Hospicjum, jakiego jeszcze nie ma. "Wypruję sobie flaki dla tego pomysłu"
Pomagają tym, którzy umierają z dala od lekarskich gabinetów. Teraz chcą postawić na wsi hospicjum. Szymon Hołownia mówi, że dla tego pomysłu wypruje sobie flaki. A za wszystkim stoi lekarz, który porzucił karierę, żeby pomagać umierającym na Podlasiu.
Teraz lekarze dojeżdżają do pacjentów nawet po kilkadziesiąt kilometrów. To ludzie, których wyklucza choroba, samotność i odległość od dużego miasta. Na pomysł, żeby im pomagać, wpadł parę lat temu doktor Paweł Grabowski. Po tym, jak jego serce stanęło na 45 sekund, rzucił karierę w Warszawie. Zebrał zespół - pielęgniarki, fizjoterapeuta, psycholog - i pojechał wspierać umierających na biednym Podlasiu. Tak powstało Hospicjum Proroka Eliasza.
Starszy opiekuje się starszym
Pacjenci to zazwyczaj osoby starsze, które mieszkają w odległych wioskach. Zdarza się, że nawet do najbliższego sąsiada mają kawał drogi. - Tam często stary człowiek musi się opiekować starszym. 80-letnia kobieta zajmuje się 90-letnim mężem - opowiada pielęgniarka, pani Sławomira.
Czasami opiekują się nimi sąsiedzi, bo dzieci dawno wyjechały. Ale sąsiedzi też umierają, jest ich coraz mniej. Staruszkowie zostają zupełnie sami. Dlatego padł kolejny pomysł: zbudujmy hospicjum stacjonarne. Ziemia jest, projekt też, nie ma tylko pieniędzy.
Nie ma czasu, żeby zrobić zakupy
Jednak chodzi nie tylko o to, aby opieką otoczyć pacjentów. Równie wyczerpani są ich opiekunowie. - To całodobowa opieka, nie ma kto ich zastąpić - mówi Sławomira. - Muszą po kilka razy wstawać w nocy, przysypiają potem w dzień.
Opiekunowie nie mają też czasu na nic poza pomocą umierającemu. Problem sprawia zaspokojenie nawet podstawowych potrzeb. - Bywa tak, że jesteśmy łącznikami ze światem zewnętrznym. - Oni są sami, nie zostawią chorego, nie wyjdą po zakupy, bo w okolicy często nie ma sklepu. Jeśli ktoś ma szczęście, to rodzina raz w tygodniu dowozi zakupy - opowiada pielęgniarka.
Szansa na chwilę wytchnienia
Hospicjum mogłoby dać profesjonalną, stacjonarną opiekę pacjentom, a opiekunom chwilę wytchnienia. - Gdyby pacjent mógł trafić chociaż na pięć dni trafić do hospicjum stacjonarnego, taki opiekun mógłby się normalnie wyspać, odpocząć, załatwić swoje sprawy - wzdycha Sławomira. Poza tym w hospicjum były dostępny cały, niezbędny sprzęt.
"Ja już wiem, że wypruję sobie dla tego pomysłu flaki, tak jestem do niego przekonany" - napisał Szymon Hołownia, który rozpoczął publiczną zbiórkę pieniędzy na budowę hospicjum. Jego apel spotkał się z ogromnym odzewem internautów, którzy w zaledwie w parę dni wpłacili ponad sto tysięcy złotych. Jednak na budowę potrzeba znacznie więcej, dlatego zbiórka wciąż trwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl