Iracki biznesmen ma pomysł na walkę z Państwem Islamskim
Orły Babilonu mogą wkrótce odbić szerokie połacie irackiej ziemi z rąk dżihadystów z Państwa Islamskiego. Ta prywatna firma wojskowych kontraktorów należy do irackiego milionera Mudhara Shawkata, który zabiega o poparcie Amerykanów. Jeśli je zdobędzie, Orły Babilonu podejmą walkę z islamistami i na przeszkodzie nie stanie fakt, że dowództwo tej prywatnej armii składa się z byłych oficerów reżimu Saddama Husajna.
Mudhar Shawkat większość pieniędzy zarobił w branży telekomunikacyjnej. Jednak obecnie koncentruje się na nowym zadaniu. Chce przepędzić Państwo Islamskie z Iraku. Twierdzi, że wie, jak to zrobić i nie potrzebuje do tego pomocy władz w Bagdadzie. Wystarczy, że dostanie zielone światło od Amerykanów, a jego Orły Babilonu, dowodzone przez sunnickich oficerów reżimu Saddama Husajna, wypowiedzą wojnę dżihadystom.
Pomysłodawca twierdzi, że tylko sunniccy żołnierze są w stanie stawić czoła sunnickim terrorystom. Przy okazji Shawkat chce odsunąć od walk szyickie bojówki, wspierane przez Iran.
Iracki biznesmen z Londynu rozpoczął już nawet intensywne starania w tym kierunku. Wynajął zespół waszyngtońskich lobbystów, by rozpoczęli przekonywanie amerykańskich senatorów do tego pomysłu. Na czele grupy stoi były senator Steve Symms oraz dwóch byłych doradców kongresmenów. Lobbyści mają także za zadanie aranżowanie spotkań Shawkata z amerykańskimi politykami.
Irak według Shawkata
Biznesmen twierdzi, że ma w odwodzie 10 tys. mężczyzn gotowych do walki. Wystarczy ich uzbroić - to potencjalnie zadanie dla Amerykanów - a na ich czele postawić 1,7 tys. byłych oficerów Saddama Husajna, których USA usunęły w 2003 roku. Shawkat twierdzi, że jego Orły Babilonu składają się z "poborowych" z Mosulu i okolic oraz bojówek walczących z islamistami w czasach amerykańskiej wojny w Iraku. Na stronie internetowej firmy kontraktorskiej można przeczytać, że składa się ona z "ekspertów w swojej dziedzinie". Orły Babilonu "zapewniają klientom usługi weteranów wojskowych wysokiego stopnia, komandosów, pracowników wywiadu oraz profesjonalnych stróżów prawa, doświadczonych w przeprowadzaniu operacji polowych".
Założyciel Orłów odżegnuje się od ewentualnej pomocy rządu w Bagdadzie i premiera Hajdara al-Abadiego. - Nie będę pracował pod nim, bo stracę swoją bazę - mówił na łamach serwisu Daily Beast. Shawkat ma tu na myśli religijny podział. Sam jest bowiem sunnitą, który skrzyknął armię oficerów i żołnierzy właśnie tego wyznania. Z kolei premier Iraku jest szyitą, podobnie jak irańscy bojówkarze, dziś podstawowa siła lądowa, stawiająca czoła islamistom w Iraku.
Z jednej strony biznesmen nie chce rozpadu Iraku wzdłuż linii podziałów religijnych, ale z drugiej postuluje powołanie autonomicznego "sunnickiego rządu regionalnego". Jego zdaniem, po pokonaniu Państwa Islamskiego, Irak może przetrwać jako całość tylko wtedy, gdy wydzielą się w jego łonie trzy autonomiczne prowincje: kurdyjska, sunnicka i szyicka.
Znana postać
Mudhar Shawkat nie jest anonimową postacią w Waszyngtonie. Był jednym z przywódców Irackiego Kongresu Narodowego, który stanowił opozycję wobec reżimu Saddama Husajna. Ugrupowanie miało wsparcie polityczne amerykańskiego Kongresu, a pomoc finansowa płynęła do niego z CIA, departamentu stanu i Pentagonu.
Rozmówcy serwisu Daily Beast opisali biznesmena, jako osobę politycznie "elastyczną". - To bardzo przedsiębiorcza osobistość. Czasami takie cechy przekładają się na dobrego polityka - mówił David Mack, były pracownik departamentu stanu, który kiedyś odpowiadał za kontakty amerykańskich władz z iracką opozycją.
Cieniem na irackim biznesmenie kładzie się bliska współpraca z Ahmedem Chalabim, który przez inwazją w Iraku dostarczył amerykańskiemu rządowi "dowody" posiadania broni masowego rażenia przez Irak oraz "potwierdzenie" związków Saddama Husajna z Al-Kaidą. W 2012 roku Chalabi został także oskarżony przez francuski wywiad o agenturalną współpracę z Iranem.
Przekona USA?
Nie wiadomo, czy Shawkat zdoła przekonać Amerykanów do swojego planu. Niektórzy eksperci są sceptyczni. - W tej chwili tacy ludzie są postrzegani przez Biały Dom Baracka Obamy jako osoby, które mogą znowu wciągnąć Amerykanów w konflikt i roztrwonić jeszcze więcej naszych zasobów na rzecz beznadziejnej sprawy. Współczuję tym ludziom, ale sądzę, że teraz powinniśmy uporządkować się wewnętrznie, nim Kongres i Biały Dom zajmą się tymi sprawami - ocenił na łamach Daily Beast Jonathan Schanzer, były analityk ds. terroryzmu przy departamencie skarbu USA.
Jednak Shawkat nie zamierza zasypiać gruszek w popiele. W ubiegłym tygodniu odwiedził amerykańską stolicę, gdzie spotkał się nieoficjalnie z kilkunastoma politykami obu amerykańskich partii. Do Waszyngtonu planuje wrócić tej jesieni i raz jeszcze przekonywać stolicę USA do swojej koncepcji, a może nawet publicznie przedstawić ją politykom, zasiadającym w ławach Kongresu.