.

Z siedmiu klubów działających na początku Sejmu kontraktowego żaden nie zachował się do dziś. Pod koniec kadencji w 1991 roku było ich już 12. Z nowych klubów próbę czasu przeżył jedynie PSL, który zaczynał jako PRL-owskie Zjednoczone Stronnictwo Ludowe. W październiku 1991 roku, ostatnim miesiącu kadencji Sejmu, akceptowało go tylko 34 procent badanych przez CBOS. Na początku jego urzędowania - popierało go aż 89 procent.

I kadencja, 25 listopada 1991 - 14 października 1993

Po wyborach Sejm składał się aż z 29 ugrupowań, ponieważ ordynacja wyborcza nie przewidywała żadnego progu wyborczego. Największy, liczący 62 posłów klub miała Unia Demokratyczna Tadeusza Mazowieckiego. Do czasów dzisiejszego parlamentu przetrwały tylko SLD i PSL. To właśnie wtedy 16 posłów wprowadziła Polska Partia Przyjaciół Piwa Janusza Rewińskiego. Wśród nich był mało znany 26-letni aktor Krzysztof Ibisz - w trakcie kadencji wylądował w kole poselskim Partii Emerytów i Rencistów "Nadzieja". W czasie półtorarocznej kadencji było trzech premierów i dwa rządy.

Minister spraw wewnętrznych w rządzie Jana Olszewskiego Antoni Macierewicz, na wniosek Janusza Korwin--Mikkego (UPR)
ujawnił listę domniemanych współpracowników SB, z Lechem Wałęsą i marszałkiem Sejmu Wiesławem Chrzanowskim (ZChN) na czele. Tak zaczęła się pierwsza lustracja w Polsce. W efekcie Sejm odwołał rząd Olszewskiego, co według jego zwolenników nosiło znamiona zamachu stanu. Rok później przypadkowe odwołanie solidarnościowego rządu Hanny Suchockiej - na wniosek Solidarności, jednym głosem - spowodowało rozwiązanie parlamentu przez Wałęsę.

Ta kadencja upłynęła na wielu skandalach, ale nie w takim natężeniu jak w obecnym Sejmie. Jarosław Kaczyński (PC) ujawnił tajną instrukcję szefa UOP, co dało początek sprawie "inwigilacji prawicy", do której Kaczyńscy w przyszłości często wracali. Leszek Moczulski z Konfederacji Polski Niepodległej skrót PZPR określił jako "płatni zdrajcy pachołki Rosji". Ukazały się "Erotyczne immunitety" Anastazji P. (Potockiej), gdzie opisywała swoje rzekome erotyczne podboje wśród posłów - jedyny bohater, który się ich nie wyparł, to Leszek Miller, bo Anastazja pisała o nim z aprobatą.

W stanowieniu prawa zapisał się przede wszystkim dwoma kontrowersyjnymi ustawami: o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji oraz o zakazie aborcji. Razem uchwalono 95 ustaw i wygłoszono 9585 wystąpień poselskich.

Ten parlament Polacy poważali bardziej niż poprzedni - jego prace na końcu aprobowało 35 procent badanych przez CBOS. Tyle samo co tuż po jego inauguracji.

II kadencja, 14 października 1993 - 20 października 1997

Był to pierwszy parlament, który wytrwał całą czteroletnią kadencję. Po raz pierwszy też Sejm był wybierany według ordynacji z pięcioprocentowym progiem wyborczym, co spowodowało, że rozdrobniona i skłócona prawica - z wyjątkiem KPN - pozostała poza Sejmem. W wyborach triumfowali postkomuniści prowadzeni przez młodego Aleksandra Kwaśniewskiego. To on decydował później o obsadzie głównych stanowisk, ale sam żadnego nie objął. Chował się przed dziennikarzami, wychodząc z tajnych narad koalicyjnych z Sejmu po drabinie.

Lewicowa większość w sojuszu z PSL doprowadziła do wyraźnego ideologicznego zwrotu. Sejm zniósł karę śmierci w maju 1997 roku, przez cztery lata odwlekał zgodę na ratyfikację konkordatu, a także złagodził ustawę aborcyjną w 1996 roku. Koalicja przegłosowała też przywrócenie przywilejów emerytalnych byłym funkcjonariuszom UB, a w 1996 roku sejmowa komisja odpowiedzialności konstytucyjnej umorzyła postępowanie przeciw autorom stanu wojennego.

Symbolem ówczesnego stosunku do opozycji było uchwalenie w 1996 roku ustawy o służbie cywilnej, która od kandydatów na kierownicze stanowiska w administracji wymagała siedmioletniego doświadczenia. Uderzało to w postsolidarnościową opozycję - ludzi odsuniętych od władzy przed 1989 rokiem. Największy skandal kadencji wybuchł, tak jak i w poprzedniej, wokół tajnej współpracy i szpiegostwa - strzelano jednak ze znacznie większego kalibru. Gdy Wałęsa przegrał wybory prezydenckie z Aleksandrem Kwaśniewskim, jego minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski (wtedy szefów MSW, MSZ i MON nominował prezydent) tuż przed Bożym Narodzeniem 1995 roku oskarżył z mównicy sejmowej urzędującego premiera Józefa Oleksego o współpracę z rosyjskim wywiadem na początku lat 90. Doprowadziło to do dymisji domniemanego "Olina" i konsternacji za zachodnimi granicami Polski. Ale po roku sprawę Oleksego umorzono z braku dowodów.

Druga sejmowa kadencja III RP pozostawiła po sobie przede wszystkim obowiązującą obecnie konstytucję, zatwierdzoną w referendum. Sejm uchwalił łącznie 473 ustawy i wysłuchał 25 078 wystąpień poselskich. Mimo zawirowań ten Sejm kończył z najlepszymi notowaniami. Ponad połowa Polaków była z niego zadowolona. Było to o kilka procent więcej niż w grudniu 1993 roku.

III kadencja, 20 października 1997 - 19 października 2001

Był to Sejm drugiej szansy prawicy, która wyciągnęła wnioski z przeszłości. Pod skrzydłami Mariana Krzaklewskiego wystąpiła razem jako Akcja Wyborcza Solidarność. Zmiana taktyki przyniosła zwycięstwo, ale niewystarczające. AWS musiała tworzyć koalicję z atakowaną wcześniej Unią Wolności. Szefem rządu został Jerzy Buzek - jedyny premier, który w III RP przetrwał całą kadencję.

Szef AWS, podobnie jak wcześniej Aleksander Kwaśniewski, nie wszedł w skład rządu, ale sterował nim zakulisowo. Krzaklewski kojarzy się dziś ze słynnymi wówczas "parytetami", czyli zagwarantowaniem partiom koalicji "sprawiedliwego", arytmetycznego udziału w dzieleniu stanowisk. Jego rola zmalała dopiero, gdy z kretesen przegrał wybory prezydenckie w 2000 roku. Na Wiejskiej miały miejsce wtedy pierwsze polityczne happeningi - takie jak potajemne zawieszenie krzyża na sali obrad. Przybijał go poseł Kazimierz Janiak z Solidarności, jego koledzy odmówili na tę okazję "Ojcze Nasz" i Litanię do Najświętszego Serca Jezusa.

Miano najbardziej absurdalnego posła przypadło Tomaszowi Karwowskiemu z KPN Obóz Patriotyczny, autorowi wniosku o lustrację premiera Jerzego Buzka. W następnym Sejmie obaj już się nie znaleźli. Podobnie jak obie partie koalicji. Kadencja upłynęła pod znakiem czterech reform: administracyjnej z 16 województwami, zdrowotnej z kasami chorych, ubezpieczeń społecznych (trzy filary) i szkolnej z gimnazjum. Z nie do końca przygotowanych reform falę krytyki najlepiej zniosła reforma administracyjna. Sejm dał Polakom ustawę lustracyjną i Instytut Pamięci Narodowej. Próbował też zakazać rozpowszechniania pornografii, ale prezydent ustawę zawetował. Pobił poprzednie pod względem liczby ustaw (640) i wystąpień poselskich (37 993).

W końcowym sondażu Sejm wypadł marnie. W badaniu CBOS z września 2001 roku miał 21 procent zwolenników i 62 procent przeciwników.

IV kadencja, 19 października 2001 - ?

Od 1993 roku stało się to prawidłowością: w 2001 roku po raz kolejny wybory zmiotły z politycznej sceny obóz rządzący i ich sympatyków. Zniknął AWS Krzaklewskiego oraz Unia Wolności Bronisława Geremka. Gdyby nie spryt części prawicowych posłów, którzy przed wyborami przemianowali się na Platformę Obywatelską oraz na Prawo i Sprawiedliwość, w tej kadencji nie oglądalibyśmy wielu znanych twarzy, takich jak Jan Maria Rokita czy bracia Kaczyńscy.

Niemniej przez pierwszą część kadencji byli oni tłem dla triumfującego Leszka Millera i jego SLD oraz Samoobrony Andrzeja Leppera, która po raz pierwszy weszła do Sejmu. To ona nadała mu awanturniczy ton, twórczo rozwijany także przez Ligę Polskich Rodzin.

Na początku SLD próbował cywilizować Leppera, wybierając go na wicemarszałka Sejmu. Nic to nie dało poza rozzuchwaleniem Samoobrony. Zaczęło się od oszczerstw Leppera pod adresem polityków PO i SLD, za które Leppera odwołano z fotela marszałkowskiego. Potem było blokowanie mównicy przez Samoobronę.

Podobnymi wybrykami popisał się Gabriel Janowski z Ligi Polskich Rodzin, okupując trybunę, z której został usunięty siłą przez straż marszałkowską. SLD z kolei popisało się próbą wyłączenia z lustracji funkcjonariuszy wywiadu i kontrwywiadu PRL. A zdominowany przez Sojusz Senat próbował legalizować związki homoseksualne i opodatkować Kościół. Bezskutecznie.

