Wykrzyczał Orbanowi w twarz. Biegł w kierunku premiera Węgier
Polityk opozycyjnej Koalicji Demokratycznej zaatakował premiera Węgier podczas spotkania z dziennikarzami. Mężczyzna wbiegł na salę i zrobił awanturę. Oskarżył Viktora Orbana o "zdradę kraju". Został wyprowadzony przez ochroniarzy.
09.10.2024 | aktual.: 14.11.2024 11:08
"Za ile sprzedałeś kraj" - krzyczał do Viktora Orbana, węgierskiego premiera, mężczyzna, który wtargnął na konferencję prasową poprzedzającą środową prezentacją priorytetów węgierskiego przewodnictwa w Radzie UE w drugim półroczu 2024 roku. Intruz wskazywał na kolaborację premiera z Chinami i Rosją.
Do incydentu doszło w Parlamencie Europejskim. Według portalu 444.hu atakującym był działacz opozycyjny Marton Gyekiczki. Zdążył jednak tylko skierować do premiera kilka obraźliwych okrzyków, zanim wyprowadzili go strażnicy.
Dalej konferencja potoczyła się już bez zakłóceń. Dziennikarze mogli zapytać szefa węgierskiego rządu, co zrobi, gdy jego kraj zostanie zaatakowany przez Władimira Putina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pytająca o to ukraińska dziennikarka nawiązała do stanowiska Orbana, który sugeruje, że Ukraina powinna oddać Rosji część swego terytorium. Chciała wiedzieć, czy Węgry byłyby w takiej sytuacji skłonne do odstąpienia prawa własności do swoich ziem.
Orban odpowiedział, że takiej możliwości nie ma, ponieważ jego kraj jest w Sojuszu Północnoatlantyckim. "NATO i art. 5 daje Węgrom totalne poczucie bezpieczeństwa" - oznajmił. - Skoro nie możecie wygrać na polu walki, musicie komunikować się, negocjować - zwrócił się Orban do ukraińskiej dziennikarki.
Jak podaje tvn24.pl, w Luksemburgu w tym samym dniu ministrowie finansów państw UE dyskutowali o nowej pożyczce w wysokości 35 mld euro, jakiej Unia chce udzielić Ukrainie. Kredyt zabezpieczony będzie zamrożonymi przez UE rosyjskimi aktywami. Wyniesie 45 mld euro.
Przeczytaj również: "Bezprawnie". Duży kłopot posła Telusa
Węgry nie będą mogły zablokować tej pożyczki. Decyzja wymaga jedynie zgody większości krajów. i nie obowiązuje w tym przypadku zasada jednomyślności.
Źródło: tvn24.pl