Incydent na lotnisku w Monachium próbą zamachu?
Po alarmie bombowym na międzynarodowym lotnisku w Monachium odblokowano już zamkniętą część terminalu 2 - poinformowała policja. Podczas kontroli przenośnego komputera przewożonego przez jednego z pasażerów, włączył się alarm w urządzeniu wykrywającym materiały wybuchowe. Pasażer zabrał laptopa i odszedł do strefy chronionej lotniska. Rozpoczęły się poszukiwania. Choć lotnisko było częściowo zamknięte przez ponad trzy godziny, pasażera dotychczas nie odnaleziono.
20.01.2010 | aktual.: 20.01.2010 21:17
Zdaniem policji drastyczne środki bezpieczeństwa wprowadzono "z powodów czysto prewencyjnych". Opóźnionych lub odwołanych było około 100 lotów. - Mężczyzna, którego dotychczas nie zidentyfikowano, przedostał się do strefy chronionej lotniska około godz. 15.30, kiedy strażnicy sprawdzający jego komputer dostrzegli, że uruchomił się alarm w urządzeniu wykrywającym materiały wybuchowe - poinformowała policja. Właściciel zdążył zabrać komputer, opuszczając stanowisko kontroli.
Według rzecznika policji był to prawdopodobnie biznesmen, który zwyczajnie się śpieszył. Z jego zachowania nie wynikało, aby uciekał.
Zdaniem rzecznika funkcjonariusze ustalili, że ostrzeżenie o materiale wybuchowym mogły wywołać całkowicie nieszkodliwe substancje chemiczne, zawarte na przykład w perfumach.
Do incydentu doszło około godz. 15.40. Z poziomu, który zamknięto, pasażerowie odlatują do krajów strefy Schengen, dlatego nie musieli przechodzić kontroli paszportowej, a jedynie kontrolę bezpieczeństwa.
Wszyscy pasażerowie i cały personel znajdujący się na tym poziomie zostali sprawdzeni, zanim mogli opuścić terminal. Przed zakończeniem śledztwa nikt też nie mógł tam wejść.