Ludzie rozkopują wilcze nory, by wziąć młode. "Hodują je, bo są urocze"

Zdarza się, że na podwórkach przed domami chodzą wilki, lisy albo sarny. - Słyszałem, że ludzie rozkopują wilcze nory - opowiada leśnik. Hodują je, bo maluchy są urocze. Jednak potem taki wilk lgnie do ludzi i może zaatakować. Tak jak w Bieszczadach.

Wilk, który zaatakował w Bieszczadach, mógł być przetrzymywany przez człowieka
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Teresa Sawińska-Wronowska
Piotr Barejka

Psy i koty stają się passé. Wiesław Kruk, leśnik od kilkudziesięciu lat, słyszał o ludziach, którzy chodzą po lesie i rozkopują wilcze nory. - Wiosną, gdy zwierzęta się rodzą, wybierają z nich maluchy. Potem próbują to w domu hodować - mówi Wirtualnej Polsce.

Obrońcy zwierząt twierdzą, że nadeszła moda na trzymanie dzikich albo niebezpiecznych zwierząt. Ludzie chcą się w ten sposób wyróżnić. Szkodzą w ten sposób i sobie, i zwierzętom.

Zachowanie wilka, który pogryzł dzieci, analizowali specjaliści. Byli zgodni co do jednego: zachowanie było dla dzikiego osobnika nietypowe, może wskazywać na wcześniejszy kontakt z ludźmi.

Na początku myślą: fajne zwierzątko

Na początku jest miło. Gdy znajdzie się małego, uroczego wilka albo lisa. Szczenie daję się pogłaskać, dzieci mogą się z nim pobawić. Później jednak zwierzę wyrasta na dorosłego osobnika i pojawia się problem.

- To nie są zwierzęta udomowione. Takie dzikie zwierze trzymane w niewoli jest nadal dzikie. Nie należy mu do końca ufać - podkreśla Katarzyna Pokrzywa, inspektor Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt.

Do stowarzyszenia spływają sygnały o lisach, które przechadzają się po podwórkach przed domami. Niedawno pojawiło się doniesienie o sarnach, które mieszkają na ogródku. I wilkach w klatkach dla psów.

- Są znajdowane gdzieś w lesie i przygarniane. Szczególnie lisy, bo one podchodzą dosyć blisko siedzib ludzkich. Łatwo znaleźć małe w norze. Teraz populacja wilków wzrosła, więc też łatwiej na nie trafić - mówi Pokrzywa.

Na jednym z podwórek znaleziono nawet bażanty. Ludzie zabierają też do domów jeże, bo są takie urocze.

To dzikie zwierze. Ma żyć w naturze

Pytanie, na które trudno znaleźć odpowiedź, brzmi: dlaczego? - Coraz częściej spotykam się z tym, że ludzie biorą sarny - potwierdza leśnik. - Wydaje mi się, że to przez ciekawość.

Wprawne oko bez trudu rozpozna też wilka, który chodzi po podwórku. - Jak go zamkną w klatce, to on cały czas chodzi. Nie leży jak pies. To natura wilka, który codziennie musi obejść swoje terytorium. To czasem kilkadziesiąt kilometrów - tłumaczy leśnik.

Takie zwierzęta zatracają z czasem swoje instynkty. Dokarmiany wilk będzie lgnął do człowieka. Nie przestraszy się go, choć powinien.

- Ten wilk, który pogryzł dzieci, mógł być dokarmiany - zauważa leśnik.

Poza tym, że takie zwierzę jest nieprzewidywalne, to przecież nie wiadomo nawet, w jakim stanie zabiera się je z lasu. Może przecież być zarażone wścieklizną.

- To dzikie zwierze, które ma żyć w naturze. Człowiek bardzo wkroczył w naturę, ale gospodarzem lasu jest zwierzyna. To ich dom i tam powinny żyć - podsumowuje leśnik.

Wszyscy nie mają, a ja mam!

Jednak podwórko z sarną czy wilkiem to coś zdecydowanie bardziej oryginalnego, niż z nudnym psem i kotem. - Pewnie koleżkom na ławeczce można zaimponować - ironizuje jeden z obrońców zwierząt.

Nasz rozmówca z zwraca też uwagę na kolejny powód, dla którego ludzie trzymają wilki: krzyżówki.

- Docierają do nas wiadomości, że to ludzie robią krzyżówki psów z wilkami. Mają hopla na punkcie wilczurów. To jakieś opętanie. Ogromną krzywdę robi się w ten sposób i psom, i wilkom - oburza się.

