Jak wielką falę wywoła Omikron w Polsce? Amerykanie podali ogromne liczby
Prof. Andrzej Horban, który już w ubiegłym tygodniu ostrzegał przed nadejściem tsunami infekcji wariantem Omikron i milionem chorych, nie jest jedyny. Nieprawdopodobne wręcz liczby zakażeń, do których miałoby dojść w styczniu w Polsce, przedstawili naukowcy z IHME z Waszyngtonu. Ich zdaniem w szczycie piątej fali Omikronem będzie się zarażać kilkaset tysięcy Polaków dziennie.
Szczyt piątej fali infekcji może wydarzyć się w Polsce już 21 stycznia. Nowym wariantem Omikron może zarażać się od 380 do 580 tysięcy Polaków dziennie. Tak wynika z prognozy dotyczącej fali infekcji, jaką mutacja koronawirusa ma wywołać w Polsce. Jej autorami są naukowcy z Institute for Health Metrics and Evaluation Uniwersytetu Waszyngtońskiego (IHME). Kilka dni temu zrewidowali swoje prognozy o epidemii COVID-19, aby uwzględnić nowe informacje na temat Omikrona.
- Tylko niewielki odsetek infekcji zostanie wykryty, ponieważ około 90 proc. przypadków będzie bezobjawowych. Mniej osób będzie szukać testów, a tym samym nie będzie rejestrowanych infekcji - skomentował ogromne liczby dyrektor IHME dr Chris Murray. Dodał, że wskaźniki hospitalizacji i śmiertelności infekcji w przypadku Omikronu są znacznie niższe niż w przypadku innych wariantów, takich jak Delta.
To pocieszający wątek prognozy dla Polski i innych krajów. Według IHME zapotrzebowanie na miejsca w polskich szpitalach w lutym nie przekroczy 7 tys. łóżek, a około 3 tys. pacjentów będzie potrzebować respiratora. Szczyt fali ma objawić się w polskich szpitalach około 10 lutego. Dla porównania obecnie w szpitalach przebywa 21 tys. chorych z COVID-19 i zajętych jest 2 tys. respiratorów.
Tuż po publikacji prognoz IHME, w sprawie Omikrona wypowiadał się prof. Andrzej Horban, główny doradca prezesa Rady Ministrów do spraw COVID-19, przewodniczący Rady Medycznej.
- Nie ma wątpliwości, że każdy powinien się zaszczepić, jeśli tego jeszcze nie zrobił. Jeszcze zdąży przed tsunami, może zwiększyć szanse przeżycia – swoją lub innych. Ten, kto nie zaszczepił się trzecią dawką, też powinien jak najszybciej ją przyjąć - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Na razie nie ma polskich prognoz o fali z Omikronem
Grupa MOCOS z Politechniki Wrocławskiej oraz ICM z Uniwersytetu Warszawskiego nie opublikowały jeszcze własnych prognoz przebiegu zakażeń Omikronem w kraju. Dr Franciszek Rakowski z ICM wyjaśniał w TVN, że jest jeszcze zbyt mało danych, a w związku z tym w prognozach "rozstrzał jest całkiem duży". Przyznał, iż prawdopodobnie "każdy z nas musi przejść zakażenie Omikronem".
W rozmowie z WP dr Rakowski sceptycznie wypowiadał się o prognozach IHME. Według niego scenariusze dla Polski nie uwzględniają niektórych lokalnych uwarunkowań, jak wpływ obostrzeń (nauka zdalna w szkołach, limity klientów w sklepach, hotelach, restauracjach i kościołach).
Są jednak wątpliwości
Główna wątpliwość wobec prognozy IHME to fakt, że zakłada ona, iż w Polsce już w tej chwili występują tysiące infekcji wariantem Omikron. Jak dotąd w wyniku sekwencjonowania próbek potwierdzono oficjalnie dopiero 25 przypadków tej mutacji. Poza podejrzeniami pojedynczych lekarzy, nie ma danych o wzrostach infekcji. Wręcz przeciwnie w całym kraju obserwowane są spadki zakażeń.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przypomnijmy jednak, że tej jesieni eksperci IHME trafnie przewidzieli skutki niestosowania się do obowiązku noszenia maseczek w Polsce. Oszacowali, że z tego powodu liczba ofiar COVID-19 w Polsce może sięgnąć 106 tys. To wynik zbliżony do ostatnich danych o zgonach nadmiarowych, czyli uwzględniających również ukryte ofiary epidemii.
Przed skutkami powszechnych infekcji Omikronem ostrzegali niedawno członkowie zespołu ds. COVID-19 w Polskiej Akademii Nauk. - W pewnym momencie zabraknie ludzi w służbach mundurowych jak policja czy straż pożarna, może zabraknąć pracowników w kluczowych branżach jak energetyka. To oczywiście zakładając, że Omikron będzie powodował łagodniejszą chorobę, przynajmniej u zaszczepionych i ozdrowieńców - powiedział WP prof. Krzysztof Pyrć.
Zastrzegł, że naukowcy nie chcą wywoływać paniki, a podkreślają, że bardzo poważnie należy podejść do zagrożenia.