Homeopatyczny zgryz
Kościół nie jest od oceniania skuteczności leków. To zadanie naukowców. Skoro jednak efektywność i zasady homeopatii są przedmiotem kontrowersji wśród lekarzy i farmaceutów, to nasuwają się również etyczne wątpliwości.
11.09.2009 | aktual.: 11.09.2009 11:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sami medycy spierają się o homeopatię. Nieraz bardzo ostro. Na łamach tygodnika „Służba Zdrowia” można znaleźć skrajnie sprzeczne opinie. „Bardziej genialnego, doprowadzonego do perfekcji, a przy tym zalegalizowanego oszustwa nie było dotąd w historii ludzkości” – pisze prof. dr hab. Andrzej Gregosiewicz z AM w Lublinie. Ewa Wojciechowska, lekarz, prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej, odpowiada: „Homeopatia jest jedną z metod leczenia; nie jest alternatywą dla medycyny klasycznej, ale jej ważnym uzupełnieniem. Od początku rozwijała się na podstawie praktycznych informacji, a wskazania terapeutyczne leków homeopatycznych zostały ustalone na podstawie kryteriów przyjętych w farmakologii”. Obie strony sporu powołują się na fachową literaturę, odsyłają do autorytetów z tytułami. O homeopatię pokłócili się lekarze nawet na rekolekcjach dla służby zdrowia. Jaka jest prawda?
Woda pamięta?
Christian Hahnemann w 1810 roku opublikował dzieło „Organon”, w którym wyłożył zasady homeopatii. Do dziś jest to podstawowy podręcznik homeopatów. Istotą tej metody jest stosowanie w minimalnych dawkach takich środków, które w większym stężeniu wywołują w organizmie zdrowego człowieka objawy zwalczanej choroby. Pierwsza zasada homeopatii głosi: „podobne leczy się podobnym”. Leki homeopatyczne powstają w ten sposób, że zdrowym ludziom (często samym homeopatom) podawane są różne substancje (mineralne, roślinne, zwierzęce) i obserwuje się, jakie to wywołuje reakcje. Jeśli objawy chorobowe i objawy wywołane użyciem danej substancji są identyczne, to znak, że to odpowiedni medykament.
Druga reguła homeopatii mówi, że im bardziej rozcieńczamy dawkę substancji „leczącej” (właściwie trującej), tym bardziej zwiększa się siła lecząca leku. W procesie produkcji leku homeopatycznego wyjściowa substancja jest poddawana kolejnym rozcieńczeniom i wstrząsaniom (tzw. potencjalizacji). Z chemicznego punktu widzenia, w leku homeopatycznym na ogół nie ma nic poza rozpuszczalnikiem (wodą, alkoholem czy cukrem). Temu nie zaprzeczają sami homeopaci. Na opakowaniach leków homeopatycznych podany jest stopień rozcieńczenia za pomocą umownego kodu. Na przykład na popularnym specyfiku Oscillococcinum, produkowanym z wątroby i serca kaczki piżmowej, znajdziemy napis 200 K, co oznacza ekstremalny poziom rozcieńczenia 1 do 10 400. Aby trafić na choć jedną molekułę wyjściowej substancji, trzeba by spożyć masę tego specyfiku równą masie kilku wszechświatów! Homeopaci twierdzą, że rozpuszczalnik w jakiś sposób „pamięta”, co było w nim rozpuszczone. Żaden znany nam dzisiaj fizyczny czy chemiczny proces nie opisuje
jednak takiego zjawiska.
Z jakimi schorzeniami przychodzą ludzie do homeopaty? – Gama schorzeń jest bardzo szeroka, nie ma ograniczeń, nie ma specjalizacji. Homeopatia traktuje człowieka jako całość – tłumaczy Piotr Stach, lekarz homeopata. Istotą klasycznej homeopatii jest rozbudowany wywiad z pacjentem, który służy dobraniu odpowiedniego leku. Tymczasem sporo leków homeopatycznych dostępnych w aptekach jest stosowanych w sposób niezgodny z zasadami samej homeopatii, czyli bez indywidualnego dobierania na podstawie objawów. * Sprzeczne z etyką lekarską?*
W Polsce w sprzedaży jest kilka tysięcy leków homeopatycznych. Prawo farmaceutyczne, dopuszczając je na rynek, przewiduje uproszczoną procedurę. „Produkty lecznicze homeopatyczne nie wymagają dowodów skuteczności terapeutycznej” (par. 21, ust. 7). Dlaczego jedne leki wymagają dowodów skuteczności, a inne nie? Kiedy zwolennikom homeopatii stawia się pytania o skuteczność, odpowiadają, że jest mnóstwo badań potwierdzających, że homeo-patia leczy i że nieufność wobec niej jest celowo sterowana przez tradycyjne firmy farmaceutyczne, które boją się konkurencji. No tak, ale prawo uprzywilejowuje leki homeopatyczne. Dlaczego są one zwolnione z badań na skuteczność, skoro takie badania istnieją?
