Izraelska policja rozbija demonstrację w Jerozolimie. Protesty po zabiciu reporterki Al Jazeery
Granaty hukowe i gaz pieprzowy – tym policja rozbiła demonstrację w Jerozolimie. Co najmniej pięciu Palestyńczyków zostało rannych, a sześciu zostało zatrzymanych w środę (11 maja), kiedy izraelska policja rozpędziła tłum protestujących w centrum Jerozolimy. Demonstranci zebrali się w dzielnicy Beit Hanina, trzymając palestyńskie flagi i plakaty ze zdjęciami dziennikarki Al Jazeery, Shireen Abu Akleh. Kobieta została zastrzelona w środę, podczas relacjonowania izraelskiej obławy wojskowej na okupowanym Zachodnim Brzegu. Dwaj towarzyszący jej reporterzy oraz świadkowie zdarzenia powiedzieli, że to izraelski snajper strzelił do Shireen Abu Akleh. Minister obrony Izraela, Benny Gantz, obiecał przeprowadzenie przejrzystego śledztwa i powiedział, że jest w kontakcie z przedstawicielami USA i Palestyny. Izraelskie wojsko początkowo sugerowało, że Abu Akleh zginęła od przypadkowego strzału Palestyńczyków, ale Gantz był już bardziej ostrożny z obarczaniem winą Palestyńczyków w środę. - Próbujemy ustalić, co dokładnie się stało. Nie mamy ostatecznych wniosków – powiedział Gantz. Gdy minister wydawał oświadczenie w tej sprawie, policja izraelska w tym czasie używała granatów ogłuszających i gazu pieprzowego, aby zmusić Palestyńczyków do opuszczenia terenu przed posiadłością rodziny zastrzelonej Shireen Abu Akleh. Jej śmierć doprowadziła do pogorszenia bardzo napiętych już stosunków między Izraelem a Palestyną.