Izrael. Fiasko opozycji w formowaniu rządu, szykują się kolejne wybory
Bez przełomu - tak można podsumować misję stworzenia rządu przez Bennyego Gantza. Lider Niebiesko-Białych ma czas do środy do północy, aby sformować stabilną większość w Knessecie. Na kilka godzin przed "deadlinem" przekazał, że nie podołał temu zadaniu.
Gantz zapewniał w przemówieniu, że politycy lojalni do obozu obecnego premiera Benjamina Netanjahu skutecznie blokowali jego próby powołania rządu "kładąc nacisk na dobro jednej osoby". Lider opozycji dodał, że próbował skontaktować się z politykiem Likudu, jednak jego wysiłki spotkały się z "obelgami, oszczerstwami i dziecinnymi filmami wideo".
Teraz po deklaracji Gantza dowolny poseł Knessetu ma prawo zabiegać o utworzenie nowej większości parlamentarnej. Jak podkreśla agencja Associated Press zarówno Gantz, jak i jego rywal, urzędujący premier Benjamin Netanjahu, będą jeszcze zabiegać w tym okresie o poparcie mniejszych partii.
Jeśli jednak przez najbliższe 3 tygodnie nikomu nie uda się sformować stabilnej większości, to Izraelczyków czekają nowe wybory parlamentarne - już 3 w tym roku. Odbędą się najprawdopodobniej w marcu, jednak już na tym etapie sondaże nie pozostawiają złudzeń. Kolejne głosowanie najprawdopodobniej skończy się takim samym wynikiem jak we wrześniu - czyli bez przełomu w powołaniu rządu.
Sam Benny Gantz - emerytowany generał oraz były szef sztabu izraelskiej armii - do polityki wszedł stosunkowo niedawno. Swoją formację powołał na kilka tygodni przed kwietniowymi wyborami. Ugrupowanie stoi w kontrze do polityki prowadzonej przez Netanjahu. Podczas kampanii Gantz wzywał do działań pokojowych z Palestyną, informował także o możliwych ustępstwach terytorialnych wobec sąsiada. Ominął jednak kwestię uznania Palestyny jako państwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl