Jak przetrwać w Aleppo? Były student o sposobach na przeżycie w oblężonym mieście
• Syryjczyk opowiedział o zasadach przetrwania w oblężonym Aleppo
• Ważne jest, na którym piętrze się mieszka i w jakim pokoju się przebywa
• Warto też nauczyć się przewidywać "na słuch" pory nalotów
• Ogromy problem stanowi zdobywanie żywności
• Syryjczyk opisał starania mieszkańców o zachowanie resztek "normalnego życia"
24.10.2016 | aktual.: 24.10.2016 14:56
Omair Szaaban, były student Uniwersytetu w Aleppo i mieszkaniec tego miasta, opowiedział na łamach "The Washington Post", jak żyć, aby przeżyć w oblężonym syryjskim mieście. Szabaan wraz żoną są w gronie około 250 tys. ludzi, którzy pozostali we wschodnich dzielnicach, gdzie toczą się zacięte walki i trwają naloty
Zasady przetrwania
Szaaban piszę, że absolutną podstawą przeżycia nalotów wojskowych jest mieszkanie na niższych kondygnacjach budynków, bo w atakach lotnictwa w pierwszej kolejności cierpią mieszkańcy wyższych pięter. "Gdy mniejsza bomba trafia w dach budynku, często niszczy tylko 2-3 przylegające piętra" - pisze mieszkaniec Aleppo, dodając, że niższe kondygnacje z reguły są oblegane przez ludzi, który utracili swoje domostwa powyżej. Omair sam mieszka na drugim piętrze sześciopiętrowego bloku i liczy, że to zapewni mu przetrwanie, choć wspomina, że w ostatnich bombardowaniach lotnictwo Syrii i Rosji używa też takich bomb, które niszczą całe budynki.
Kolejną zasadą przetrwania jest - według relacji Syryjczyka - unikanie przebywania w pokojach z widokiem na ulice. "Światło w oknach przyciąga snajperów, takie pomieszczenia albo są u nas puste, albo używamy ich jako magazynów. Izolujemy się z żoną w pokojach wewnętrznych. Nie mamy prądu, więc zwykle jest ciemno" - pisze mieszkaniec Aleppo.
Jak ustalić, że zbliża się nalot? "Trzeba nasłuchiwać samolotów zwiadowczych, brzmią inaczej niż bombowce, wydają ciągły bzyczący dźwięk i latają niżej. Jeśli je słyszysz, to wiesz, że wkrótce spadną bomby (...)" - pisze Szaaban, dodając, że szczególnie niebezpieczne jest przebywanie na zewnątrz w grupach powyżej 20 osób, bo takie skupiska przyciągają ataki.
Skrawki normalności
Mieszkaniec Aleppo podkreśla, że choć przestrzeganie takich zasad zwiększa szanse przeżycia, równocześnie wzmaga tęsknotę za zwykłym życiem, spotkaniami z przyjaciółmi czy zakupami. "Zawsze, gdy spotykam przyjaciół, wiem, że mogę ich już nigdy więcej nie zobaczyć" - pisze Szaaban, przywołując historię znajomego rzemieślnika z sąsiedztwa, któremu zlecił wykonanie maszyny, by następnego dnia dowiedzieć się, że wytwórca zginął w ataku bomby kasetowej.
Syryjczyk pisze, że ludzie uwięzieni w Aleppo doskonale czują, kiedy trwa okres względnego spokoju. Gdy przez dwa dni nie ma nalotów, chętniej wychodzą z ukrycia do swoich przyjaciół i udają, że życie toczy się normalnie.
Szaaban i jego żona nie mają dzieci, ale mężczyzna relacjonuje, że jeśli rodzice chcą, by ich pociechy przetrwały, muszą ich bacznie pilnować. Dzieci powinny przebywać głównie za domowymi murami, z przerwani na naukę w najbliższych podziemnych szkół, gdzie uczą lokalni wolontariusze. Chociaż niektórzy rodzice uważają, że to zbyt niebezpieczne i nie wysyłają swoich dzieci na naukę.
Dotrwać do pokoju
Mężczyzna relacjonuje, że obecnie w Aleppo, oprócz ciągłych bombardowań, największym problemem jest brak pożywienia. Ludzie nie mają wystarczająco dużo pieniędzy, by je kupować, w mieście mało kto ma stałe zatrudnienie, a dostawy są nieregularne. "Każde osiedle ma młodych ochotników, których zadaniem jest zdobywanie żywności i innego zaopatrzenia dla swoich społeczności" - pisze Szaaban, dodając, że rolę zaopatrzeniowców pełnią też ojcowie rodzin. Prócz jedzenia, w Aleppo cały czas brakuje butli z gazem do gotowania oraz paliwa do samochodów.
Były student nie zamierza opuszczać miasta. Szaaban w 2011 roku brał udział w pokojowych protestach przeciwko Baszaraowi al-Asadowi, które niestety stały się zwiastunem nadchodzącej wojny domowej. Za sprzeciw wobec władz spędził wówczas pięć dni w areszcie, gdzie były bity.
"Po tym wszystkim, po pobiciach, nalotach, wojnie, eksplozjach bomb, chcę żyć w wolnym Aleppo. Chcę zostać przez całe życie tu, gdzie się urodziłem. To moje prawo" - podsumowywał Syryjczyk na łamach "The Washington Post".