Helsińska Fundacja Praw Człowieka broni Bodnara. "Metody z komunistycznej przeszłości"
Trwa burza wokół słów Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, który stanął w obronie mordercy 10-letniej Kristiny. "Wyrażamy solidarność z rzecznikiem" - informuje teraz Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
22.06.2019 19:15
"Helsińska Fundacja Praw Człowieka wyraża stanowczy sprzeciw wobec politycznej i medialnej nagonki na Adama Bodnara" - czytamy w specjalnie wydanym oświadczeniu.
Fundacja oceniła, że w świetle międzynarodowych standardów praw człowieka, zatrzymanie nie powinno przybierać formy publicznego odwetu, a zatrzymany ma prawo do obrońcy.
"Wyrażamy solidarność z rzecznikiem w związku z atakami mediów publicznych, które sięgnęły po znane z komunistycznej przeszłości metody absurdalnych insynuacji połączonych z ujawnianiem informacji z życia prywatnego i rodzinnego" - napisano.
W piątek Telewizja Polska poinformowała bowiem, że 14-letni syn Adama Bodnara dokonał niedawno wraz z dwoma kolegami – jednym starszym i drugim młodszym – trzech rozbojów w pobliżu szkoły, do której uczęszczał. Nieletni miał grozić nożem rówieśnikom, żądając od nich pieniędzy.
Kajdanki zespolone i niepełny ubiór
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy zatrzymania mężczyzny podejrzewanego o zamordowanie 10-letniej Kristiny. Jakuba A., wyprowadzono z domu tylko w koszulce i majtkach, a na ręce i nogi założono mu kajdanki zespolone.
Zdaniem rzecznika praw obywatelskich to "pogwałcenie praw człowieka". Adam Bodnar ocenił, że "nie były potrzebne kajdanki zespolone ani chwyt obezwładniający", bo zatrzymany nie stawiał oporu.
- Kajdanki zespolone można stosować wobec m.in. osób podejrzanych o zabójstwo i agresywnych. To wynika wprost z przepisów ustawy o środkach przymusu bezpośredniego - twierdzi z kolei Dariusz Loranty, emerytowany policjant i ekspert do spraw bezpieczeństwa.
W rozmowie z Wirtualną Polską Loranty zaznacza, że wyprowadzenie prawdopodobnego mordercy, który z zimną krwią zaplanował zbrodnię, również ma swoje uzasadnienie. - Gdyby policjanci dali mu się ubrać, mógłby usunąć z odzieży ważne dowody. To na przykład włos ofiary na rękawie, kropelka krwi na spodniach, fragment rośliny z miejsca zbrodni na bucie. Dziś takie dowody potrafią przesądzić o winie sprawcy albo przekonać zatrzymanego do przyznania się - mówi.
O kontrowersyjną sprawę zapytaliśmy również prawnika - mecenasa Romana Giertycha. - Chciałbym podkreślić jedną rzecz, która jest bardzo ważna w tej całej dyskusji. My nie dlatego przestrzegamy zasad humanitaryzmu, że się specjalnie litujemy nad sprawcami zbrodni, tylko dlatego, że mamy szacunek dla samych siebie. To jest sprawa naszego człowieczeństwa. Jak podchodzimy do osób, nawet takich, które człowieczeństwa się wyrzekły - stwierdził.