Naczelna Rada Lekarska negatywnie oceniła zjawisko stosowania homeopatii (dokument z 4 kwietnia 2008 r.). „Stale narasta liczba dowodów oraz przekonanie środowisk naukowych w medycynie, że homeopatię należy zaliczyć do nienaukowych metod tzw. medycyny alternatywnej, która proponuje stosowanie bezwartościowych produktów o niezweryfikowanym naukowo działaniu” – czytamy w oświadczeniu. Zespół ekspertów rady wydał opinię, w której stwierdza, punkt po punkcie, że wszystkie założenia homeopatii są sprzeczne ze współczesną wiedzą. Co więcej, rada uznała, że promowanie homeopatii przez lekarzy stoi w sprzeczności z art. 57. Kodeksu Etyki Lekarskiej, który mówi: „Lekarz nie może posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe lub niezweryfikowanymi naukowo. Nie może także współdziałać z osobami zajmującymi się leczeniem, a nie posiadającymi do tego uprawnień”. Ministerstwo Zdrowia nalegało na radę, by zmieniła swoje stanowisko. Ta jednak podtrzymała je. Co na to homeopaci? Odpowiadają, że
eksperci to ignoranci, którzy bronią swojego poletka i hamują rozwój wiedzy medycznej.
Dominikanin broni homeopatii
W związku z odbywającym się w Warszawie Kongresem Światowej Ligi Homeopatycznej głos zabrał dominikanin o. Jacek Norkowski. Przekonywał, że Kościół nie ma nic przeciwko homeopatii. Dominikanin powołał się na list ks. prałata Pawła Ptasznika z watykańskiego Sekretariatu Stanu. Ks. Ptasznik w odpowiedzi na list polskich homeopatów napisał w roku 2004, że Watykan nie zakazał stosowania leków homeopatycznych. O. Norkowski zwrócił uwagę, że kilku papieży stosowało, a nawet popierało homeopatię. Jego zdaniem, przemawia to za tym, że Kościół nie widzi niczego złego w tej formie terapii. O. Norkowski jest z wykształcenia lekarzem, ale na konferencji prasowej wystąpił jako duchowny. Usiłując wesprzeć kościelnym autorytetem homeopatię, przekroczył swoje kompetencje. Kościół nie jest od oceniania skuteczności procedur medycznych. Zadaniem Kościoła jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: co z moralnego punktu widzenia jest dopuszczalne, a co nie. Skoro istnieją poważne wątpliwości naukowców co do skuteczności i samej
zasady działania homeopatii, to z moralnego punktu widzenia stosowanie tej terapii jest również wątpliwe. Istnieje bowiem ryzyko narażenia na szwank zdrowia pacjentów, być może nie tyle przez samo zastosowanie leku homeopatycznego, co przez zaniechanie metod medycyny naukowej. To, że kilku papieży odnosiło się pozytywnie do homeopatii, nie ma tu nic do rzeczy. Papieże nie są ekspertami w dziedzinie medycyny. Grzecznościowy list ks. Ptasznika do polskich homeopatów nie ma wagi doktrynalnej i nie można go traktować jako oficjalnego stanowiska Kościoła. Zresztą nawet w tym liście akceptacja homeopatii jest przyjęta warunkowo: „o ile nie wiąże się to z magią bądź akceptacją idei religii wschodnich, szczególnie buddyzmu. Kościół ostrzega jednak przed takim stosowaniem naturalnych metod leczenia, które odrzucałoby metody naukowe”. List zwraca uwagę, że w oficjalnym watykańskim dokumencie na temat New Age z roku 2003 mowa jest o homeopatii jako o jednej z metod powiązanej z tym niebezpiecznym duchowo nurtem. To
daje do myślenia. O. Norkowski, uznając ten list za dowód tego, że Kościół jest przychylny homeopatii, dokonał nierzetelnej interpretacji. Kościół nie zajął w tej kwestii oficjalnego stanowiska. Stawia pewne znaki zapytania, oczekuje na rozstrzygnięcie sporu przez naukowców. * Niebezpieczeństwo duchowe?*
Jeśli o homeopatię zapytamy egzorcystów, usłyszymy, że w swojej praktyce spotykają oni ludzi, którzy po kontakcie z homeopatią mieli kłopoty w sferze duchowej. Przyczyny opętania czy nękania przez Złego są złożone i nie do końca jasne. W tej sferze nie powinno się łatwo wyciągać wniosków. Z drugiej strony człowiek wierzący nie może całkowicie ignorować tego ostrzeżenia płynącego z doświadczeń egzorcystów. Twórca homeopatii miał związki z okultyzmem. To także zmusza do ostrożności. Ponadto homeopatią parają się bardzo często domorośli uzdrawiacze, którzy łączą ją z bioenergoterapią i innymi dziwacznymi metodami tzw. medycyny naturalnej. Wystarczy spojrzeć na reklamy różnych centrów terapeutycznych. To rzuca cień na homeopatię, tworząc wokół niej pewną magiczną otoczkę.
Nie trzeba potępiać homeopatii. Najbardziej rozsądne jest zachowanie dystansu. Można zakładać, że istnieją w przyrodzie jakieś mechanizmy, których dziś jeszcze nie znamy. Ale dopóki nauka nie rozstrzygnie sprawy, warto i trzeba stawiać homeopatom pytania i domagać się, by farmaceuci i lekarze, oferując specyfiki homeopatyczne, informowali wyraźnie, że skuteczność tych specyfików jest niepewna i nie znamy zasady ich działania.
ks. Tomasz Jaklewicz