Izrael otworzy kolejny front? Ekspert o możliwym scenariuszu

Izraelska armia gotowa jest otworzyć kolejny front wojny na Bliskim Wschodzie - analizuje "Rzeczpospolita". Po tym, jak spustoszyła Strefę Gazy, może wejść w otwarty konflikt z libańskim Hezbollahem. Premier Benjamin Netanyahu zwleka jednak z podjęciem decyzji.

Izrael otworzy kolejny front? Ekspert o możliwym scenariuszu
Izrael otworzy kolejny front? Ekspert o możliwym scenariuszu
Źródło zdjęć: © GETTY | Amir Levy
Sara Bounaoui

Premier Izraela z telewizyjnym wywiadzie przyznał, że intensywne działania armii w Strefie Gazy niedługo się zakończą. - Nie oznacza to jednak, że wojna wkrótce się zakończy - mówił Netanjahu w niedzielę w wywiadzie dla prorządowego kanału Channel 14.

Stwierdził, że spadek intensywności walk w Gazie umożliwia przerzut wojska na północną granicę Izraela, gdzie wzrasta natężenie ostrzałów rakietowych ze strony szyickiego Hezbollahu. To tam w ostatnich dniach doszło do nagłego wzrostu napięcia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pomimo wielokrotnych bombardowań pozycji Hezbollahu, Izrael nie jest w stanie zahamować ataków rakietowych na swoje terytorium. W niektóre dni w stronę państwa żydowskiego kierowanych jest nawet 200 pocisków.

Zgodnie z opinią ekspertów, w magazynach Hezbollahu może znajdować się ponad 100 tysięcy irańskich rakiet. Organizacja ta zaatakowała Izrael po wybuchu konfliktu w Strefie Gazy, wyrażając w ten sposób swoją solidarność z Hamasem oraz ludnością palestyńską.

Intensywny ostrzał północnej części Izraela zmusił władze do podjęcia decyzji o ewakuacji ponad 100 tysięcy mieszkańców z całego obszaru przygranicznego. Obecnie przebywają oni w pomieszczeniach zastępczych, głównie w hotelach położonych w centralnych regionach Izraela.

Izraelskie siły zbrojne nie widzą innego wyjścia z sytuacji, jak przeprowadzenie druzgocącego ataku powietrznego na Liban, nie wykluczając możliwości inwazji lądowej. Plan całej operacji jest już od kilku dni gotowy do realizacji.

"Natanjahu nie jest gotów"

- Natanjahu nie jest gotów do podjęcia politycznego ryzyka, z jakim wiąże się rozpoczęcie wojny z Hezbollahem. Organizacja ta dysponuje rakietami, które są w stanie zagrozić Jerozolimie czy Tel Awiwowi, nie mówiąc już o Hajfie. A to wywołałoby nową falę niezadowolenia społecznego i mogłoby zagrozić jedności obecnej koalicji rządowej. Takiego ryzyka pragnie uniknąć Netanjahu w obawie przed utratą władzy - mówi "Rzeczpospolitej" Szmuel Bar, izraelski analityk militarny.

Jednak nie oznacza to, że Netanjahu nie ulegnie presji ze strony wojska i nie zgodzi się na pełnoskalowe działania wojenne. Zdaniem rozmówcy "Rzeczpospolitej", jedynym rozwiązaniem jest zlikwidowanie zagrożenia ze strony Hezbollahu poprzez zmasowany atak lotniczy na wszystkie rozpoznane cele tej organizacji, w tym wyrzutnie rakiet i magazyny wojskowe, a także lotnisko w Bejrucie, gdzie mogą znajdować się zapasy rakiet i innej broni.

W praktyce oznaczałoby to kolejną, już trzecią wojnę z Libanem i ostateczne pogrążenie tego kraju, który od dawna boryka się z kryzysem finansowym i politycznym.

USA przeciwne destabilizacji sytuacji

Scenariusz głębokiej destabilizacji regionu Bliskiego Wschodu jest nie do przyjęcia dla Stanów Zjednoczonych. Administracja prezydenta Bidena zapewnia, że jest gotowa udzielić wsparcia Izraelowi w wypadku wojny z Libanem, lecz czyni starania, aby temu zapobiec.

Biały Dom obawia się czynnego włączenia Iranu w konflikt Izraela z Libanem. Część krajów zaapelowała już o pilny wyjazd swoich obywateli z Libanu.

Źródło: "Rzeczpospolita"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
izraelwojna w izraeluhesbollah
Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski