Horror na torach w Chicago. "Nie widziała nadjeżdżającego pociągu"
- Tego pociągu nie było ani widać, ani słychać - mówi rodzina młodej kobiety, która zginęła na stacji kolejowej w Chicago. Dramat rozegrał się na przejściu, z którego korzystają pasażerowie idący w kierunku parkingu. Bliscy 22-latki walczą teraz o poprawę bezpieczeństwa na stacji.
22-letnia Grace Bentkowski, zginęła 25 lipca na stacji Hegewisch w Chicago, informuje portal Daily Mail.
Sprawę dramatycznego wypadku bada policja. Ustala, jak doszło do tragedii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjątkowe nagranie astronauty NASA. Pokazał zorzę polarną z kosmosu
- Nie używała w tym momencie telefonu, słuchawki miała w torebce. W dłoni trzymała jedynie kluczyki do samochodu. Była uważna. Widziała inne osoby idące przed nią - mówi ojciec kobiety. Według rodziny 22-latki, widoczność zasłaniał jej duży słup.
- Na nagraniach z kamer widać, że nikt nie spodziewał się tego pociągu. Poza tym nadjeżdżającej maszyny w ogóle nie było słychać. W pewnym momencie był huk, a dopiero potem maszynista włączył klakson - dodaje.
"Najgorszy koszmar"
Rodzina zmarłej 22-latki nie może uwierzyć w to, co się stało - Moja pierwsza myśl brzmiała: "to niemożliwe". Ten pociąg odrzucił Grace na kilkanaście metrów. To, co się wydarzyło to najgorszy koszmar - mówi ojciec.
Walka o bezpieczeństwo
22-latka, która na co dzień pracowała jako dziennikarka telewizyjna, wracała właśnie do domu.
Jak zaznaczają jej bliscy, w tym miejscu nie ma żadnego dodatkowego oznaczenia.
Dlatego rodzina wraz z organizacjami pozarządowymi zajęła się tematem bezpieczeństwa na stacjach. - Kontaktujemy się z inżynierami, chcemy ustalić, jakie działania, rozwiązania, zostaną podjęte, aby móc skutecznie ostrzegać pieszych na takich przejściach - wyjaśnił przedstawiciel jednej z organizacji.
Czytaj również:
Źródło: Daily Mail/WP