ŚwiatJak Polska chce ukarać białoruski reżim?

Jak Polska chce ukarać białoruski reżim?

Polska proponuje, by w reakcji na powyborcze wydarzenia na Białorusi Unia Europejska wznowiła i rozszerzyła zamrożone jesienią 2008 roku sankcje wizowe dla przedstawicieli białoruskiego reżimu - wynika z informacji uzyskanych ze źródeł dyplomatycznych.

Jak Polska chce ukarać białoruski reżim?
Źródło zdjęć: © PAP | Wojciech Pacewicz

22.12.2010 | aktual.: 22.12.2010 14:15

Reakcja UE na ostatnie wydarzenia w Mińsku ma być omawiana na najbliższym, styczniowym posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych "27" w Brukseli.

Według źródeł dyplomatycznych, Polska chce, by "uwzględnić w dyskusji przywrócenie sankcji i objęcie nimi także tych, którzy byli zaangażowani w podejmowanie decyzji prowadzących do użycia przemocy" po niedzielnych wyborach prezydenckich.

Polska zgłosiła ten wniosek na spotkaniu ambasadorów "27" w środę w Brukseli. Inicjatywa w tej sprawie należy do szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton. O ile wstępnie zapowiedziała ona, że w styczniu ministrowie będą dyskutować na temat Białorusi, o tyle w reakcji na przemoc po wyborach nie groziła sankcjami, choć przypomniała warunki zacieśniania współpracy UE-Białoruś.

Polski wniosek został przyjęty do wiadomości i nie wywołał dyskusji w gronie ambasadorów - powiedział zastrzegający anonimowość dyplomata.

Chodzi o odwieszenie zawieszonych po raz pierwszy w październiku 2008 roku sankcji wizowych wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu, w tym prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Ostatnio przedłużono te sankcje na rok z jednoczesnym zawieszeniem w październiku 2010 roku, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by UE zmieniła swoje stanowisko przed upływem roku. Decyzja musi zapaść jednomyślnie.

Sankcje wizowe wobec Mińska były wprowadzane przez Brukselę stopniowo już od 2004 roku w odpowiedzi na sfałszowane referendum konstytucyjne, które umożliwiło Łukaszence pozostanie u władzy.

Za rozważeniem przywrócenia i rozszerzenia sankcji wobec władz Białorusi, które jednak nie powinny uderzać w społeczeństwo białoruskie, opowiada się otoczenie prezydenta Bronisława Komorowskiego - dowiedziała się po jego rozmowie we wtorek rano z szefem MSZ Radosławem Sikorskim.

Sikorski i szef MSZ Niemiec Guido Westerwelle wydali w poniedziałek wspólne oświadczenie, w którym potępili przemoc na ulicach Mińska po wyborach prezydenckich na Białorusi. Zapowiedzieli w nim, że wspólnie z europejskimi partnerami ustalone zostaną teraz warunki dla przyszłej polityki wobec tego kraju.

Ponadto Sikorski rozmawiał już m.in. z szefem białoruskiej dyplomacji Siarhiejem Martynauem; szef polskiego MSZ zażądał uwolnienia wszystkich zatrzymanych i aresztowanych działaczy opozycyjnych na Białorusi. O ich uwolnienie apelowała w imieniu UE także Ashton.

Przypomniała, że UE wznowiła stosunki na linii Bruksela-Mińsk i zaproponowała Białorusi pogłębienie stosunków tylko pod pewnymi warunkami. - Jest to uzależnione od poszanowania zasad demokracji, rządów prawa i praw człowieka. Unia podtrzymuje swoje zobowiązanie do wzmocnienia zaangażowania na rzecz narodu białoruskiego i społeczeństwa obywatelskiego - powiedziała Ashton.

Białoruska opozycja zakwestionowała wyniki wyborów, według których Alaksander Łukaszenka zdobył niemal 80% głosów. Siedmiu opozycyjnych kandydatów zatrzymano w nocy z niedzieli na poniedziałek. Rozpędzono demonstrację 20 tys. osób protestujących przeciwko fałszerstwom wyborczym. Prawie 600 osób skazano na kary do 15 dni więzienia za udział w zamieszkach.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (96)