Hillary Clinton: nie wysyłałam z prywatnej skrzynki poufnych maili
Hillary Clinton, kandydatka Partii Demokratycznej w najbliższych wyborach prezydenckich w 2016 roku, zaprzeczyła jakoby w czasie, gdy była sekretarzem stanu USA, wysyłała z prywatnej skrzynki maile z poufnymi informacjami.
Czytaj również: Tajemnice korespondencji Clinton. Faks, Kissinger i skarpetki
- Niczego, co było sklasyfikowane jako poufne, nie wysyłałam, ani też nie odbierałam - zapewniła Clinton podczas sobotniego spotkania ze swoimi zwolennikami w mieście Winterset, w stanie Iowa.
Przedstawiciel ministerstwa sprawiedliwości USA poinformował, że do jego resortu trafił już wniosek o wszczęcie śledztwa w sprawie możliwości "niewłaściwego potraktowania poufnych informacji".
Jak wykazało wewnętrzne rządowe dochodzenie - o czym napisał w piątek "The Wall Street Journal" - Hillary Clinton w okresie, w którym była szefową amerykańskiej dyplomacji, wysłała z prywatnej poczty elektronicznej cztery maile zawierające informacje od służb wywiadowczych, które powinny zostać uznane za tajne.
Tego typu informacje - jak podkreślił "WSJ" - powinny być przesłane przez zabezpieczoną sieć rządową. Sprawa została przekazana wydziałowi FBI zajmującemu się kontrwywiadem.
Na początku marca "New York Times" ujawnił, że Clinton w latach 2009-2013 używała swego prywatnego konta e-mailowego także w sprawach służbowych, zamiast posługiwać się adresem rządowym. Co więcej, polityk posługiwała się pocztowym serwerem internetowym, zarejestrowanym w prywatnym domu pod Nowym Jorkiem.
Clinton przyznała, że sprawując urząd powinna była korzystać z rządowego konta poczty elektronicznej.
Z kolei rzecznik Departamentu Stanu zwrócił uwagę, że "często się zdarza, iż coś, co zostało wysłane jako dokument nieobjęty klauzulą poufności, za kilka lat, lub nawet kilka miesięcy, zostaje uznane za dokument poufny ze względu na upływ czasu lub nowe wydarzenia, jakie zaszły".