Jak mówi, trafiają się też sadyści. Sąd skazał właśnie osobę, która trzymała w klatce lisa i... strzelała do niego śrutem. Przez trzy dni.

Psy są passé. Lepiej mieć lwa

Ludzie sięgają nawet dalej niż do polskiego lasu. Sprowadzają niebezpieczne drapieżniki z różnych zakątków świata. Na Podkarpaciu, jak pisze portal Nowiny24, jest mężczyzna, który przed domem trzyma lwa. Ktoś inny ma pumę.

- Zaczyna się robić moda na trzymanie zwierząt dzikich czy niebezpiecznych - uważa Katarzyna Pokrzywa. - Jest to dla ludzi wyraz podniesienia statusu, zaimponowania innym osobom, że się posiada niebezpieczne zwierzę.

Problem w tym, że ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie potrzeby mają takie zwierzęta. Dlatego później wyrzucane są gdziekolwiek: niektóre na śmietnik, inne do rzek. A powrót do naturalnego środowiska jest dla nich bardzo trudny.

- Nie wiadomo, czy to zwierzę poradzi sobie na wolności. Czy będzie w stanie coś upolować, czy będzie unikać człowieka - tłumaczy Pokrzywa.

Wilk, który lgnie do ludzi

I tu za przykład może prawdopodobnie służyć wilk z Bieszczad. - Mógł on się wydostać z zamknięcia, w którym był przetrzymywany - ocenia Pokrzywa.

Taki wilk, choć może mieć najlepsze intencje, może też przestraszyć człowieka. A gdy człowiek poczuje się zagrożony, zacznie uciekać, to wilk będzie go gonił. I nieszczęście gotowe.

Specjaliści próbują więc ustalić, czy wilk był przetrzymywany w niewoli i dokarmiany. Starte pazury mogą świadczyć, że trzymano go w twardym kojcu, zaś poszukiwania pożywienia w odpadach o dokarmianiu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także: "To mogła być prowokacja". Rybacy odpierają zarzuty mordowania fok

Wybrane dla Ciebie
Uchwała w Sądzie Najwyższym kwestionuje wpływ UE. Ostra reakcja i porównanie do Rosji
Uchwała w Sądzie Najwyższym kwestionuje wpływ UE. Ostra reakcja i porównanie do Rosji
Szef MSZ Ukrainy: Witkoff kontaktował się z Umierowem
Szef MSZ Ukrainy: Witkoff kontaktował się z Umierowem
Szef NATO o uzbrojeniu dla Ukrainy. "Dwie trzecie państw się dołoży"
Szef NATO o uzbrojeniu dla Ukrainy. "Dwie trzecie państw się dołoży"
Wyłączyli zasilanie i wywołali alarm na dworcu. Jest ruch prokuratury
Wyłączyli zasilanie i wywołali alarm na dworcu. Jest ruch prokuratury
Utrudnienia na krakowskim lotnisku. Wszystko przez mgłę
Utrudnienia na krakowskim lotnisku. Wszystko przez mgłę
Zaalarmował policję ws. bomby na torach. Zgłoszenie było fałszywe
Zaalarmował policję ws. bomby na torach. Zgłoszenie było fałszywe
Nowa Zelandia: 32-latek połknął naszyjnik. Był wart ok. 19 tys. USD
Nowa Zelandia: 32-latek połknął naszyjnik. Był wart ok. 19 tys. USD
Skazani bez rozprawy. Więzienie dla rodziców po śmierci niemowlaka
Skazani bez rozprawy. Więzienie dla rodziców po śmierci niemowlaka
"Bezsprzecznie". Nawrocki o największym wyzwaniu
"Bezsprzecznie". Nawrocki o największym wyzwaniu
"Nie wywołuje skutków prawnych". Żurek o decyzji TK ws. Święczkowskiego
"Nie wywołuje skutków prawnych". Żurek o decyzji TK ws. Święczkowskiego
Nakłonił dziecko do kradzieży 20 tys. złotych. Grozi mu 10 lat
Nakłonił dziecko do kradzieży 20 tys. złotych. Grozi mu 10 lat
Kontrowersyjna uchwała. Przełomowe orzeczenie w Sądzie Najwyższym
Kontrowersyjna uchwała. Przełomowe orzeczenie w Sądzie Najwyższym