J.D. Vance znowu zaatakował Europę. "Uderzył z grubej rury"
- Nienawidzę tego, że znów ratujemy Europę - wyznał wiceprezydent USA J.D. Vance na komunikatorze Signal. Jeszcze bardziej szokujące słowa popłynęły z ust szefa Pentagonu Pete'a Hegsetha. Według dr Marcina Zaborowskiego, to kolejne potwierdzenie, że administracja Donalda Trumpa jest i będzie antyeuropejska.
Stany Zjednoczone zaczęły atakować cele związane z rebeliantami Huti w Jemenie 15 marca. Kilka dni wcześniej przebieg tajnej operacji przedstawiciele amerykańskiej administracji omawiali w grupie na nieszyfrowanym komunikatorze Signal. Okazało, do konwersacji przez przypadek dodano redaktora naczelnego "The Atlantic" Jeffreya Goldberga. A rozmowa ujrzała światło dzienne.
Wiceprezydent USA J.D. Vance wskazywał na Signalu, że ewentualny atak bardziej pomoże Europie, a nie USA, a to z kolei nie zgodzi się z przekazem Donalda Trumpa, że Europa musi sama na sobie polegać. Vance wątpił w to, czy do ofensywy powinno w ogóle dojść.
"Uderzył z grubej rury"
"Jeśli uważasz, że powinniśmy to zrobić, zróbmy to. Po prostu nienawidzę tego, że znów ratujemy Europę" - napisał wiceprezydent USA do Pete'a Hegsetha, szefa Pentagonu. W odpowiedzi Hegseth przyznał mu rację i potwierdził, że "całkowicie podziela nienawiść do pasożytnictwa Europy".
Pytany o ocenę krytycznych słów ze strony najbliższych współpracowników Trumpa, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr Marcin Zaborowski podkreśla w rozmowie z WP, że pojawiały się już wcześniej, a teraz są one powtarzane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump nie dotrzyma słowa? "Ja bym był bardzo ostrożny"
- O tym, że wiceprezydent Vance darzy pogardą Europę, usłyszeliśmy w połowie lutego na konferencji w Monachium. Z tą różnicą, że tam można było to przekazać w dyplomatyczny sposób. Choć i tak Europie wydawało się wtedy, że nowy amerykański wiceprezydent powiedział coś strasznego. Nic bardziej mylnego - mówi WP dr Zaborowski.
Jak ocenia ekspert, dopiero w rozmowie na Signalu wiceprezydent USA uderzył "z grubej rury".
- Widać, jak na dłoni, że mamy obecnie do czynienia z administracją, która jest zwyczajnie antyeuropejska. Waszyngton jest nastawiony negatywnie do integracji europejskiej, a Unię Europejską traktuje jako wroga. Dodatkowo Biały Dom stawia w Europie na te partie i siły polityczne, które chcą "rozwalić" integrację europejską - komentuje dr Zaborowski.
"USA nie będą pomagać Europie, a wręcz przeciwnie"
Przy okazji pierwszej rozmowy telefonicznej Donalda Trumpa z Władimirem Putinem dr Zaborowski zwracał uwagę jeszcze na jeden aspekt. Były dyrektor PISM przypomniał, że od jakiegoś czasu USA powoli wycofują się z Europy i orientują w stronę Azji i Pacyfiku.
- W czasie prezydentury Trumpa może być przyspieszenie tego kierunku. Amerykański prezydent, w przeciwieństwie do poprzedników, ma zerowe przywiązanie do wartości Unii Europejskiej. UE dla Trumpa jest blokiem gospodarczym, który czasami może mu przeszkadzać i być konkurentem - twierdził dr Zaborowski.
W ocenie eksperta, ważne, żeby na krytyczne słowa urzędników Białego Domu pod adresem Europy spojrzeć również całościowo.
- Jeżeli chodzi o całość relacji amerykańsko-europejskich i ich zawartość, mimo słów o "pasożytnictwie Europy", nie widać w Waszyngtonie zmiany politycznej wobec Starego Kontynentu. Jest natomiast zdecydowanie ostrzejsza retoryka od tego, co słyszeliśmy wcześniej. Wniosek jest jeden. USA nie będą pomagać Europie, a wręcz przeciwnie - podsumowuje dr Zaborowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski