Izraelski minister: zabić przywódcę Hezbollahu
Izraelski minister infrastruktury Beniamin Ben-Eliezer oświadczył, że Izrael powinien zabić przywódcę libańskiego Hezbollahu, szejka Nasrallaha, gdy tylko nadarzy się okazja uczynienia tego bez dodatkowych zbędnych ofiar.
30.09.2006 15:01
Życie Nasrallaha jest nic nie warte. Jest zły dla Żydów, jest zły dla Arabów, jest zły dla chrześcijan. Powinniśmy poczekać na odpowiednią okazję i nie dać mu ujść żywym - powiedział Ben-Eliezer izraelskiemu radiu wojskowemu.
Kierowany przez Sajeda Hasana Nasrallaha szyicki Hezbollah uprowadził 12 lipca z terytorium Izraela dwóch żołnierzy, co rozpoczęło trwające ponad miesiąc działania wojenne. Wejściu izraelskich wojsk do strefy przygranicznej oraz atakom izraelskiego lotnictwa na Bejrut i inne libańskie miasta towarzyszyło ostrzeliwanie przez Hezbollah rakietami północnego Izraela. Zanim 14 sierpnia zawarto zawieszenie broni, w konflikcie śmierć poniosło około 1200 Libańczyków, w większości cywilów, i 157 Izraelczyków, w większości żołnierzy.
22 września Nasrallah pokazał się publicznie na "wiecu zwycięstwa" swych zwolenników w Bejrucie, choć wcześniej spekulowano, że może to być dla Izraela okazją do zamachu.
Ben-Eleizer oświadczył jednak, że uderzenie takie nie miałoby sensu. Tak, powinniśmy go wyeliminować. Ale musielibyśmy być pewni, że tysiące ludzi nie byłyby narażone - powiedział.
Poprzednik Nasrallaha na stanowisku szefa Hezbollahu, Sajed Abbas Musawi zginął w 1992 roku w izraelskim ataku śmigłowcowym, który uśmiercił także jego żonę i dziecko.