Weteran z Afganistanu ofiarą wiejskiej zawiści. Hoduje pumę i żyje jak dziki
Osiedlając się na polskiej wsi weteran z Afganistanu poszukiwał świętego spokoju. Nie udało się. Zawistni sąsiedzi sprowadzili policję na Kamila Stanka ze Złożeńca, bo... trzyma w domu pumę, która rzekomo zagraża miejscowym dzieciom.
Kamil Stanek 2 lata temu sprowadził się do wsi Złożeniec na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. To weteran misji w Afganistanie, który, poszukując spokojnego życia, zamieszkał z rodziną z dala od ludzi. Sensację w okolicy wzbudza jednak 40-kilogramowa puma, którą trzyma w obejściu, a czasem wyprowadza na spacer. O byłym żołnierzu i jego drapieżnym zwierzaku zrobiło się głośno. Co jakiś czas piszą o nim lokalne media, pokaże telewizja, on sam opisuje swoje życie na Facebooku. Jak to na wsi, odezwali się zawistnicy.
"Nielegalnie i bez jakichkolwiek pozwoleń mieszka z dzikim kotem, pumą. Mieszkańcy żyją w strachu, nie wypuszczają dzieci z obawy o ich zdrowie. Policja nic z tym, nie robi mimo anonimowych zgłoszeń. Anonimowych, ponieważ ten pan jeździ z kijem i wszystkim grozi" - takiej treści donosy rozsyła na temat Stanka ktoś z sąsiadów czy sąsiedzi.
Policja z Zawiercia potwierdza, że 1 czerwca wpłynęło doniesienie o przetrzymywaniu przez byłego żołnierza pumy. Sprawę pochodzenia drapieżnika mają wyjaśnić funkcjonariusze z sekcji przestępczości gospodarczej.
Zbyt egzotyczny mieszkaniec polskiej wsi
Jak twierdzi sam Stanek, ktoś za wszelką cenę stara mu się zaszkodzić. Podsyca sensacje o pumie, podczas gdy on chce tylko świętego spokoju. Jak przekonuje w rozmowie z WP, tam, gdzie mieszka, nie ma żywego ducha, zaś puma zagrażająca bezpieczeństwu mieszkańców to wymysły. Skarży się, że doniesienia na niego wpływają do różnych służb kilka razy w roku. Ponadto prześladują go organizacje zajmujące się obroną praw zwierząt.
Puma o imieniu Nubia pochodzi z jednej z czeskiej hodowli i została już całkiem udomowiona, wyjaśnia rozmówca WP. Na spacer jest wyprowadzana na smyczy. Nie tylko śpi z domownikami w jednym łóżku, a nawet bierze udział w zajęciach edukacyjnych, niekiedy jest wynajmowana do kręcenia reklam czy teledysków. Posiadanie i zaprzyjaźnienie się drapieżnikiem to spełnienie marzenia Kamila Stanka.
- Nie słyszałam, aby puma stworzyła jakieś zagrożenie dla mieszkańców - broni państwa Stanków Danuta Kowal, sołtys wsi Złożeniec. - Sądzę, że to jakiś osobisty konflikt, o który na wsi nie trudno - dodaje.
Życie jak w westernie
Styl życia rodziny faktycznie może budzić zdziwienie. Stanek zrezygnował ze służby w wojsku i wszelkiej pracy zawodowej. Postanowił żyć na dziko i w zgodzie z naturą. Wraz żoną i kilkuletnim synem mieszka w ocieplonym drewnianym domu.
Ma 21 kóz i konia. Prąd czerpie z ogniwa słonecznego. Po okolicy zazwyczaj porusza się, jeżdżąc konno na oklep albo drewnianym wozem. Zbiera w lesie gałęzie oraz chrust do palenia w piecu, za co płaci leśnikowi. To jeden z wyjątków, ponieważ prawie nie używa pieniędzy. Najpotrzebniejsze do życia produkty zdobywa, wymieniając się z rolnikami, oferując m.in kozi ser.
Problem w tym, że nie ze wszystkimi żyje w zgodzie. Jak się dowiadujemy, pogonił wioskowego łobuza, który jeździł po okolicy na quadzie. Zawistnicy wyliczają mu, ile to pieniędzy miała przynieść mu puma i jej popularność. Gdy tylko do jego gospodarstwa przyjeżdża obcy samochód, od razu plotkują, że dzięki groźnej pumie nie musi nawet pracować.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl