Iran wzywa kraje arabskie do wyrzucenia wojsk amerykańskich
Sekretarz Najwyższej Rady Bezpieczeństwa
Narodowego Iranu Ali Laridżani wezwał państwa arabskie
do usunięcia amerykańskich baz wojskowych ze swych terytoriów i
przystąpienia do regionalnego sojuszu bezpieczeństwa z Teheranem.
05.12.2006 | aktual.: 05.12.2006 13:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Laridżani powiedział przywódcom arabskim na konferencji w Dubaju, że Waszyngton porzuci ich, kiedy tylko przestaną mu być użyteczni.
Bezpieczeństwem i stabilnością regionu należy się zajmować, ale - jak podkreślił Laridżani - nie przez sprowadzanie obcych sił. Irański oficjel zapewniał Arabów, że Teheran pragnie "pokojowego współistnienia" i mógłby zastąpić "parasol bezpieczeństwa", który obecnie tworzą amerykańskie bazy wojskowe w tym regionie.
Iran zabiega o stabilność regionalną przez integrację- mówił Laridżani. - Stoimy po stronie wszystkich rządów muzułmańskich w tym regionie.
Associated Press zwraca uwagę, że mało kto przypuszcza, by którykolwiek z krajów arabskich zerwał współprace ze Stanami Zjednoczonymi w dziedzinie bezpieczeństwa. Agencja dodaje, że wielu przywódcom arabskim nie podoba się wspieranie przez Iran szyickich milicji w Iraku i Hezbollahu w Libanie. Niemniej jednak, zwłaszcza mniejsze kraje arabskie starają się nie antagonizować Iranu, nie zrażając zarazem Amerykanów.
Laridżani starał się rozwiać wątpliwości Arabów wobec intencji Iranu. Powiedział m.in., że szyicki Iran i jego zdominowani przez sunnitów sąsiedzi mają ze sobą więcej wspólnego niż ze Stanami Zjednoczonymi, czy Izraelem.
Nie akceptujemy stosunków między USA a krajami tego regionu- mówił Laridżani. - Kiedy się tu rozmawia z przywódcami arabskimi, można wyczuć, że nie są zadowoleni z obecnej sytuacji. Mają poczucie, że Amerykanie są despotami. Nie chcą, żeby rozkazywał im ambasador amerykański.
Zdaniem Laridżaniego, Waszyngton znalazł się w "strategicznym impasie" na Bliskim Wschodzie. Polityka USA w Iraku, Afganistanie, Libanie oraz w odniesieniu do konfliktu izraelsko-palestyńskiego ponosi fiasko, a presja USA na Iran i Syrię nie osłabiła władz w Teheranie i Damaszku.
Aby poprawić swe notowania, Waszyngton powinien - zdaniem Laridżaniego - wycofać się z Iraku; pierwszym krokiem powinno być określenie terminu tego wycofania.
Laridżani powtórzył zapewnienia, że program nuklearny Iranu ma wyłącznie charakter pokojowy. Jednocześnie bronił prawa swojego kraju do wzbogacania uranu, podkreślając znaczenie niezależności w kwestii paliwa jądrowego. Oświadczył też, że zachodni negocjatorzy mówili mu, iż Iranowi nie można pozwolić na wzbogacanie uranu, ponieważ takie samo prawo trzeba by było przyznać Arabii Saudyjskiej, Egiptowi i innym.
Pozwolą wam mieć elektrownię atomową, ale to oni będą mieć do niej paliwo. To będzie taki atomowy OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową) - powiedział przywódcom arabskim Laridżani, który był głównym negocjatorem irańskim w sprawach atomowych.