Igor Janke: czy rząd zacznie mówić prawdę?
- Propaganda nie zastąpi reform - mówi Leszek Balcerowicz w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". To potrzebne słowa na początek roku 2013. Kolejnego roku, w którym będziemy się zmagać z kryzysem. Rząd pieje z zachwytu, że ciągle prawdziwy kryzys nas nie dotknął, że pozostajemy zieloną wyspą. Oczywiście mogło być gorzej. Polski rząd nie popełnił w pierwszej fazie kryzysu tych błędów, które popełnili inni. Ale też nie wykorzystał szansy na to, byśmy z kryzysu wyszli wzmocnieni. 2012 i poprzednie lata były pod tym względem czasem zmarnowanym - pisze w najnowszym felietonie dla WP.PL Igor Janke.
07.01.2013 | aktual.: 15.02.2013 11:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rząd bał się powiedzieć obywatelom prawdę, cieszył się tym, że w zachodnich mediach dobrze o nas piszą, ale mało myślał o tym, co czeka nas za kilka lat. Co czeka nas, kiedy skończy się fala unijnych pieniędzy, kiedy dług napęcznieje do granic wytrzymałości. Dziś nie jesteśmy ani Grecją, ani Hiszpanią i to dobrze. Ale nie będziemy wcale tygrysem europejskim, choć mamy na to szansę. Tyle, żeby to się stało potrzeba wizji i odwagi. Potrzeba umieć powiedzieć kilka trudnych prawd, nie udawać, że z takimi długami, z takim wielkimi rentami, z tak nieefektywnym aparatem biurokratycznym, możemy zajechać daleko.
Donald Tusk kilka lat obiecywał uwolnić energię Polaków. I przez kolejne lata zajmował się usypianiem Polaków, przekonywaniem ich, że jest już dobrze, że mogą odpocząć i zjadać owoce reform z początku lat 90. Młodzi ludzie mają bardziej zablokowane drogi rozwoju niż mieli. Trudno jest im przebić się, rozpocząć pracę, robić karierę. Oczywiście jednym powodem jest kryzys. Ale drugim – brak jakichkolwiek działań ze strony państwa. Młodzi ludzie nie mają żadnych realnych zachęt, by otwierać swoje firmy, zacząć walczyć na rynku. W bankach nie mają szans na kredyt, choć wielu z nich gotowych byłoby zaryzykować. Ale państwo nie robi nic, by zachęcić banki do udzielania bardziej ryzykownych kredytów.
Programy aktywizacji zawodowej ludzi po pięćdziesiątce jakoś nie mogą zacząć działać. Przedsiębiorcy ciągle narzekają na to, jak wiele utrudnień spotykają w rozwoju biznesu. W rankingu Doing Business ciągle jesteśmy na kompromitująco dalekich pozycjach.
Kryzys minie prędzej czy później. Właśnie ponieważ nas nie dotknął on tak mocno, jest to bardzo dobry moment do uzdrowienia finansów i warunków do działania biznesu, rozwoju nauki – tego wszystkiego, co jest nam potrzebne do modernizacji. W kryzysach rodzą się fortuny, ale budują je ci, którzy umieją podejmować odważne decyzje. Polska ma wiele danych, by wyjść z kryzysu wzmocniona i za kilka lat wskoczyć realnie do pierwszej europejskiej ligi. Warto przyjrzeć się uważnie temu, co zrobiła Estonia, jak bardzo w trakcie kryzysu zmieniła się sytuacja Łotwy. Rząd w Rydze, doprowadzony do krawędzi podjął wiele bardzo trudnych decyzji, które postawiły finanse tego państwa na nogi. Ale do tego trzeba odwagi. Lepiej, by takie decyzje podejmować teraz, kiedy nie jest jeszcze tak źle, a nie być zmuszeni do ich podejmowania, kiedy się w takiej sytuacji, w jakiej była Estonia czy jest dziś Grecja.
Warto by wykorzystać 2013 rok do tego, by choć trochę posunąć się do przodu. Problem w tym, że parta rządząca nie ma na to wielkiej ochoty, opozycja jej nie mobilizuje, a opinia publiczna śpi w płytkim zadowoleniu, że najgorsze nas jeszcze nie trafiło. Warto by się wreszcie obudzić.