"Interesy były ważniejsze" - jesteśmy współwinni rewolucji
Choć wydarzeniom w Tunezji winna jest przede wszystkim polityka prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego, część odpowiedzialności ponosi także Europa - wynika z rezolucji przyjętej jednomyślnie przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy. "Europa nie potępiła charakteru tego reżimu i wolała wykorzystywać tę pozorną stabilność do prowadzenia interesów" - napisano.
Według Zgromadzenia
W rezolucji, przyjętej przez 58 parlamentarzystów obecnych na posiedzeniu, Zgromadzenie złożyło hołd Tunezyjczykom, którzy pomimo przemocy i represji wykazali gotowość do przekształcenia Tunezji w wolny, otwarty i demokratyczny kraj.
Według Zgromadzenia, uznanie należy się także wojsku, które "bez mieszania się w politykę" podczas zamieszek zaoferowało ochronę mieszkańcom Tunezji.
Tymczasowe władze Tunezji powinny szybko iść w kierunku politycznej liberalizacji, aby stworzyć warunki dla pluralistycznego procesu politycznego - głosi rezolucja. - Należy szybko ustalić datę wolnych i uczciwych wyborów, które w pełni będą spełniały międzynarodowe standardy - podkreślono.
Zgromadzenie zaapelowało także o zdecydowane działania na rzecz ograniczenia korupcji i nepotyzmu oraz wezwało do niezwłocznego wprowadzenia reform gospodarczych i społecznych. Pomoc w przeprowadzeniu reform zaproponowała Unia Europejska, co spotkało się z uznaniem parlamentarzystów.
14 stycznia prezydent Ben Ali, sprawujący władzę żelazną ręką od 23 lat, w związku z niepokojami społecznymi rozwiązał rząd i opuścił kraj. Jego obowiązki przejął tymczasowo premier Mohammed Ghannuszi.