Największym osiągnięciem rządu Millera było zakończenie negocjacji i wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej od 1 maja 2004 r. Ale pod koniec 2002 roku wybuchła korupcyjna afera Rywina, która zniszczyła Leszka Millera. Do jej zbadania Sejm stworzył nowy "organ władzy" - komisję śledczą.

Posłowie bardzo ją polubili, gdyż jej obrady były transmitowane w telewizji na żywo. Komisja ujawniła jednak podskórne życie i obyczaje decydentów politycznych - co przyczyniło się do upadku Millera i rozpadu SLD.

Kolejne bulwersujące sprawy - Orlenu i PZU - próbują wyjaśniać następne komisje sejmowe. Nie ma nadziei, że uda im się zakończyć prace przed upływem kadencji - nawet jeśli Sejm się teraz nie rozwiąże. Komisje mocno też podkopały popularność Aleksandra Kwaśniewskiego.

Obecny Sejm pobił kolejne rekordy. Uchwalił już 765 ustaw. Wysłuchał do tej pory 41.954 wystąpienia poselskie.

Pod koniec kadencji parlament całkowicie stracił impet i pogrążył się w politycznych połajankach. Włączył się w nie nawet premier Marek Belka, pokrzykując na posłów "Do roboty!". Na początku kadencji Sejm popierało 20 procent, dziś - 8 procent. Znieść go nie może aż 84 procent Polaków. Wystarczy?

Rafał Madajczak

OCENIA POLITOLOG DR HAB. WAWRZYNIEC KONARSKI, INSTYTUT NAUK POLITYCZNYCH UW, PROFESOR WYŻSZEJ SZKOŁY DZIENNIKARSTWA IM. MELCHIORA WAŃKOWICZA

Przez 16 lat system polityczny nie wykształcił wybitnej osoby, która zyskałaby ponadpartyjną akceptację. Brakuje polityków o wieloletniej wizji rozwoju Polski. Dziś politykę robią rzemieślnicy bez większej osobowości. Stąd polityczna niestabilność w III RP.

  • Sejm kontraktowy wyznaczył wzorzec względnie wysokiej kultury politycznej. Potem poziom kultury już tylko malał. Parlament z 1989 roku był dość nietypowy, bo co prawda istniały w nim dwa bieguny - PZPR i solidarnościowy OKP - ale ze sobą współpracowały. Pozwoliło to powołać swoisty rząd zgody narodowej. Był to Sejm najbardziej umiarkowany, dał szansę rządzenia politykom myślącym ewolucyjnie. Gdyby poszedł drogą dekomunizacji, zagroziłoby to poważną antagonizacją.
  • Sejm pierwszej kadencji charakteryzowała już daleko posunięta fragmentaryzacja i chwiejność, co utrudniało zawieranie trwałych i zdolnych do długiego rządzenia koalicji. Partyjne rozbicie w Sejmie było spowodowane brakiem progu wyborczego - wyborcy pierwszy raz mogli głosować tak, jak chcieli. To był konieczny etap, cena za przejście do demokracji.
  • Dowodem niedojrzałości klasy politycznej w kolejnym parlamencie okazała się reakcja premiera Cimoszewicza na powódź 1997 roku. Zapowiedział on, że odszkodowania dostaną tylko ci, którzy się ubezpieczyli. Było to zlekceważenie oczywistej tragedii, za co później przeprosił. Z kolei oskarżenie premiera Józefa Oleksego o współpracę z rosyjskim wywiadem było tylko pozornym przełomem. Nieudowodnione do dziś oskarżenia pokazały, jak kuleje prawna ochrona dobrego imienia polityka.
  • Symbolem kadencji 1997-2001 było przegłosowanie czterech ciekawych, jednak kompletnie nieprzygotowanych do wprowadzenia reform, może z wyjątkiem reformy administracyjnej. To był początek końca koalicji AWS-UW.
  • Na obecny Sejm przypadła afera Rywina, która pokazała, że elity lewicowe mają na sumieniu poważne przewinienia. Na jaw wyszły duże tendencje do ręcznego sterowania gospodarką i traktowanie władzy jako dobra samego w sobie.

Co będzie dalej? Jestem pesymistą. Pozytywnie zmobilizować społeczeństwo mogłoby pojawienie się polityka o szerokiej wizji, nastawionego na słuchanie również przeciwników politycznych, a nie tylko na wydawanie rozkazów. Nie widzę dziś takiej osoby. Co prawda takie mniemanie o sobie mają Lech Kaczyński, Roman Giertych i Jan Maria Rokita. Jednak mimo deklaracji są to politycy uzależnieni od naznaczonego partykularyzmem punktu widzenia. Choćby skład PiS-owskiego gabinetu cieni, o którym się mówi nieoficjalnie, pokazuje, że Lech Kaczyński nie zamierza się kierować fachowością, ale raczej wiernością. To najgorsza cecha naszej polityki.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)