Huragan Dorian. Ekipa łowców huraganów wleciała w samo oko żywiołu. Zrobili zdjęcia
Huragan Dorian wykreował nowych bohaterów amerykańskich mediów. To meteorolog Garret Black i ekipa odważnych pilotów wojskowych nazwanych "łowcami huraganów". Wlecieli w oko huraganu Dorian, aby zrobić zdjęcia i zebrać najważniejsze dane o przemieszczającym się żywiole.
"To naprawdę było dzikie" - komentują piloci marynarki wojennej. "Niesamowity wyczyn", "Oszałamiające zdjęcia" - dodają dziennikarze. Gdy huragan Dorian osiągał piątą, najbardziej niszczycielską kategorię ekipa meteorologów skierowała swój samolot prosto w oko szalejącego monstrum. Tak powstały unikalne zdjęcia z wewnątrz huraganu Dorian.
Huragan Dorian. Piloci lecą w oko cyklonu
W filmie ze zwiadu lotniczego widać jak ciemność w kabinie samolotu rozświetlana jest błyskawicami. Piloci w skupieniu sterują maszyną i przebijają się przez chmury. Samolot przedostał się do samego oka cyklonu. Wtedy meteorolog i pilot Garret Black wykonał serię nagrań wideo, które w poniedziałek obiegły nagłówki amerykańskich mediów.
W oku cyklonu nie było chmur. Świeciło piękne słońce. Łowcom huraganów ukazały się pionowe formacje chmur, które układały się niczym trybuny stadionu. - Oto spojrzenie na to, co naukowcy nazywają "efektem stadionu". Zdarza się to czasami przy bardzo silnych huraganach - skomentowali zdjęcia analitycy Narodowego Centrum Huraganów na Florydzie.
Huragan ma swoją osobowość. "Wredne, gniewne oko, patrzy"
Lot do wnętrza huraganu i powrót do bazy zajmuje pilotom 12-13 godzin. Informacje zebrane bezpośrednio podczas zwiadu lotniczego pozwalają meteorologom przewidywać dalszą trasę huraganu Dorian. Dane o wilgotności, prędkości wiatru, strukturze burzy zebrane na miejscu trafiają na bieżąco do Narodowego Centrum Huraganów. Pozwalają na doprecyzowanie komputerowych prognoz pogody, obliczenie, kiedy i z jaką siłą Dorian uderzy w wybrzeże USA.
Jeden z pilotów już wcześniej relacjonował dziennikarzom wrażenia z podobnych patroli. - Lot przypomina przejazd kolejką górską, tak silne są turbulencje. Wewnątrz burzy jest też strefa opadów i kiedy słychać bębnienie o kadłub, robi się naprawdę głośno. Wiemy, że to już blisko. Kiedy wlatujemy w centrum huraganu pojawia się uczucie, że to wredne, gniewne oko wpatruje się w ciebie - opowiadał Ian Sears, pilot z ekipy Łowców Huraganów. We wrześniu 2017 roku był w oku huraganu Irma.
- Każdy huragan ma swoją osobowość. Niektóre z nich są czasami bardzo złe. Inne bywają zaś uległe i pozwalają się fotografować - zwierzał się pilot. Pytany, czy taka praca jest warta ryzyka, odparł, że tak. - Mam uczucie, że pomagam swoim sąsiadom, że ratujemy tysiące osób - podkreślał.
Łowcy huraganów mają do dyspozycji dwa specjalnie wzmocnione samoloty. Jeden z nich to Hurricane P-3, nazywany pieszczotliwie "Kermit", od postaci żaby z serialu "Muppet Show". Został specjalnie wzmocniony, aby wytrzymać ekstremalne warunki atmosferyczne. Piloci porównują go do wojskowego samochodu Humvee. Z tego samolotu zrzucane są na spadochronach małe stacje meteorologiczne, które dostarczają dodatkowych informacji o tym, co dzieje się wewnątrz burzy. Druga maszyna Łowców Huraganów to odrzutowy Gulfstream, który może obserwować burze z wysokości 12-15 km nad ziemią.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl